"Miłość i inne obsesje", czyli nowa książka Autorki "Wielkich kłamstewek" [Przedpremierowo]

Śmierć to taki elegancki sposób zakończenia związku. Żadnej zdrady, nudy, długich i trudnych rozmów. Żadnego "podobno ciągle sama". Żadnego wpadania na siebie na imprezach i ślubach znajomych. Żadnego "ale przytyła", czy "ale się postarzała". Śmierć była ostateczna, tajemnicza i zostawiła ci ostatnie słowo. Na zawsze.


Zjazd absolwentów | Guillaume Musso

Cóż, uczucia i natura ludzi są bardzo skomplikowane.
Życie nie idzie prostą drogą, często wchodzi na kręte ścieżki, gdzie podskórnymi wodami płyną pragnienia, których spełnienia wykluczają się wzajemnie.
Życie jest kruche, raz cenne, raz nic niewarte, raz zanurzone w lodowatych wodach osamotnienia, a raz w gorącym źródle miłości.
Przede wszystkim zaś nie mamy nad nim kontroli. Byle drobiazg może spowodować katastrofę. Wyszeptane słowo, błyszczące spojrzenie, zapraszający uśmiech - wszystko to może wznieść nas na szczyty albo strącić w przepaść.

Zjazd absolwentów
Guillaume Musso
Tłumaczenie Joanna Prądzyńska
Wydawnictwo Albatros
Data wydania 31/07/2019
Liczba stron 320
Ocena 7/10

Riwiera Francuska – zima 1992 r.
W mroźną noc, gdy kampus liceum zostaje sparaliżowany przez burzę śnieżną, 19-letnia Vinca Rockwell, jedna z najzdolniejszych uczennic w szkole, ucieka z nauczycielem filozofii, z którym ma potajemny romans. Dla nastoletniej dziewczyny miłość oznacza wszystko albo nic. Nikt już nigdy jej nie zobaczy.

Riwiera Francuska – wiosna 2017 r. 
Kiedyś nierozłączni Fanny, Thomas i Maxime – najlepsi przyjaciele Vincy – nie kontaktowali się ze sobą od czasów szkolnych. Spotykają się dopiero na zjeździe absolwentów. Dwadzieścia pięć lat wcześniej, w strasznych okolicznościach, cała trójka uwikłana została w morderstwo popełnione w sali gimnastycznej. Teraz budynek ma zostać rozebrany, a na jego miejscu rozpocznie się budowa. I nic już nie stanie na przeszkodzie, by prawda wyszła na jaw.

♢♢♢

Mam z tą książką mały problem. Wydaje mi się, że ja mam mały problem w ogóle z twórczością Guillaume Musso ☺ Z jednej strony bardzo lubię jego lekkie pióro oraz ciekawe pomysły na fabułę, z drugiej zaś, bywają momenty, gdy najzwyczajniej w świecie się nudzę i muszę nieco się namęczyć, żeby przez niektóre fragmenty przebrnąć.

(...) przecież na tym właśnie polega uprzywilejowana pozycja pisarza, że może opisać świat realny za pomocą fikcji. Nie tylko żeby naprawić rzeczywistość ale też żeby z nią walczyć na jej terenie. Zbadać ją, żeby móc skuteczniej jej zaprzeczyć. Poznać ją, żeby świadomie przedstawić jej świat zastępczy.

W Zjeździe absolwentów było tak samo. Ta powieść ma dwa minusy- akcja niemal cały czas jest niespieszna, powolna i bywają momenty nużące, przez które odkładałam tę pozycję. Jednak jako całokształt oceniam tę książkę dobrze, bo znalazłam znacznie więcej plusów aniżeli minusów. Najbardziej zachwyciło mnie zakończenie, które było zaskakujące i dynamiczne. Jestem pewna, że większość czytelników nie będzie w stanie go przewidzieć. Gdy w mojej głowie rodził się pomysł na ewentualne zakończenie tej historii, nagle pojawiał się zwrot akcji, który wszystkie moje plany i podejrzenia niweczył. To jest zdecydowanie największy plus tej pozycji. Podobało mi się również to, że w Zjeździe absolwentów nie pojawił się wyraźny wątek miłosny, który przysłoniłby zagadkę kryminalną. Bohaterowie są ciekawi, jednak na początku było ich stanowczo za dużo, myślę, że to mógł być powód tego, że nie potrafiłam się od razu wgryźć w tę historię. Na szczęście im dalej tym łatwiej było mi zapamiętać kluczowych, dla tej historii, bohaterów. Akcja tej powieści dzieje się dwutorowo dzięki czemu poznajemy przeszłość głównego bohatera, która powoli zazębia się z wydarzeniami mającymi miejsce w teraźniejszości. 

Czy polecam? Jak najbardziej! Wierzę, że miłośnicy twórczości Musso będą zachwyceni. Jeśli natomiast nie znacie jego książek to myślę, że warto abyście w pierwszej kolejności sięgnęli po Zjazd absolwentów. Do tej pory czytałam dwie jego powieści- tę i Apartament w Paryżu i nie ukrywam, ze Zjazd absolwentów podobał mi się zdecydowanie bardziej. Zaskakujące zakończenie, łączące wszystkie poruszone wątki w jedną, zgrabną całość, ciekawi bohaterowie i świetny pomysł na fabułę. To wszystko znajdziecie w Zjeździe absolwentów.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Życie cię kocha, Lili | Anna H. Niemczynow [PRZEDPREMIEROWO]

Nie odrzucaj siebie, a przestaniesz się bać odrzucenia przez innych. Zerwij z chęcią przypodobania się każdemu i nie czyń się łatwiejszą do pokochania. Przestań dopasowywać się do kształtów wyobrażeń innych ludzi. Dowiedz się, kim jesteś i zaakceptuj to. Dopóki tego nie zrobisz, zawsze będziesz czuła, że czegoś w twoim życiu brakuje. Otwórz się na siebie i bądź sobie wierna.
Życie cię kocha. Pamiętaj o tym.


Bezbronne | Taylor Adams [PRZEDPREMIEROWO]

Czasami Bóg posyła ludzi tam, gdzie są potrzebni. Nawet kiedy oni sami o tym nie wiedzą.

Jej portret | Anna H. Niemczynow [PRZEDPREMIEROWO]

Potęga tkwi w "teraz". Tylko teraz można nadać początek nowym myślom i świeżym uczuciom. Nie można też poczuć nowej emocji trzy godziny temu. Jedynie teraz możemy myśleć i teraz możemy czuć, wierząc, że czeka na nas reszta życia.

Jej portret

Anna H. Niemczynow

Wydawnictwo FILIA
Liczba stron 432
Ocena 10/10
Premiera 30/01/2019

Maja Preis jest spełnioną kobietą. Odniosła zawodowy sukces, ma wspaniałą rodzinę i piękny dom. W pogoni za inspiracją, znudzona życiem, wyrusza w samotną podróż do Polski, gdzie powraca do niej przeszłość. Odżywają dawne wspomnienia i tęsknota za wyidealizowanym uczuciem. Maja staje przed trudnym wyborem. Jej serce rozpada się na milion kawałków, które próbuje pozbierać, aż w końcu nie ma już odwrotu…


~~~~


Do tej pory, moją ulubioną książką Ani Niemczynow był Bluszcz, jednak po przeczytaniu jej najnowszej powieści, Jej portret stoi na równo z Bluszczem. Obie pozycje poruszają trudne i nieco niewygodne tematy, wywołały u mnie ogrom skrajnych emocji i wciągnęły mnie od pierwszej strony. Historia Mai Preis, znanej pisarki mieszkającej z rodziną w Niemczech bardzo mnie pochłonęła. Do tego stopnia, że zarwałam dla tej książki noc, a to nie zdarza się zbyt często. Bardzo zżyłam się z bohaterami i razem z nimi odczuwałam smutek, frustrację, lęk, bezsilność, żal, wstyd, niechęć i poczucie winy.  Z jednej strony rozumiałam Maję, z drugiej zaś nie potrafiłam pojąć jej licznych destrukcyjnych decyzji. Chociaż prawdą jest, że nie można powiedzieć "Ja bym tak nie zrobił/a", bo skąd możemy to wiedzieć? Łatwo obserwować wszystko z boku i wyrabiać sobie zdanie, ale do póki nie staniemy w identycznej sytuacji, nasze gdybanie jest nic nie warte. W pewnym momencie było mi najzwyczajniej w świecie żal głównej bohaterki i mimo że byłam na nią zła, kibicowałam jej nieustannie... W jej skórze może znaleźć się każda z nas, a wystarczy tylko, że obustronnie zaniedba się związek. Powstanie gdzieś szczelina, która będzie się powiększać i powiększać, jednocześnie niszcząc lata związku. Jej portret daje bardzo do myślenia i zmusza do refleksji nad swoim życiem oraz związkiem. Teraz rozumiem dlaczego Ania ostatnio napisała, że chciałaby aby tę książkę przeczytała każda kobieta i każdy mężczyzna. Bo tę książkę po prostu trzeba przeczytać, zwłaszcza, gdy jest się w małżeństwie. Ta powieść sprawi, że każdy czytelnik po jej przeczytaniu spojrzy nieco inaczej na swój związek i uświadomi sobie, że nie ma czasu na niedomówienia i piętrzące się w głowie złe myśli. W powieściach Ani to właśnie lubię najbardziej- niosą dobro, zmuszają do refleksji i poruszają ważne tematy, a to wszystko zawsze jest podane w niezwykle przyjemnej i lekkiej formie.

Ludzi sukcesu od ludzi porażki różni to, że ci pierwsi niczym zuchwali amatorzy potrafią biec w kierunku swoich marzeń. Ludzie sukcesu życzą innym dobrze, emanują radością, potrafią zaakceptować zmiany. Biorą odpowiedzialność za własne niepowodzenia, bez obwiniania za nie kogoś.

Moimi ulubionymi gatunkami od zawsze są kryminały i thrillery, głównie ze względu na napięcie, zwroty akcji i zaskakujące zakończenia. Dlaczego teraz o tym piszę? Bo Bluszcz i Jej portret to idealne dowody na to, że nie trzeba pisać kryminałów, by trzymać czytelnika w napięciu oraz sprawić, że na koniec szczęka mu opadnie. Ostatnie kilkadziesiąt stron tej książki to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Kolejnym plusem są mali bohaterowie. Lubię gdy w książkach pojawiają się dzieci, zwłaszcza jeśli są wyszczekane, trochę przemądrzałe i inteligentne. Czwórkę dzieci Mai i Marcela właśnie w ten sposób można opisać. Poza tym bohaterowie pierwszo jak i drugoplanowi są rewelacyjnie wykreowani. Każdy jest charakterystyczny i prawdziwy, niemal z krwi i kości. Maja zdecydowanie najbardziej mną wstrząsnęła. Podejmowała decyzje dla mnie niezrozumiałe, na które ja raczej bym się nie zdecydowała, chociaż tak jak wspominałam wcześniej, nie można być niczego pewnym do póki nie staniemy na miejscu ocenianej przez nas osoby. Maję polubiłam, bo ja uwielbiam postaci z którymi podczas czytania danej powieści się nie zgadzam. Decyzje takiego bohatera zaprowadzają mnie - fikcyjnie, bo fikcyjnie - do miejsca do którego mój wybór, najprawdopodobniej by mnie nie zaprowadził, a co za tym idzie poznaje konsekwencje tych decyzji, nie na własnej lecz na skórze bohatera.

Jej portret to powieść, która pochłonęła mnie bez reszty, sprawiając, że w pewnym momencie byłam jednym wielkim strzępkiem nerwów, dogłębnie mnie poruszyła, wzruszyła, zdenerwowała, przygnębiła i zszokowała. Bez wątpienia ta historia zapadnie na długo w mojej pamięci, a ja z przyjemnością jeszcze do niej kiedyś wrócę, bo jest to mądra, wartościowa i rewelacyjna powieść obyczajowa.


Aniu, dziękuję Ci za egzemplarz z piękną dedykacją i podziękowaniami które znajdują się na ostatnich stronach tej książki. To dla mnie ogromne wyróżnienie.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję ♡




W czepku urodzone | Weronika Nawara [PRZEDPREMIEROWO]

Powołane jest właśnie tym, co daje mi siłę do tego, że choć sama jestem głodna i zmęczona, pierwsze, co robię, to staję przy łóżku pacjenta i dbam o to, żeby to on zjadł pierwszy. Powołanie to odpowiedzialność za chorego, chęć zrobienia wszystkiego najlepiej, jak tylko potrafimy. Powołanie to uśmiech i zaangażowanie. Powołanie to moment, w którym wracasz zmęczona po dyżurze, ale chcesz więcej. (...) Powołanie to umiejętność robienia miliona rzeczy naraz. (...) Powołanie to moment, kiedy masz świeczki w oczach, ale też chwila kiedy potrafisz zachować dystans i profesjonalizm. Powołanie to troska o zupełnie obcego człowieka. Powołanie to coś, co budujemy przez całe życie.

W czepku urodzone. O niewidzialnych bohaterkach szpitalnych korytarzy

Weronika Nawara

Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron
Ocena 7/10
Premiera 13/02/2019

Pielęgniarki. Kończą trudne studia, dostają niskie pensje. Frustruje je, gdy traktowane są wyłącznie jako pomocnice lekarzy – przecież wykonują ciężką i wymagającą pracę. Często też niewdzięczną, bo pacjenci potrafią dawać w kość. A jednak kochają to, co robią. Czerpią z pracy ogromną satysfakcję i chcą opiekować się chorymi. Pielęgniarstwo to coś więcej niż zawód. Przejdź się z nimi po szpitalnym korytarzu, a dowiesz się, jak naprawdę wygląda ich życie.
~~~
Cieszę się, że na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej tego typu książek. Zawód pielęgniarki to nie picie kawki przez cały dyżur i plotkowanie z koleżankami. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że pewnie praca pielęgniarki ma się nijak do tego stereotypu, ale nie spodziewałam się, że ta pozycja mną tak wstrząśnie. Do tej pory bardzo sporadycznie miałam kontakt z pielęgniarkami, więc przyznam szczerze, że nigdy jakoś specjalnie nie zastanawiałam się nad tym jak wygląda ich praca. Jednak teraz, gdy W czeku urodzone odłożyłam na stos książek przeczytanych stwierdzam, że ja za żadne skarby, a tym bardziej za pensję jaką aktualnie w Polsce pielęgniarki i pielęgniarze dostają, nie wykonywałabym tej pracy. Jednocześnie wiem, że gdy kiedyś (mam nadzieję, że tak się nie stanie :) ) wyląduję w szpitalu, to inaczej będę patrzyła na bohaterki szpitalnych korytarzy. Na pewno z większym szacunkiem i podziwem za wykonywaną przez nich pracę.

Podoba mi się to, że Weronika Nawara napisała tę książkę wraz ze swoimi koleżankami i kolegami po fachu. Co daje lepszy pogląd na ten zawód, bowiem poznajemy dany temat z różnych perspektyw. Osoby wypowiadające się na kartkach tej pozycji mają różne doświadczenia, inny staż pracy, pracują na różnych oddziałach i przede wszystkim każdy z nich ma inne wspomnienia dotyczące tego zawodu. Co bez wątpienia jest plusem tej pozycji. Momentami jednak miałam wrażenie, że ta książka jest trochę za długa, z drugiej zaś strony znaczna część tej pozycji naprawdę mnie zaciekawiła. Bez wątpienia W czepku urodzone nie jest lekturą "na raz". Przynajmniej ja nie byłabym w stanie połknąć ją w bardzo krótkim czasie. Niektóre poruszone aspekty tej pracy były dla mnie... za ciężkie. To jest chyba dobre określenie. Już po kilku stronach byłam nieco zniesmaczona poruszonym tematem mierzenia się pielęgniarek i pielęgniarzy ze swoimi słabościami. "Brudna robota" to przecież nieodłączny element ich pracy. Jednak ja wiem, że nie miałabym sił wykonywać tej pracy głównie z tego względu, a przypadki opowiedziane przez pielęgniarki jeszcze bardziej utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Zwłaszcza ta wypowiedź: Asystowałam przy różnych operacjach i nigdy nie miałam odruchu wymiotnego, ani przy niedrożnościach jelit, kiedy kał wylewał się z otwartego brzucha, ani przy martwicy jelit, gdy smród jest niewyobrażalny. Zwymiotowałam dokładnie dwa razy na trzydzieści dwa lata pracy. Pierwszy raz, kiedy po zwiotczeniu pacjenta kał zaczął wylewać się ustami i nosem. (...). Tego typu wypowiedzi jest o wiele więcej, a przecież pielęgniarki mają o wiele większy zakres obowiązków, a to wszystko wykonują za nieco ponad 2000 złotych. Trochę mało, prawda? Odpowiedzialność oraz obowiązki pielęgniarek są nieadekwatne do otrzymywanych przez nich pensji. Nic więc dziwnego, że wiele pielęgniarek woli wyjechać za granicę do pracy.


Najczęstsze pytanie, jakie dostaję, kiedy ktoś się dowie, że jestem pielęgniarzem i pracuję w szpitalu, to: "A czy ktoś ci kiedyś umarł?". Myślę sobie: "Kurwa, przyjdź i zobacz, jak umierają ludzie. To nie jest żadna atrakcja ani ciekawostka".

Weronika Nawara w tej pozycji poruszyła wiele tematów, między innymi śmierć pacjentów, co jak się okazuje jest na porządku dziennym w ich pracy. Jednak jest to również ogromne obciążenie psychiczne dla pracowników szpitala, a wiele zmarłych pacjentów zapada na długo w ich pamięci. Jest również mowa o pracy z małymi pacjentami, która dla wielu pielęgniarek jest wręcz niemożliwa do wykonania, ponieważ strasznie znoszą cierpienie dzieci, co finalnie skutkuje trafieniem na inny oddział. W tej książce został również poruszony temat trudnych pacjentów, którzy upokarzają pielęgniarki. Protesty również znalazły miejsce w tej pozycji i po zapoznaniu się z tematem, wcale nie dziwię się, że pielęgniarki strajkują, zwłaszcza gdy teraz mam przed oczami pełen zakres ich obowiązków, odpowiedzialność i wynagrodzenie jakie za to dostają, które krótko mówiąc jest śmieszne. Ludzie nie wiedzą, jaką drogę trzeba przebyć by zostać pielęgniarką, z jakimi obowiązkami muszę się w pracy mierzyć i z jaką presją mają na dyżurach do czynienia. Wierzę, że ta książka otworzy oczy czytelnikom i z pewnością inaczej będą patrzyli na pielęgniarki. 

W czepku urodzone to książka momentami szokująca, ujawniająca czarną stronę tego zawodu. Ukazująca z jaką niesprawiedliwością muszą zmagać się kobiety i mężczyźni wykonujący tak bardzo niedoceniony zawód. Ta pozycja daje do myślenia i rzuca nowe światło na pracę pielęgniarek i pielęgniarzy.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.



Morderczyni | Sarah A. Denzil [PRZEDPREMIEROWO]

Ludzki mózg jest kruchy, pełen drobnych impulsów elektrycznych wysyłających sygnały do reszty ciała. Nasze myśli, nasze uczucia, nasz język - wszystko to bierze początek w nim, więc kiedy jeden z tych drobnych elektrycznych impulsów wymknie się spod kontroli, to cała reszta też.

Morderczyni

Sarah A. Denzil

Tłumaczenie Grażyna Woźniak
Wydawnictwo FILIA
Liczba stron 348
Ocena 9/10
Premiera 16/01/2019

Dziecko zabiło dziecko.

Tak orzekł sąd.
Ale kto tak naprawdę zabił Maisie Earnshaw?
Siedem lat temu sześcioletnia Maisie zostaje zamordowana.
Odpowiedzialność za jej śmierć spada na czternastoletnią Isabel. Dziewczynka nic nie pamięta, ale na ubraniu i dłoniach ma krew Maisie. Sąd skazuje ją za morderstwo. 
Leah zaczyna pracę w szpitalu psychiatrycznym dla szczególnie niebezpiecznych przestępców. Poznaje Isabel i spędza z nią dużo czasu. Wkrótce zaczyna podejrzewać, że ktoś inny jest winien śmierci dziewczynki sprzed siedmiu lat. Jeśli tak, to kto to zrobił?  I czy da się zwrócić młodej dziewczynie skradzione dzieciństwo i zdjąć z niej piętno morderczyni?

~~~

Byłam bardzo ciekawa tej książki, ponieważ na temat poprzedniej powieści tej autorki, zatytułowanej Milczące dziecko, widziałam wiele skrajnych opinii. Gdy pojawiła się możliwość przeczytania Morderczyni, nie zastanawiałam się dwa razy, zwłaszcza, że opis jak i okładka są bardzo intrygujące. Bez wątpienia będzie to jedna z ciekawszych książek tego roku, bowiem dostarczyła mi wiele emocji i kilkakrotnie przyprawiła mnie o gęsią skórkę.

Napiszę bez ogródek... Dałam się wrobić! Autorka przez całą książkę podrzuca mylne tropy, miesza czytelnikowi w głowie, sprawia, że w Morderczyni tak naprawdę wszystko jest możliwe. Bywały również momenty, gdy nie wiedziałam już co jest prawdą, a co fikcją. To jest jedna z tych pozycji od których nie da się oderwać, która wciąga bez reszty i sprawia, że gdy tylko odłoży się ją na bok, to historia i tak "żyje" w głowie czytelnika. Autorka rewelacyjnie zbudowała napięcie- początkowo było spokojnie, jednak już od pierwszych stron ta książka szokuje i zasiewa w głowie czytelnika ziarnko niepewności. W pewnym momencie akcja rusza i pędzi na łeb na szyje, przyprawia o szybsze bicie serca i sprawia, że wszystkie wymyślone zakończenia tej historii sypią się jak domek z kart. Tu nic nie jest oczywiste, w tej historii WSZYSTKO jest możliwe. Niemal każdy rozdział kończy się w taki sposób, że pytania i wątpliwości się nawarstwiają, a odpowiedzi w dalszym ciągu nie ma... Do pewnego momentu, bo gdy wszystko w końcu nabiera sensu, gdy jesteśmy coraz bliżej zakończenia, odpowiedzi spadają jak grom z jasnego nieba- szokując i przerażając. W dodatku klimat tej książki jest od samego początku niepokojący, mroczny i wręcz paranoiczny.

Główną bohaterkę polubiłam od pierwszych stron, kibicowałam jej, by mimo wyrządzonej krzywdy stanęła na nogi i walczyła o godne oraz szczęśliwe życie. Na temat Leah czuję, że mogłabym się rozpisać bez końca, ale gdybym to zrobiła to z pewnością zdradziłabym wam za dużo szczegółów z książki, a tego nie chcę robić. Ta pozycja zasługuje na to, byście poznali ją sami, bez zbędnych spoilerów ☺️ Jednak muszę wspomnieć o tym, że Sarah A. Denzil stworzyła pełnokrwistych, prawdziwych bohaterów. Każdy z nich jest bardzo charakterystyczny i wywołujący u czytelnika inne emocje. Kolejnym plusem jest zakończenie, które może nie szokuje do tego stopnia, że szczękę zbiera się z podłogi, ale bez wątpienia jest zaskakujące i bardzo złożone. A ostatnie zdanie przyprawiło mnie o gęsią skórką i jest zapowiedzią (mam nadzieję!) kolejnej mocnej książki.

Ogrom emocji, niepokojący, momentami przerażający klimat, szybka akcja, pełnokrwiści bohaterowie, zaskakujące zakończenie, wiele napięcia i mnóstwo zwrotów akcji... To wszystko znajdziecie w Morderczyni.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu FILIA.



Sprawa dla koronera | John Bateson [PRZEDPREMIEROWO]

Przed śmiercią nie ma ucieczki (...).
W jej obliczu wszyscy jesteśmy równi. 

Sprawa dla koronera. Kulisy zawodu, który codziennie spotyka śmierć

John Bateson

Tłumaczenie Anna Sak
Wydawnictwo Znak Literanova
Liczba stron 416
Ocena 9/10
Premiera 28/01/2019

Każda śmierć ma swoją historię. Nikt nie wie o tym lepiej od koronera.
Słyszymy o nim w każdym serialu kryminalnym. Jego praca jest najważniejsza na miejscu zbrodni. Każdego dnia staje oko w oko ze śmiercią, żeby znaleźć odpowiedzi dla żywych. Co było przyczyną zgonu? Jak do niego doszło? Kto jest winny?
W tej książce znajdziecie najciekawsze przypadki w karierze Kena Holmesa – koronera z Kalifornii. Razem z nim przyjrzymy się morderstwu, w które zamieszany był Tupac Shakur, zajrzymy do celi śmierci w więzieniu San Quentin i spróbujemy dowiedzieć się, kto był właścicielem stopy w bucie wyrzuconej przez morze na plażę.
Sprawa dla koronera to możliwość spojrzenia na pracę człowieka, którego codziennością jest odkrywanie tajemnic śmierci.

~~~

Uwielbiam kryminały i thrillery, dlatego z ogromną przyjemnością sięgam również po pozycje, z których mogę dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy dotyczących badania miejsc zbrodni, przeprowadzania autopsji czy prowadzenia śledztwa. Sprawa dla koronera to prawdziwa kopalnia wiedzy, podana w niezwykle ciekawej i przystępnej formie. Całą książkę przeczytałam z niemalejącą ciekawością i ekscytacją.

W swojej pracy miałem nieustannie do czynienia z przypomnieniami,
jak kruche jest życie, jak szybko może zostać zabrane.

Dzięki Sprawie dla koronera, poznacie ten zawód od podszewki. Dzięki dochodzeniom przedstawionym w tej pozycji dowiesz się w jaki sposób ustalana jest przyczyna zgonu i sposób w jaki do niego doszło, od czego zależy szybkość rozkładu zwłok, jak pobiera się odciski palców, jak rozpoznać ofiarę duszenia, kiedy i dlaczego pojawiają się plamy opadowe, jak wykonuje się pomiar temperatury ciała ofiary, w jaki sposób ciało się rozkłada, jak wykonuje się sekcję zwłok, w jaki sposób można ustalić od kiedy ofiara morderstwa nie żyje czy w jaki sposób informuje się rodzinę o śmierci bliskiej im osoby. Spory rozdział został również poświęcony samobójstwom, których w Stanach Zjednoczonych jest szokująco wiele.


Każda śmierć ma swoją historię, jak każde życie. Koronerzy są w nią wtajemniczeni jak żaden inny zawód. To, co przyciąga do niego ludzi takich jak ja, to możliwość bycia obecnym, zrozumienia i pomagania innym w radzeniu sobie z czymś, co zwykle jest straszne, w czasie, gdy ludzie zazwyczaj czują się najbardziej samotni.

Opisane w tej książce sprawy są naprawdę wstrząsające, jednak najbardziej poruszył i przeraził mnie rozdział MALTRETOWANIE. Zostały w nim opisane historie dzieci, nad którymi bezduszni rodzice się znęcali, i jak się pewnie domyślacie, finalnie je zamordowali. Krzywda wyrządzana małym dzieciom boli, szokuje i przeraża mnie najbardziej, dlatego ten rozdział przeczytałam z gulą w gardle. Niektóre sprawy ciekawiły mnie bardziej, inne mniej, jednak bez wątpienia każdy z przedstawionych przypadków był ciekawy. Pojawiły się opisy śmierci wręcz bezsensownych, do których doszło tak naprawdę przez zrządzenie losy, bez niczyjej winy. Są zbrodnie przyprawiające o gęsią skórkę, opisane szczegółowo zostały samobójstwa, zgony z przyczyn naturalnych i takie, które nigdy do końca nie zostały wyjaśnione.

Jeśli ciekawi was praca koronera, postępowanie na miejscu zbrodni czy przeprowadzanie sekcji zwłok to koniecznie sięgnijcie po Sprawę dla koronera. W tej pozycji znajdziecie najciekawsze sprawy, prowadzone przez Kena Holmesa i dowiecie się również wielu interesujących rzeczy. Uwierzcie, że to co wymieniłam wcześniej to mały procent wiedzy jaką autor przemycił w tej książce.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.


Ostrożnie z miłością | Samantha Young [PRZEDPREMIEROWO]

Ostrożnie z miłością to moje pierwsze spotkanie z Samanthą Young i w dodatku BARDZO udane. Tę książkę pochłonęłam w jeden dzień, po części zarwałam dla niej noc, bo poszłam spać przed drugą w nocy, czyli dopiero wtedy, gdy tę pozycję skończyłam. To chyba najlepiej odzwierciedla to, jak bardzo ta książka mi się spodobała. Historia Avy i Caleba pochłonęła mnie bez reszty! Teraz żałuję, że tak szybko ją skończyłam, zamiast ją "oszczędzać". Pocieszające jest jednak to, że autorka na swoim koncie ma wiele powieści, a ja zamierzam je wszystkie nadrobić!

Ostrożnie z miłością

Samantha Young

Tłumaczenie Ewa Górczyńska
Wydawnictwo Burda Książki
Ilość stron 409
Ocena 10/10
Premiera 31/10/2018

Seria przypadkowych zdarzeń doprowadza do spotkania, które Ava i Caleb zapamiętają na zawsze. Chyba cały wszechświat sprzysiągł się przeciwko Avie. Powrót z Phoenix do domu w Bostonie okazuje się pełen niespodzianek, które zmienią jej dotychczasowe życie.

Opis książki jest niezwykle oszczędny, ale uwierzcie mi, że tyle wam wystarczy. Ja sięgnęłam po tę książkę nie przyglądając się bliżej fabule i po raz kolejny wyszłam na tym dobrze. Musicie wiedzieć, że wyjątkowo rzadko dokładnie czytam opisy jakie znajdują się na okładkach. Nie chce sobie psuć zabawy, zdecydowanie więcej frajdy sprawia mi, gdy poznaję historie sama i gdy nie wiem na co mam się przygotować. Przy tej pozycji również wam to zalecam, nie pożałujecie :)

Czasami w moje ręce trafiają książki, po przeczytaniu których trudno mi znaleźć odpowiednie słowa, by opisać wrażenia z lektury. Ostrożnie z miłością, właśnie do tych pozycji się zalicza. Styl autorki jest niesamowicie lekki i przystępny. Samantha potrafi rewelacyjnie opisywać uczucia bohaterów i wszystko co się wokół nich dzieje. Czytając tę książkę, moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach, bez wątpienia jest to zasługa świetnych opisów, które nie są długie, ale za to bardzo treściwe. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi. Ava- perfekcjonistka, nazbyt dbająca o wygląd i przejmująca się opinią innych ludzi. Caleb- gburowaty, naburmuszony Szkot, który jest arogancki i bez wątpienia ma duże mniemanie o sobie. Po wcześniejszych opisach bohaterów moglibyście pomyśleć, że są to postacie, których nie da się polubić. Wręcz przeciwnie! Ava zyskała moją sympatię już od pierwszych stron, Caleb rzeczywiście na początku był irytujący (i jednocześnie zabawny), jednak z biegiem czasu i jego polubiłam. Wcześniejsze opisy głównych bohaterów to nic innego jak mylne pierwsze wrażenia. Tak naprawdę zarówno Ava jak i Caleb są całkiem inni, co udowadnia, że nie warto zbyt pochopnie oceniać ludzi.

W Ostrożnie z miłością znalazłam wszystko czego w romansach i powieściach obyczajowych szukam - humor, ciekawy wątek miłosny, w wyważony sposób "smacznie" opisane sceny erotyczne, ogrom emocji, ciekawe postaci, a to wszystko podane w lekkiej formie. Czego chcieć więcej? Ta książka powędrowała na listę moich ulubionych romansów. Muszę nieco więcej napisać o emocjach, jakie ta pozycja we mnie wywołała. Pierwsze kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt stron czytałam z uśmiechem od ucha do ucha. Samantha Young przemyciła, zwłaszcza na początku, rewelacyjny humor okraszony uszczypliwością i ironią, czyli taki jaki uwielbiam! Oprócz rozbawienia, momentami byłam zła, smutna, szczęśliwa i wzruszona. Nie umiałam się od niej oderwać, a gdy musiałam odłożyć książkę chociaż na chwilę, to ciągle o niej myślałam. Jestem pewna, że ta pozycja zostanie w mojej pamięci na długo, a ja na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.


Za egzemplarz i możliwość przeczytania książki przedpremierowo dziękuję Wydawnictwu Burda.


Paranoja | Katarzyna Berenika Miszczuk [PRZEDPREMIEROWO]

Paranoja to szósta książka Katarzyny Bereniki Miszczuk jaką przeczytałam i na wstępie napiszę jedno- autorka świetnie sobie radzi w każdym gatunku. Płynnie między nimi lawiruje, co można zauważyć w serii "Kwiat Paproci"- fantastyka z domieszką romansu. Natomiast Obsesja i Paranoja to kryminały z małą nutką romansu. Chociaż szczerze przyznam, że w porównaniu do poprzedniej części Paranoja wyszła o wiele lepiej i w moim odczuciu ta historia zasługuje na miano świetnego thrillera psychologicznego! Aż nie mogę się doczekać kolejnej części.

Paranoja

Katarzyna Berenika Miszczuk

Cykl: W lekarskim fartuchu (tom II)
Wydawnictwo W.A.B.
Liczba stron 432
Ocena 8/10
Premiera 17/10/2018

Lato w Warszawie, pomimo leniwej, wakacyjnej atmosfery, obfituje w serię dziwnych samobójstw. Lekarz medycyny sądowej Marek Zadrożny zaczyna przyglądać się kolejnym przypadkom. Wbrew opinii policji samobójstwa wydają mu się podejrzane. Na palcu jednej z ofiar znajduje kawałek czerwonej nitki. Podobny wyciąga z kieszeni innego zmarłego. Nikt jednak nie wierzy w jego teorie, a on sam zaczyna zastanawiać się, czy ma paranoję. Tymczasem Joanna Skoczek, wygadana lekarka psychiatrii, wraca do stolicy po urlopie. Wciąż usiłuje otrząsnąć się po tym, jak ledwie uniknęła śmierci z rąk tajemniczego wielbiciela. A może to także tylko paranoja?

Bardzo czekałam na tę kontynuację, mimo że w pierwszej części było kilka "zgrzytów" i nie wszystko mi się podobało. Jednak styl autorki i jej pomysł na fabułę na tyle mnie zaciekawił, że bardzo chciałam poznać dalsze losy Joanny i Zadrożnego. Zwłaszcza, że niedawno skończyłam serię "Kwiat Paproci" po której miałam niemałego kaca książkowego. W Obsesji irytowała mnie trochę Asia, główna bohaterka, poza tym ubolewałam, że nie poznałam bliżej sprawcy. Odnoszę wrażenie, że drugą część tej serii, autorka dopracowała pod każdym względem. Joanna nie jest denerwująca, wręcz przeciwnie, od początku zyskała moją ogromną sympatię, a co do mordercy- pojawiły się nawet rozdziały z jego perspektywy! Bardzo się cieszę, że Paranoja, to w głównej mierze historia Zadrożnego (i jego kolegi Sebastiana), ale bez wątpienia to Marek gra w tej części główne skrzypce, a ja się z tego cholernie cieszę. W Obsesji bardzo go polubiłam, i nie powiem.. Troszkę się stęskniłam za przystojnym i zabawnym lekarzu medycyny sądowej.

Wiem, że niektórzy mówią, że można śmiało przeczytać tę część bez znajomości poprzedniej. Owszem można, ale jeśli Paranoja przypadnie Wam do gustu, to nie będzie sensu, sięgać po część pierwszą, bo w drugiej jest ujawnionych wiele istotnych szczegółów z poprzedniego tomu. Poza tym, zachowanie głównej bohaterki w Paranoi zdecydowanie bardziej zrozumiecie po przeczytaniu Obsesji, dlatego ja radzę zacząć tę serię chronologicznie.

Ogromnym plusem okazały się szczegóły z oględzin i sekcji zwłok przeprowadzonych przez Marka. Uwielbiam książki w których każda zbrodnia jest dokładnie opisana, a gdy przy okazji dostaje szczegóły z miejsca zbrodni, ze zbierania materiałów dowodowych i przeprowadzonych sekcji zwłok to jestem w siódmym niebie. W Paranoi to wszystko dostałam! Przeczytałam tę książkę w jeden dzień. Z rozdziału na rozdział byłam coraz bardziej zaintrygowana i czym prędzej chciałam poznać zakończenie. Miałam kilka pomysłów na to kto mógłby okazać się mordercą- finalnie na końcu byłam bardzo zaskoczona. Tego się nie spodziewałam! Styl autorki jest bardzo lekki i przystępny, Katarzyna Berenika Miszczuk potrafi świetnie budować napięcie i na każdym kroku manipulować czytelnikiem, podrzucając mu ciągle mylne tropy, by na koniec tak go zaskoczyć, że będzie siedział jeszcze godzinę po przeczytaniu książki, z ustami ułożonymi w kształt litery "o" ☺️

Inne książki autorki na maobmaze.pl:


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwo W.A.B.


Randka | Louise Jensen [PRZEDPREMIEROWO]

Louise Jensen biorę w ciemno po rewelacyjnym Prezencie, o którym możecie przeczytać tutaj. Gdy dowiedziałam się o nadchodzącej premierze Randki, niemal skakałam z radości, bo byłam pewna, że po raz kolejny autorka przygotowała dla swoich czytelników kawał dobrego thrillera. Czy moje oczekiwania się spełniły? ☺️

Randka

Louise Jensen

Tłumaczenie Ewa Kleszcz
Wydawnictwo Burda Książki
Liczba stron 368
Ocena 9/10
Premiera 17/10/2018

W tym miejscu zawsze pojawia się krótki opis książki, ale nie tym razem Kochani... Jak wspomniałam wcześniej po Louise Jensen sięgam w ciemno, czyli nie czytam wcześniej o książce absolutnie nic, łącznie z jej opisem. Tak samo było tym razem i ogromnie się cieszę, że tak postąpiłam, bo to co wydarzyło się na pierwszych 50 stronach porządnie mnie zszokowało, zaskoczyło i zaintrygowało. Mimo że w opisie nie ma dużego spoilera, opisane jest w nim +/- pierwsze 30 stron to i tak zachęcam byście nie czytali opisu przed sięgnięciem po tę pozycję. Po raz kolejny Louise miała rewelacyjny pomysł na fabułę, mało tego, ja się nigdy z czymś takim nie spotkałam! Zarówno w książkach jak i w filmach... Być może dlatego był to dla mnie taki szok, a ekscytacja sięgała zenitu. Nie mogę Wam napisać o co konkretnie chodzi, ale powiem jedno WARTO! Warto poświęcić czas na przeczytanie tej pozycji. Pochłonęłam tę książkę w niemal jeden dzień, a to świadczy o jednym- Louise Jensen jest w rewelacyjnej pisarskiej formie! Aż chce się więcej! ☺️

Uwielbiam książki, które od pierwszych stron ruszają 'z kopyta' i Randka właśnie taka jest. Po przeczytaniu pierwszej strony wiedziałam, że czeka mnie niesamowita przygoda. Louise Jensen na bardzo lekkie pióro, przez jej książki wręcz się płynie. Autorka nie rozwleka się nad rzeczami nieistotnymi, w jej książkach nie uświadczycie długich i nudnych opisów, oraz mało wyrazistych bohaterów. W każdym rozdziale coś się dzieje, a Louise przygotowała dla czytelników mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji. Gdy odkładałam tę książkę, to ciągle o niej myślałam. Historia Alison pochłonęła mnie bez reszty. Kibicowałam jej do samego końca, jednocześnie współczując jej tego, w jakiej sytuacji się znalazła. Napięcie momentami było tak duże, że myślałam, że dostanę zawału. Naprawdę! Autorka ma niebywały talent do budowania napięcia, zaskakiwania czytelnika na każdym kroku i tworzenia oryginalnych, wciągających historii. Dodatkowo każdy ze stworzonych przez nią bohaterów jest perfekcyjnie wykreowany.

Podsumowując... Koniecznie przeczytajcie tę książkę! Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni, nawet, jeśli tak jak ja, po części domyślicie się zakończenia. Co tu dużo pisać, ja jestem Randką oczarowana i zachwycona. Aż naszła mnie ochota na przeczytanie reszty książek Louise Jensen ♡
Ogromne napięcie, rewelacyjna fabuła, świetnie wykreowani bohaterowie, mnóstwo zwrotów akcji i niepokojący klimat - to wszystko znajdziecie na kartkach tej powieści!





Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Książka.

Nikt nie idzie | Jakub Małecki [PRZEDPREMIEROWO]

Wczoraj skończyłam czytać Nikt nie idzie Jakuba Małeckiego i na usta ciśnie mi się jeden wyraz, gdy myślę o tej książce- dziwna. Chociaż, w sumie dwa wyrazy- cholernie dziwna. Dziwne w niej jest wszystko, począwszy od niecodziennego stylu autora, na bohaterach kończąc. Mam ogromny problem z oceną tej książki, bo z jednej strony mi się podobała, a z drugiej coś mi się w niej nie pasowało.. Pytanie tylko co? Czuję, że ten post będzie bardzo chaotyczny, ale właśnie takie są moje odczucia, po przeczytaniu tej pozycji- bardzo pogmatwane.

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki [Nikt nie idzie

Jakub Małecki

Wydawnictwo SQN
Liczba stron 264
Ocena 7/10
Premiera 31/10/2018

Po tym, jak Olga zobaczyła go po raz pierwszy, uporczywie wracał do niej w myślach. Tajemnicza postać z kolorowymi balonami. Ni to mężczyzna, ni to dziecko. Ona samotna, on osobny i zamknięty we własnym świecie. Ich losy przetną się ponownie na skrzyżowaniu ulic w chwili tragicznego zdarzenia.

Styl autora z początku postrzegałam jako mało przystępny. Nie da się ukryć, że Jakub Małecki pisze w sposób niecodzienny. Nie mam pojęcia czy każda jego książka taka jest, ale odniosłam wrażenie, że Nikt nie idzie napisane jest nieco niedbale, wręcz na kolanie. Jednak jednocześnie czułam, jakby wszystko było skrupulatnie zaplanowane, a każde zdanie... co ja piszę! Każde słowo, było milion razy przemyślane. Tak, wiem... To co napisałam jest pełne sprzeczności, ale właśnie taki jest styl autora- inny, z początku może wydawać się, że trudny, mało przystępny, ale jeśli damy mu szansę, to przekonamy się, że Małecki po prostu czaruje słowem.

Uwielbiam świetnie wykreowanych bohaterów i w tej pozycji właśnie z takimi miałam do czynienia. Każdy z nich jest do bólu prawdziwy- posiada wady, zalety, marzenia i problemy, które wielu czytelnikom nie są obce. Niektóre zachowania czy decyzje bohaterów mogą wydać się niezrozumiałe, ale ja to w książkach lubię- gdy bohaterowie zachowują się w danej sytuacji odmiennie, niż ja bym to zrobiła. Każdy z nas jest inny, każdy z pragnie czegoś innego i każdy z nas, dzięki swoim doświadczeniom życiowym, ma inne myślenie. I właśnie to wszystko Małecki pokazał na kartach tej powieści. Autor poruszył również wiele trudnych i ważnych tematów, jak życie z niepełnosprawnym umysłowo dzieckiem czy porzucone pasje.

Nie ukrywam, że na początku nie mogłam "wgryźć" się w tę książkę. Drażniły mnie niedopowiedzenia i nieco chaotyczne rozdziały. Zazwyczaj czytam kilka książek jednocześnie, jednak są pozycję, przy których jest to niemożliwe. Nikt nie idzie do tych książek należy. Potrzebowałam pełnego skupienia, ciszy i spokoju. Skończyłam, wtedy zaczęte książki, i w pełni oddałam się Małeckiemu. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmiało ☺️ Dotrwałam do końca i wszystko nabrało sensu. Rozdziały to tak naprawdę urywki z życia bohaterów, posiadają wiele niedopowiedzeń i kończą się zazwyczaj w takich momentach, że krew człowieka zalewa, bo musi jeszcze poczekać, by dowiedzieć się co wydarzyło się dalej. Autor nie daje czytelnikowi wszystkiego na tacy, wręcz przeciwnie, to od nas zależy czy zrozumiemy tę historię i skleimy wszystko 'do kupy'. Na próżno szukać w tej powieści akcji czy napięcia. Nikt nie idzie to tylko, albo i aż, historia o zwykłych ludziach, którzy zmagają się z problemami i chcą być kochani oraz potrzebni. Tak po prostu.

Czy polecam? Nie wiem. Musicie sami zdecydować, czy tak pogmatwana i nieoczywista opinia Was zachęciła, czy wręcz przeciwnie. Absolutnie nie żałuję czasu spędzonego z tą książką, bo na swój sposób jest urocza, poruszająca i klimatyczna, ale jednocześnie "inność" tej pozycji wyzwala u mnie mnóstwo sprzecznych emocji.

Książkę przeczytałam dzięki portalowi Czytam Pierwszy.


Podniebny | Kerstin Gier [PRZEDPREMIEROWO]

(...) nikt nie może odebrać człowiekowi domu, jeśli dom nosimy w sobie. (...) każdy nosi w sobie wszystko, co potrzebne, aby wszędzie móc być szczęśliwym.

instagram