Rozmowa z Anną H. Niemczynow | Uśpione namiętności

Uśpione namiętności to przepiękna i refleksyjna opowieść o tym, że nigdy nie jest za późno, by wziąć życie w swoje ręce, że nie warto przejmować się tym, co ludzie sobie pomyślą, co nam wypada a co nie. Historia Belli udowadnia, że warto chwytać każdą chwilę i korzystać z życia pełnymi garściami. Ta powieść utkana jest z przepięknych afirmacji, emocji i pragnień.

Z okazji niedawnej premiery Uśpionych namiętności zadałam Ani kilka pytań. Mam nadzieję, że rozmowa Wam się spodoba. Miłej lektury. ☺


Anna H. Niemczynow


❀ Czy jest książka, którą czytałaś więcej niż raz? Do której z przyjemnością powracasz?
Codziennie czytam Biblię. Jest ze mną nieustannie. Cały czas odnajduję nowe, pouczające treści. Tam jest wszystko.

❀ Chciałabyś spróbować swoich sił w innym gatunku literackim?
Myślę, że tak. Rozwój jest dla mnie bardzo ważny. Wciąż szukam nowych inspiracji. Wierzę, że już niebawem będę mogła się podzielić z Czytelnikami czymś nowym.

❀ Na co szczególnie zwracasz uwagę przy pisaniu swoich książek?
Książka powinna się czytać tak, jakby była piosenką. Musi mieć swój rytm, melodię. Kiedy coś mi nie gra, wówczas sporo kasuję i piszę na nowo. Każda „nuta” musi mieć swoje miejsce.

❀ Czy podróżowanie pomaga Ci w tworzeniu nowych powieści? Masz w planach kolejną podróż? Przyznam szczerze, że z zapartym tchem śledziłam Wasz wyjazd do Stanów Zjednoczonych! ☺
Och tak. Podróżowanie jest dla mnie nieustannym źródłem inspiracji. Wciąż planuję nowe podróże. Jeszcze w tym roku odwiedzę Meksyk :-)
Cieszę się, że śledziłaś podróż po Stanach. Muszę przyznać, że była niesamowita. Warta każdej wydanej złotówki.

Uśpione namiętności

❀ Twoja najnowsza książka pt. Uśpione namiętności niedawno miała premierę. Czy pisanie tej historii sprawiło Ci jakieś trudności?
Raczej nie. Ta historia jakby sama się opowiedziała. Uwielbiam Bellę. Myślę, że ja sama jestem pierwowzorem tej postaci. Niedawno rozbudziłam wiele uśpionych we mnie namiętności. Jedną z nich są oczywiście podróże.

❀ Tytuł Twojej najnowszej powieści jest wspaniały! Kiedy wiedziałaś, że historia Izabelle będzie nosiła tytuł Uśpione namiętności? Przystąpiłaś do pisania, mając w głowie ten tytuł, czy może wymyśliłaś go w innym momencie pracy nad książką?
Sama stworzyłam listę swoich pragnień. To bardzo ważne, kiedy chcemy się dowiedzieć, dokąd właściwie zmierzamy. Kiedy widzimy czarno na białym swój cel, wówczas łatwiej podjąć kroki ku jego realizacji. Tak było ze mną! „Lista pragnień” nie jest dobrym tytułem w moim odczuciu (śmiech) postawiłam więc na namiętności. W słowie „namiętność” jest magia, energia. W połączeniu z „uśpieniem” moim zdaniem brzmi idealnie. Od początku wiedziałam, że to dobry tytuł dla opowiedzianej przeze mnie historii.

❀ Gdyby Uśpione namiętności miały być zekranizowane, jakich aktorów chciałabyś zobaczyć w rolach głównych?
Myślę, że Pani Danuta Stenka byłaby idealna do roli Belli. Tylko ktoś musiałby Jej nieco dodać lat (śmiech). Natomiast w roli Marianny wypisz wymaluj widzę Panią Annę Dereszowską. Zresztą, marzy mi się, aby ta druga kiedyś przeczytała audiobook którejś z moich powieści.

Uśpione namiętności

Uśpione namiętności miałam przyjemność przeczytać już jakiś czas temu. Jeśli nie znacie tej powieści, koniecznie nadróbcie zaległości! Każdy z nas ma mniejsze lub większe pragnienia, marzenia, namiętności. Uśpione namiętności... które drzemią w nas, czekając na chwilę, aż odważymy się je spełnić. Izabelle, główna bohaterka tej powieści, miała takich namiętności wiele, jednak przez większość jej życia pozostały one niespełnione. Kobieta bowiem poświęciła się w pełni mężowi i dzieciom. Zawsze pozostawała w cieniu. Porzuciła realizację swoich marzeń, a na pierwszym miejscu postawiła rodzinę... Przełomowym momentem w jej życiu był dzień, w którym w końcu odnalazła w sobie siłę, by wyrazić swoje zdanie, by obudzić uśpione namiętności i zawalczyć o siebie.


📝 Wywiad z Eweliną Miśkiewicz

Ewelina Miśkiewicz jest absolwentką filologii polskiej ze specjalizacją krytyczno-literacką, która przez dłuższy czas była odzwierciedleniem jej największej pasji, czyli czytania i recenzowania książek. Wiele zmieniło się, kiedy postanowiła zostać pisarką. Odtąd nie wyobraża sobie życia bez tworzenia, dla którego inspiracji szuka w życiu oraz filmach i serialach, głównie obyczajowych (choć nie pogardza także dobrą sensacją). Lubi odpoczywać w trakcie długich spacerów nad morzem lub jeziorem, wszędzie tam, gdzie ma okazję trochę popływać. Jest wegetarianką i kocha zwierzęta. Obecnie posiada dwie kotki, ale w przyszłości chciałaby mieć również psa. Jej marzeniem jest zwiedzić Nowy Jork, którym zafascynowała się dzięki literaturze i filmom. Lubi smaczną kawę, najlepiej w towarzystwie dobrej lektury, w wygodnym fotelu i kotem na kolanach.

Wywiad z Eweliną Miśkiewicz

Magdalena Zeist: 
24 lutego była premiera Pani najnowszej powieści, zatytułowanej Wszystko pod kontrolą. Jakie emocje towarzyszą Pani w związku z tą premierą?

Ewelina Miśkiewicz: Bardzo się cieszę, że moja kolejna powieść trafiła w ręce Czytelniczek i Czytelników. Ale staram się nie popadać w nadmierną euforię, a już na pewno nie w samo zachwyt, bo nie chodzi mi jedynie o to, aby wydać książkę dla siebie, postawić na półce i cieszyć się, że jestem pisarką. Nie chodzi o dopieszczanie ego, czy coś w tym stylu. Pisząc, pragnę, aby książka znalazła Czytelnika, aby dała mu chwilę wytchnienia, sprawiła przyjemność, może zostawiła jakąś refleksję. To jest trudne, bo na rynku wydawniczym jest duża konkurencja, a tak naprawdę to jest w tym wszystkim najistotniejsze, pisanie ma sens, kiedy jest odbiorca. Dlatego oprócz radości z wydania kolejnej książki, czuję też lekką tremę, przed tym jak zostanie odebrana, czy się spodoba, czy Czytelniczki i Czytelnicy będą po nią sięgać.

Co zainspirowało Panią do napisania książki Wszystko pod kontrolą?

Najpierw była „Nagła zmiana planu”, która właściwie miała być pojedynczą książką, ale w Wydawnictwie Czwarta Strona ujrzano w niej potencjał na serię, więc naturalną konsekwencją było pisanie kolejnej części. Postanowiłam, że jej bohaterką będzie Karolina, która w „Nagłej zmianie planu” spodziewała się dziecka. Uznałam, że na ten moment akurat w jej życiu wydarza się coś, co ma potencjał fabularny. Ciąża w jej przypadku to ogromne wyzwanie, zdarzyła się niespodziewanie, ojciec dziecka nie jest zbytnią nią, ani dzieckiem zainteresowany, w dodatku Karolina ma mnóstwo wątpliwości, w tym kompletnie nie czuje emocjonalnej więzi z córeczką. I ona, wydawałoby się, że kobieta niezależna, posiadająca własne zdanie, czuje się momentami wobec tego bezradna. Ma też opory przed rozmową z kimkolwiek na temat swoich odczuć, bo przecież to nie do pomyślenia, aby matka nie potrafiła nawiązać więzi z własnym dzieckiem.

Tworząc bohaterów, wzoruje się Pani na znanych jej osobach?

Moje bohaterki to tak naprawdę efekt mieszania cech różnych osób z mojego życia, które są obecnie, które jedynie gdzieś się w nim przewinęły, prawdopodobnie też konsekwencja oglądania filmów i czytania książek. Bywa, że bohaterowie mają również moje cechy, czerpię ze swoich doświadczeń i
przeżyć. Ale to wszystko odbywa się nie do końca świadomie, gdy piszę, puszczam wodze fantazji, daję pracować swojej wyobraźni, a w niej pewnie mieści się przede wszystkim to, co sama gdzieś zapamiętałam, dostrzegłam. Prawdopodobnie też nigdy nie potrafiłabym odwzorować jakiegoś bohatera jeden do jednego z rzeczywistą postacią, bo zawsze byłoby to jedynie moje wyobrażenie o niej, bez względu na to, jak bardzo starałabym się być empatyczna, jak wiele rozmów bym z nią przeprowadziła. W fikcji literackiej zawsze coś jest przefiltrowane przez wyobraźnię autora. Chyba tylko w reportażu, w którym oddaje się głos innym ludziom, można przedstawić ich całkowicie autentycznie. Co nie oznacza, że nie próbuję tworzyć autentycznych bohaterów, staram się pisać tak, aby ich doświadczenia były jak najbardziej prawdziwe i aby inne osoby mogły się z nimi identyfikować, mając podobne doświadczenia i przeżycia.
Ewelina Miśkiewicz

Do tej pory napisała Pani dwie powieści obyczajowe. Planuje Pani spróbować swoich sił również w innych gatunkach?

Na ten moment jestem pochłonięta powieściami obyczajowymi i z nimi zamierzam łączyć swoją dalszą drogę. W tym gatunku podoba mi się to, że owszem, są zasady, które wyznaczają ramy gatunku, ale są znacznie bardziej elastyczne niż na przykład w przypadku kryminału, gdzie ważna jest zagadka, ciekawe i zaskakujące zakończenie, zbrodnia, ogólnie mówiąc, autor piszący kryminały musi się pewnych wyznaczników trzymać dość ściśle. Inaczej może napisać dobrą powieść, ale niekoniecznie trafiającą do kryminalnego czytelnika, który ma określone wymagania. Mnie zawsze bardziej interesowała warstwa obyczajowa i myślę, że właśnie powieść obyczajowa jest tym gatunkiem, w którym będę się odnajdywać, i który będę chciała tworzyć. Daje ona znacznie większą swobodę niż na przykład kryminał. A ja chyba jednak nie lubię się ograniczać.

Książki, jakiego autora bądź autorki lubi Pani najbardziej?

Kiedyś czytałam sporo kryminałów, a od jakiegoś czasu powieść obyczajowa jest tym gatunkiem, która wybieram także jako codzienną lekturę. Polubiłam się najbardziej z Jodi Picoult, która w każdej swojej powieści porusza również jakiś ważny społecznie temat. Generalnie częściej ostatnio sięgam po autorki kobiece, bo książki pisane przez kobiety okazują się mi bliższe. Lubię także Meg Wolitzer. Wciąż szukam nowych autorek, trochę żałując, że wcześniej nie szłam w tę stronę w swoich poszukiwaniach lekturowych. Kobiety piszą naprawdę dobre rzeczy. Trzeba je czytać!

Skąd czerpie Pani inspirację do tworzenia kolejnych historii?

Kiedyś myślałam, że aby pisać, trzeba dużo czytać. Tak powiedział mi ktoś, kto na co dzień zawodowo zajmuje się pracą z autorami. Tymczasem to tylko część prawdy, i wcale nie ta część najważniejsza. Oczywiście, trzeba czytać, ale aby tworzyć autentyczne opowieści, należy żyć nie tylko fikcyjnymi fabułami, dobrze, gdy osoba pisząca sama zna emocje, o których pisze, coś w życiu przeszła, przeżyła. To daje jej pewien bagaż, z którego może czerpać inspiracje. Owszem, nie wszystkiego da się również doświadczyć, nadmiar emocji bywa niszczący, ale pewne przeżycia budują w nas empatię, wrażliwość, a to także przydaje się przy tworzeniu historii. Staram się sięgać do własnych przeżyć, obserwacji, zasłyszanych opowieści, do wszystkiego, co najbliżej związane jest z prawdziwym życiem. A czytanie książek uczy mnie przede wszystkim jak te opowieści ubrać w formę.

Który książkowy bohater Pani książek jest jej szczególnie bliski?

Chyba nie mam swojego ulubionego bohatera, wszystkich w jakimś sensie darzę sympatią, nawet tych nie do końca pozytywnych, ale w końcu ktoś i taką rolę musi odegrać, aby inny bohater lub bohaterka mogli się zmienić.

Pracuje Pani obecnie nad kolejną powieścią?

Cały czas nad czymś pracuję, nawet jeśli robię sobie wolne, to i tak nie potrafię żyć bez pisania, choćby robienia notatek, pisania fragmentów powieści, a ostatnio na tak zwanym wolnym napisałam kilka tekstów piosenek. Zamierzam je wykorzystać w książce, o której ostatnio najintensywniej myślę, i która ma już kilka stron zapisanych. Jestem dużo do przodu jeśli chodzi o aktualne plany wydawnicze. Dopiero wyszła druga część serii „Babski wieczór”, a tekst trzeciej jest już w wydawnictwie na etapie prac redakcyjnych. Także na historię kolejnej przyjaciółki Czytelniczki i Czytelnicy nie będą długo czekać.

Jak wygląda Pani pisarska rutyna?

Piszę codziennie, ale odpoczywam w weekendy i różnego rodzaju święta. Najlepiej pisze mi się rano, ale czasami siadam do pisania po południu. Staram się trzymać tego schematu, wówczas pierwsza wersja książki jest gotowa po trzech miesiącach.

"Wszystko pod kontrolą" Eweliny Miśkiewicz

Czy pandemia była Pani sprzymierzeńcem, czy może wrogiem w tworzeniu nowych historii? Jak obecna sytuacja na świecie wpłynęła na Pani proces twórczy?

Gdy wybuchła pandemia akurat zaczęłam pisać nową książkę i to mi w pewnym sensie pomogło przetrzymać ten czas. Jak wszyscy czułam niepewność, również strach, niemal w jednej chwili świat, który znaliśmy, zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz może jesteśmy już z tym oswojeni, lęk zastąpiła frustracja, że to wszystko wciąż trwa, nadal nałożone mamy ograniczenia, ludzie różnie reagują, podważają autorytety medyczne, śmieją się z lęków innych, uważają, że zabiera się im wolność. To w pewnym sensie test, doświadczenie, które przede wszystkim wiele mówi o nas samych, reakcje, jakie mamy na tę sytuacją, przede wszystkim określają nas samych. Ja w tamtym czasie potrzebowałam jakiegoś punktu zaczepienia, czegoś stałego, na co pandemia nie miałaby wpływu. Tym czymś było pisanie. Pracowałam nad książką w swoim tempie, tak jakby sytuacja na świecie się nie zmieniła.
Pandemia nie była ani wrogiem, ani sprzymierzeńcem, po prostu miałam coś, co w tej całej niepewności dawało mi poczucie stabilizacji i przewidywalności.

Na koniec puśćmy wodze fantazji i zapomnijmy na chwilę o sytuacji epidemicznej na świecie. Jeśli mogłaby się Pani za pięć minut znaleźć w dowolnym miejscu na świecie, to jaki byłby Pani cel podróży?

Pierwsza myśl: Nowy Jork. Zafascynowałam się tym miastem poprzez czytane książki i oglądane filmy. Ale na pewno nie chciałabym się tam znaleźć sama, lecz z jakąś bliską osobą, lub osobami. Miejsca bez ważnych dla nas osób, przeżyć, dobrych wspomnień, same w sobie bywają puste, są molochami bez duszy, nawet jeśli uważane są za najpiękniejsze miejsca na świecie. Pewnie dlatego, gdy gdzieś nam jest źle, czujemy, że dane miejsce nam nie odpowiada, wydaje się nam brzydkie, to nie do końca jest wina samego miejsca, lecz nas, którzy w danym miejscu nie mamy nikogo bliskiego i czujemy się samotni. Bo w końcu najważniejsi są ludzie i bliskość, jaką udaje się nam z nimi stworzyć.


📝 WYWIAD Z HANNĄ GREŃ

Hanna Greń pasjonuje się kryminalistyką, a jej mąż - emerytowany policjant - jest pierwszym recenzentem jej książek. W wolnych chwilach uwielbia spacerować po lesie, najbardziej jesienią, a także haftować i czytać. Już 14 października 2020 ukaże się jej nowa powieść Piąte przykazanie. Z okazji nadchodzącej premiery trzeciego tomu kryminalnej serii z Dionizą Remańską, Pani Hanna Greń zgodziła się odpowiedzieć na kilka moich pytań.

Hanna Greń

Rozmowa z Sylwią Trojanowską | Zapowiedź powieści "Prawdy i tajemnice" [PATRONAT]

Możesz być przygotowany, możesz być z tym pogodzony, ale i tak chcesz ocalić jeszcze jedną chwilę, jedną godzinę, jeden dzień. Życie doceniamy najbardziej, kiedy je tracimy.

Prawdy i tajemnice

Sylwia Trojanowska

Wydawnictwo Czwarta Strona
Premiera 27/02/2019

Premiera najnowszej powieści Sylwii Trojanowskiej nadchodzi wielkimi krokami, jestem pewna, że większość z Was z niecierpliwością na nią czeka. Prawdy i tajemnice miałam przyjemność objąć patronatem medialnym i z tej okazji poprosiłam Sylwię, by odpowiedziała na kilka moich pytań, co, mam nadzieję, umili Wam wyczekiwanie na premierę.

27 lutego będzie miała miejsce premiera Twojej najnowszej powieści Prawdy i tajemnice. Jakie emocje Ci towarzyszą niecały miesiąc przed premierą?
Przyznam, że uwielbiam czas wyczekiwania na oficjalną premierę. Dużo się wtedy dzieje. Świat po trosze staje do góry nogami, ale tylko na chwilę. Zawsze wyczekuję opinii pierwszych Czytelników – to dla mnie ogromnie ważny moment, bo choć daję z siebie wszystko i piszę takie powieści, jakie sama chciałabym przeczytać, odczucia Czytelników są dla mnie najważniejsze. Bo ja piszę dla Czytelników, nie inaczej ☺️

♡ O czym będzie druga część przygód Magdy i Ludwika?

Prawdy i tajemnice to dalsza podróż w głąb trudnej relacji dziadka i wnuczki. To odkrywanie przeszłości i podróż do Szczecina sprzed lat, kiedy to dzisiejsze, szerokie aleje pełne były gruzu, dymu, zwłok. To opowieść o przetrwaniu, o życiu dobrych ludzi w złych, a raczej trudnych czasach. To historia mówiąca o dokonywaniu trudnych wyborów, poświęceniu, przyjaźni i miłości.
„Prawdy i tajemnice” skłonią Czytelnika do łez, ale i do uśmiechu, do wzruszeń i do złości, a to wszystko pośród zagadek, tajemnic, kłamstw i prostych recept na dobre życie.


♡ W poprzedniej części wątek drugiej wojny światowej odegrał ważną rolę. Czy w najnowszej powieści również się pojawi?

Nie wyobrażam sobie, by wątku wojennego mogło w tej powieści zabraknąć. Nie zabraknie go również w trzeciej i ostatniej części, która ukaże się w lipcu i zamknie cały cykl dotyczący losów rodu Starków.


♡ Czy historia, którą napisałaś jest w pełni fikcyjna, czy może inspirowałaś się prawdziwymi wydarzeniami?

W Prawdach i tajemnicach zawarłam sporo prawdziwego Szczecina. Tego sprzed niemal osiemdziesięciu lat i tego współczesnego. Ulice, po których spacerują bohaterowie są prawdziwe, miejsca, obiekty, niektóre zdarzenia także. Przygotowując się do pisania tej trylogii, sporo czasu spędziłam czytając o historii mojego miasta. Chciałam uwiarygodnić pisaną historię. I choć relacje międzyludzkie grają w Prawdach pierwsze skrzypce, to bez Szczecina, bez przemycenia autentycznych sytuacji, ta opowieść nie miałaby charakteru, czegoś po prostu by w niej brakowało.


♡ Czy napisanie książki Prawdy i tajemnice sprawiło Ci jakieś trudności?

Przede wszystkim emocjonalne. To powieść, która mocno mnie poszarpała, która wydusiła ze mnie łzy. Która sprawiła, że bałam się, wściekałam, śmiałam się, a nawet drżałam ze strachu, złości, czy wzruszenia. Uśmiercanie ludzi, nawet na papierze, pozostawia trwały ślad, a w Prawdach i tajemnicach śmierci jest sporo. Przyznam, że to, jak dotychczas, najtrudniejsza emocjonalnie dla mnie powieść i zarazem powieść, z której chyba najbardziej jestem zadowolona

Jedna decyzja, jedna osoba może odwrócić losy drugiego człowieka.
Może sprawić, że ten człowiek znienawidzi wszystko, co powinien kochać,
a pokocha to, co powinien nienawidzić…


Fragment książki:
– Wiesz co… To się nigdy nie skończy. Nasza wojna… Ona zaczęła się osiemnaście lat temu i mamy ją chyba we krwi. Oboje siebie krzywdzimy, choć wiemy, że to jest głupie, że nikomu to nie służy. Zakopanie tego przeklętego topora wojennego jest chyba niemożliwe. Bo nawet, kiedy jest już lepiej, ktoś z nas psuje wszystko jednym zdaniem, czasem nawet jednym słowem! – Magda usiadła naprzeciwko dziadka.
Spojrzała mu głęboko w oczy. Dostrzegła w nich smutek i zmęczenie. Zmęczenie życiem.
– Spróbujmy być szczerzy, ale nie okrutni. Po prostu spróbujmy.
Ludwik nie bez trudu podniósł się i opierając o krawędź łóżka, pokuśtykał na jego drugą stronę. Usiadł tyłem do Magdaleny. Dusia nie dała za wygraną. Również wstała i podeszła do niego. Dotknęła jego lodowatej dłoni.
– To ta moja przeszłość… Ona zniszczyła we mnie dobrego człowieka.
– Ona na ciebie wpłynęła… – Magda poczuła, że sporo ryzykuje, mówiąc do dziadka w taki sposób. Wiedziała, że nie lubił być pouczany. – Ale to ty decydujesz o tym, kim chcesz być. – Jej uścisk dłoni stał się mocniejszy. – Zaraz pewnie powiesz, że jest za późno, że jesteś za stary… Może i racja, może i tak jest… A co, jeśli nie jest? Czy stanie się coś strasznego, jeśli spróbujesz inaczej myśleć? Jeśli przestaniesz szukać w sobie zła, a zaczniesz szukać dobra? Masz w sobie dobro. Każdy je ma, tylko musisz zapragnąć je z siebie wydobyć…
– Aż tyle…
– Tylko… Tylko tyle.

Czekacie na Prawdy i tajemnice? ☺️


📝 WYWIAD Z KATARZYNĄ BERENIKĄ MISZCZUK

Pierwszy wywiad w tym roku i w dodatku z jedną z moich ulubionych polskich pisarek. Jestem pewna, że tą Panią większość z was kojarzy. Napisała wiele powieści, m.in. cykl Kwiat paproci, który składa się z czterech części: Szeptucha, Noc Kupały, Żerca i Przesilenie. Katarzyna Berenika Miszczuk znana jest z mieszania różnych gatunków w jednej powieści, a w dzisiejszym wywiadzie powiedziała na ten temat nieco więcej. Także, zapraszam ☺️

Katarzyna Berenika Miszczuk z wykształcenia jest lekarką. To wszechstronna pisarką, której znakiem rozpoznawczym jest nieoczywista mieszanka literackich światów niezmiennie doprawiona dużą dawką humoru. 

Pani twórczość słynie z mieszanki gatunków. W jakim gatunku czuje się Pani najlepiej?

Tak naprawdę cały czas staram się znaleźć gatunek, w którym będę się czuła najlepiej. Bardzo lubię eksperymentować. Dawno temu, jeszcze na początku swojej kariery pisarskiej zakładałam, że spróbuję stworzyć utwory z większości gatunków, by przekonać się, który najprzyjemniej mi się pisze. Teraz już wiem, że najwięcej satysfakcji sprawia mi mieszanie różnych styli literackich. Poza tym odkryłam, że nie potrafię nigdy być do końca poważna i w moich powieściach obowiązkowo musi się znaleźć chociaż trochę humoru.

Która z napisanych przez Panią książek, jest Pani najbliższa i dlaczego?


Najbliższa jest mi powieść „Ja, diablica”. Nie jest to mój debiut, jednak składając maszynopis do kilku wydawców czułam się jakbym ponownie debiutowała. Włożyłam w tę powieść mnóstwo serca i wyjątkowo silnie związałam się z bohaterami, którzy byli dla mnie realni niczym osoby z krwi i kości. To właśnie podczas pisania „Ja, diablica” zakochałam się po raz pierwszy i sporo tego uczucia przelałam na papier. Jeden z bohaterów jest zresztą wzorowany na mężczyźnie, którego pokochałam.

Pisze Pani aktualnie jakąś książkę?


Tak, aktualnie tworzę kolejną powieść. Niestety na razie nie mogę zdradzić tytułu i tematyki, bo wydawca urwie mi głowę. To niespodzianka! Jeśli uda mi się złożyć maszynopis w terminie to powieść ukaże się w maju.

Którego ze stworzonych przez Panią bohaterów lubi Pani najbardziej?


Najbardziej lubię Wiktorię Biankowską, bohaterkę cyklu diabelsko-anielskiego (powieści „Ja, diablica”, „Ja, anielica” oraz „Ja, potępiona”). Wydaje mi się, że podczas pisania przekazałam jej najwięcej swoich cech. To trochę takie moje alter ego z czasów studiów.

Czy pisanie książek było Pani marzeniem?


Tak, pisanie było moim marzeniem. Oczywiście jednym z wielu, bo bujna wyobraźnie nie pozwala mi spocząć na laurach! 😉 Cieszę się, że Czytelnicy lubią sięgać po moje powieści. To dzięki nim mogę dalej kontynuować największą przygodę mojego życia, którą jest właśnie pisanie.

Co lub kto zmotywował Panią do napisania pierwszej książki?


Tak naprawdę nikt. Swoją pierwszą powieść pt. „Wilk” napisałam dla zabawy. To była dla mnie forma spędzenia przyjemnie wolnego czasu. Wcześniej przez wiele lat pisałam krótkie formy do szkolnych gazetek. „Wilk” był próbą stworzenia czegoś dłuższego.

Tworząc bohaterów, wzoruje się Pani na znanych Pani osobach?


Jak każdy pisarz podkradam cechy od znajomych mi osób, bądź całkiem obcych przechodniów na ulicy. Wydaje mi się, że aby stworzyć postać wielowymiarową, sprawiającą wrażenie realnej potrzeba czegoś więcej niż tylko własnej wyobraźni. Zawsze staram się, by moi bohaterowie mieli przeszłość, która definiuje ich charakter i zachowania. Nawet jeśli nie opisuję tego w tekście, sama wiem co porabiali np. w podstawówce. Trudno byłoby stworzyć człowieka bazując tylko i wyłącznie na swojej głowie.

Przeczytałam wiele Pani książek, każda mi się podobała, jednak to seria Kwiat paproci zdobyła moje serce. Spodziewała się Pani takiego sukcesu tej serii?

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się aż takiego sukcesu. Oczywiście wydając każdą powieść mam nadzieję, że to będzie ta jedna, właściwa, która spodoba się wszystkim, na podstawie której ktoś nagra film, a zagraniczni wydawcy będą się o nią zabijać. Tworząc cykl „Kwiat paproci” świetnie się bawiłam. Wcześniej nie wiedziałam zbyt wiele na temat mitologii słowiańskiej, ziołolecznictwa, czy wiejskich zabobonów. By napisać te powieści sama musiałam przejrzeć dziesiątki różnych źródeł i przyznaję, że zakochałam się w tym temacie. Przez trzy lata, zanim zasiadłam do pisania „Szeptuchy”, zbierałam niezbędne materiały i pogłębiałam swoją wiedzę. Cieszę się, że udało mi się przelać tę moją ciekawość i fascynację w powieści. Wydaje mi się, że to dlatego „Kwiat paproci” mógł tak się spodobać Czytelnikom.

Gosia jest bardzo charakterystyczną postacią, czy nadała jej Pani jakieś swoje cechy charakteru?

Tak naprawdę tylko kilka. Dałam jej m.in. w prezencie moją hipochondrię, którą u biednej Gosi dodatkowo rozdmuchałam do olbrzymich rozmiarów. Poza tym łączy nas ironiczne podejście do świata.

Na koniec pytanie, które zapewne niejednego miłośnika serii Kwiat paproci ciekawi- czy planuje Pani kiedyś kontynuować losy bohaterów?

Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że nie powstanie bezpośrednia kontynuacja losów bohaterów „Kwiatu paproci”. Historię Gosi i Mieszka uznaję już za zakończoną, chociaż oczywiście nie mogę zagwarantować, że za 10 lat nie wpadnie mi do głowy pomysł na genialny ciąg dalszy 😉 Teraz zdradzę na pociechę, że pracuję nad książką z elementami mitologii słowiańskiej. Jednak nic więcej nie powiem, bo jak już wcześniej wspominałam – wydawca skróci mnie o głowę!

Katarzynę Berenikę Miszczuk znajdziecie tutaj:
facebook: Katarzyna Berenika Muszczuk
instagram: katarzyna_berenika_miszczuk
blog: katarzynaberenikamiszczuk.blogspot.com

Koniecznie dajcie znać w komentarzu, czy podoba wam się wywiad
i jakie książki Katarzyny Bereniki Miszczuk lubicie najbardziej ☺️




Rozmowa z Anną H. Niemczynow | Zapowiedź powieści "Jej portret"

Ludzi sukcesu od ludzi porażki różni to, że ci pierwsi niczym zuchwali amatorzy potrafią biec w kierunku swoich marzeń. Ludzie sukcesu życzą innym dobrze, emanują radością, potrafią zaakceptować zmiany. Biorą odpowiedzialność za własne niepowodzenia, bez obwiniania za nie kogoś.
Anna H. Niemczynow

Już wkrótce, bo 30 stycznia będzie miała miejsce premiera najnowszej powieści Anny H. Niemczynow zatytułowanej Jej portret. Jestem pewna, że wiele z Was z niecierpliwością czeka na tę książkę, więc postanowiłyśmy z Anią nieco przybliżyć wam o czym jest opisana przez nią historia. 

Jej portret

Anna H. Niemczynow
Wydaniwctwo FILIA
Liczba stron 400
Premiera 30/01/2019



30 stycznia będzie miała miejsce premiera Twojej najnowszej książki, zatytułowanej Jej portret. Stresujesz się?
Może nie stresuję, ale jestem poruszona. Wsiadając do pociągu zwanego pisaniem, nie sądziłam, że rozpędzi się on tak bardzo. Kiedyś wydawało mi się, że z każdą kolejną powieścią nabiorę więcej luzu do tego co robię. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że z każdą kolejną książką czuję się bardziej odpowiedzialna za to co piszę, niż przed debiutem.

O czym jest Twoja najnowsza powieść?


To powieść o sile uczuć, w obliczu których stajemy się bezbronni. To powieść o trudnościach, jakich przysparza nam podejmowanie decyzji i powieść o tym, że nigdy nic w życiu nie jest na zawsze. Pisząc ją myślałam o kobietach, które nad wyraz często wypowiadają słowa: „Ja bym tak nie postąpiła, jak ona mogła?”
Myślałam też o mężczyznach, którzy żyją w przekonaniu, że zdobyli „coś” na zawsze. Mam marzenie, aby tę książkę przeczytał każdy mąż i każda żona. Dlaczego? Może ku
przestrodze?

Zżyłaś się z bohaterami? Nadałaś im jakieś swoje cechy?


W każdej książce, którą napisałam, jest pierwiastek mnie, bo w końcu to ja te książki piszę :-) Zawsze jestem emocjonalnie związana z bohaterami. Przeżywam ich życie i to sprawia, że ta praca jest taka cudowna. Można powiedzieć, że żyję wielokrotnie.

Czy historia jaką napisałaś jest w pełni fikcyjna, czy może znalazły się wydarzania, które miały miejsce naprawdę?

Historia jest w pełni fikcyjna jednak… pamiętnik, którego fragmenty są cytowane, istnieje naprawdę. Daty z przeszłości, którymi się posłużyłam, przepisane są właśnie z niego. Słowa stamtąd przepisane zostały poddane delikatnej redakcji i korekcie.

Czy napisanie książki Jej portret sprawiło Ci jakieś trudności?


Przy każdej kolejnej książce coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jaką moc mają słowa. Kiedy słyszę magiczne: „Poszła do druku”, serce bije mi szybko, bo to jest ten moment, kiedy wypuszczam z rąk swego rodzaju dziecinę i nie mam pojęcia, jak ludzie się z nią obejdą. Pisanie książek w moim odczuciu nie jest trudne. Trudne jest podtrzymanie w sobie wiary, że to, co się robi ma sens. Na szczęście mam wspaniałych czytelników. Jestem prawdziwą szczęściarą.


Rodzina jest jak gałęzie drzewa.
Wszyscy rośniemy w innych kierunkach,
lecz zawsze łączą nas korzenie.


Będę wdzięczna jeśli dacie znać, czy taka forma zapowiedzi książek wam odpowiada ☺️


📝 WYWIAD Z BLANKĄ LIPIŃSKĄ

Książka 365 dni pewnie każdemu z Was chociaż raz rzuciła się w oczy. Swego czasu było o tej powieści naprawdę głośno, a opinie o niej są skrajne- jedni są zachwyceni, drudzy zniesmaczeni i uważają tę pozycję za gniot roku. Ja jestem gdzieś po środku, a moją opinię możecie przeczytać tutaj. Blanka Lipińska przygotowała dla czytelników kolejną część zatytułowaną Ten dzień, której premiera będzie 14/11/2018. Tymczasem ja zapraszam Was do przeczytania krótkiego wywiadu, jaki przeprowadziłam z Blanką ☺️


📝 WYWIAD Z SYLWIĄ TROJANOWSKĄ

Dzień dobry! ♡
Mam nadzieję, że Sylwii Trojanowskiej nikomu przedstawiać nie muszę. Moja przygoda z jej twórczością zaczęła się od rewelacyjnej książki Sekrety i kłamstwa- gorąco polecam Wam tę pozycję. Moją opinię możecie przeczytać tutaj. A w kolejce na przeczytanie czeka A gdyby tak..., powiem jedno- nie mogę się doczekać, aż w końcu po nią sięgnę ♡

fot. Łukasz Wit

Sylwia Trojanowska - optymistka, pasjonatka pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach. Wraz z mężem Tomaszem i synem Alanem mieszka w ukochanym Szczecinie, na skraju Puszczy Bukowej.





↠ ↞

Dlaczego postanowiłaś pisać książki? Co lub kto zmotywował Cię do napisania pierwszej książki?

Do pisania książek zmotywował, a raczej sprowokował mnie mój syn, Alan ☺️ Brzmi dość nietypowo, ale tak właśnie było. Kiedy miał około 4 lat, zażyczył sobie, bym zamiast czytania bajek, wymyśliła mu opowieść o przygodach chłopca, który nosiłby takie samo imię jak on. Ponieważ zawsze lubiłam fantazjować, bez problemu stworzyłam opowieść o Alanie, który przeżywał niesamowite przygody w wyimaginowanym świecie. Później zaczęłam te przygody spisywać i tak powstały „Tajemnice Krainy Lunitów”. Jeszcze nie zostały wydane, ale wierzę, że niedługo pojawią się na rynku wydawniczym ☺️

Czy tworząc bohaterów wzorujesz się na znanych Ci osobach?


Oczywiście ☺️ Ludzie, których spotykam na swojej drodze są dla mnie niekończącą się inspiracją. Lubię się im przyglądać i przysłuchiwać, wyłapuję ciekawe gesty, charakterystyczne słowa, intrygujące niedoskonałości. A później obdarowuję nimi moich bohaterów ☺️

Który z bohaterów Twoich książek jest Twoim ulubionym?



Och, nie ma takiego! Każdego z bohaterów za coś cenię, nawet za sam fakt, że pojawił się w mojej głowie i pozwolił na zaglądnięcie do jego duszy.
Lubię postaci silnych kobiet i takich, które na kartach moich powieści stają się silnymi. To ogromnie inspirujące, również dla mnie ;)

Z której swojej książki jesteś najbardziej dumna?


To trudne pytanie. Chyba z tej, która jeszcze przede mną ;)


Czy pisanie jest dla Ciebie pasją? A może pracą? 


Pisanie to przede wszystkim pasja, ale wiem, że z łatwością mogłabym zacząć traktować ją jako pracę – fascynująca pracę.

Piszesz aktualnie jakąś książkę?

Oczywiście! Obecnie piszę drugą część losów Ludwika Starkowskiegio i Magdaleny Ossolińskiej, bohaterów „Sekretów i kłamstw”.

Spotkałaś się z negatywnymi opiniami na temat Twojej twórczości? Jeśli tak, to bierzesz je pod uwagę przy pisaniu kolejnych pozycji?

Negatywnych opinii na temat moich powieści jest niewiele, ale dobrze, że są. Przecież my też jesteśmy różni, mamy różne gusta. Nie ma możliwości, aby wszystkim wszystko się podobało.

Jaki jest Twój ulubiony autor bądź autorka?


Nie mam jednego ulubionego autora lub autorki. Cenię każdego, który w przemyślany sposób przelewa na papier swoje myśli, bo zdaję sobie sprawę z wysiłku, jaki musiał w to włożyć.

Gdzie lubisz pisać najbardziej?


Tam, gdzie jest mój komputer ☺️


Skąd czerpiesz pomysły na fabułę?


Zdecydowanie z życia i dlatego właśnie staram się z niego korzystać najobficiej jak tylko potrafię.
fot. Łukasz Wit

Sylwię znajdziecie tutaj:
instagram - sylwiatrojanowska
facebook - Sylwia Trojanowska pisarka


Koniecznie dajcie znać, czy wywiad Wam się podobał i czy znacie twórczość Sylwii Trojanowskiej ♡











instagram