Zostań moim aniołem | Gabriela Gargaś

 Bliskość to rozmowy o tym co dobre, i o tym, co złe. Bliskość z drugim człowiekiem budują wspólnie przeżyte chwile, wylane łzy. Bliskość liczy się w ilościach wymienionych słów, znaczących gestów, we wsparciu...
Gabriela Gargaś


Zostań moim aniołem

Gabriela Gargaś
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron 350
Ocena 9/10 ♥

    Marietta zapomniała już, jak wiele znaczą drobne gesty. Znużona rutyną, która niepostrzeżenie wkradła się w jej związek, coraz chętniej ucieka do świata swoich małych dzieł sztuki. Pewnego dnia próg jej maleńkiego sklepu z rękodziełem przekracza Anioł. Chłopięcy urok i zawadiacki błysk w jego oku sprawiają, że Marietta zaczyna wątpić w swoje dotychczasowe wybory.
    Berenika całe serce oddała pracy. Każdy pacjent spotykany na oddziale intensywnej terapii to nowa historia, która na dobre zapisuje się w jej pamięci. I choć nic nie daje jej takiej radości jak ratowanie ludzkiego życia, czasami trudno w pojedynkę stawiać czoła całemu światu. Niespodziewane spotkanie z intrygującym sąsiadem przypomina jej, że istnieje życie poza szpitalem.


    W tym roku przed świętami przeczytałam aż osiem świątecznych książek. Z pełną premedytacją zostawiłam Zostań moim aniołem na koniec, bo w zeszłym roku to właśnie książka Gabrysi Gargaś (Szczęście przy kominku) z tych świątecznych podobała mi się najbardziej. Miałam więc nadzieję, że i tym razem tak będzie. Byłam niemal pewna, że najnowsza powieść Gabrysi będzie wisienką na torcie i miałam rację. Zostań moim aniołem to najlepsza powieść świąteczna spośród tych, które w tym roku przeczytałam.

    Mimo że fabuła tej powieści rozgrywa się w okresie świąteczno-zimowym, nie nazwałabym jej typowo świąteczną książką. Czytając ją nie będziesz czuł_a unoszącego się zapachu pierników i pomarańczy, słyszał_a skrzypienia śniegu pod butami, nie będziesz też czuł_a chłodu bijącego zza okna, dlatego ta powieść jest uniwersalna, śmiało można czytać ją niezależnie od pory roku.

Gabriela Gargaś

    Skoro wyjaśniliśmy już sobie to, że Zostań moim aniołem nie jest typowo świąteczną powieścią, to teraz postaram się przekonać Cię do przeczytania tej książki. Pisanie o powieściach, które bardzo mi się podobały jest dla mnie niezwykle trudne, zawsze bowiem się stresuję, że nie zdołam w pełni oddać moich wrażeń z lektury.
Kobiety mają miliony powodów, by odejść od mężczyzny, ale wystarczy jeden, by zostały.
    Uwielbiam powieści obyczajowe, które skłaniają do refleksji i poruszają ważne tematy oraz życiowe problemy. Zostań moim aniołem jest właśnie tego typu książką, a pod osłoną pięknej, rozczulającej okładki kryją się gorzkie historie pełne ludzkich rozczarowań, smutku, przeciwności losu i problemów, które mogą kiedyś dotknąć nas, bądź naszych bliskich. Jednak koniec końców ta powieść daje nadzieję na lepsze jutro, zachęca do przemyśleń i przewartościowania swojego życia. 

   Gabrysia Gargaś ma niebywały talent do pisania mocno życiowych i dotykających prawdziwych problemów powieści, poza tym ona pisze tak niesamowicie, że nawet "notkę do autorki" czyta się z wypiekami na twarzy i czułością w sercu. Nieważne w jakim miejscu się znajdujesz, jak się teraz czujesz, co Cię w życiu spotkało... Podczas czytania Zostań moim aniołem odnajdziesz w tej książce cząstkę siebie. Ta historia poruszy najczulsze struny Twojej duszy. Jestem tego pewna. 



Inne świąteczne powieści przeczytane przeze mnie w tym roku:
Magiczne chwile w Pensjonacie Leśna Ostoja Joanna Tekieli
Otwórz się na miłość Natalia Sońska
Wzgórze Świątecznych Życzeń Sylwia Trojanowska
Grudniowe kwiaty Karolina Wilczyńska
Blask choinki Agnieszka Lis
Gdybym cię nie spotkała Agata Przybyłek
Kraina Zeszłorocznych Choinek Joanna Szarańska


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.




Kraina Zeszłorocznych Choinek | Joanna Szarańska

(...) na pewne rzeczy nie mamy wpływu, nie znaczy to jednak, że powinniśmy rezygnować z szukania ich jasnych stron.

Joanna Szarańska

Kraina Zeszłorocznych Choinek

Joanna Szarańska
Wydawnictwo Czwarta Strona
Liczba stron 428
Ocena 8/10

    W pewien listopadowy poranek w urokliwym miasteczku swoje podwoje otwiera sklepik ze świątecznymi dekoracjami o intrygującej nazwie Kraina Zeszłorocznych Choinek. Sklep jest wyjątkowy; nie ma w nim dwóch takich samych ozdób, nie ma też cen. Jego wnętrze wypełnia atmosfera ciepła i miłości, a każdy z klientów znajduje w nim nie tylko idealną choinkową dekorację, bombkę czy aniołka, ale coś jeszcze… To właśnie tutaj splatają się drogi i losy mieszkańców miasteczka oraz przyjezdnych. Powracają wspomnienia dawnych uczuć i strat, nawiązują się nowe miłości i przyjaźnie.
    Czy wszystkie relacje uda się naprawić przed wigilijnym wieczorem? Skąd wzięła się nazwa sklepu? I jak wiele wspólnego ma z miejscem, do którego odchodzą choinki, kiedy kończy się Gwiazdka?


    Kto jak kto, ale Asia Szarańska ma niebywały talent do tworzenia świątecznych powieści pełnych magii, cudownej atmosfery i ludzkich historii poruszających najczulsze struny czytelników. Gdy rok temu przeczytałam ostatnią część serii Cztery płatki śniegu pt. Choinka cała w śniegu byłam smutna, że trzeci tom to zwieńczenie tego cyklu. Jednak ku mojej uciesze Asia Szarańska przygotowała w tym roku kolejną świąteczną powieść, i mimo nie że nie ma ona nic wspólnego z Czterema Płatkami Śniegu, Kraina Zeszłorocznych Choinek jest równie piękna i poruszająca.

    Ta książka sprawiła, że tlące się w moim sercu iskierki wspomnień z dzieciństwa, rozpaliły się żywym ogniem. Przypomniały mi się choinki, które zdobiły domy moich bliskich - ta w rodzinnym domu była zazwyczaj żywa, wysoka na dwa metry, wyjątkowo wybrakowana jeśli chodzi o gałązki i wystrojona ozdobami z papieru, które zrobił mój brat. Natomiast ta u taty była zazwyczaj sztuczna, pięknie przystrojona pomarańczowo-złotymi dekoracjami. Choinka u babci również była sztuczna, a gałązki miała oprószone białym sztucznym śniegiem, bombki i światełka były kolorowe, a gdzieniegdzie wisiały cukierki w kształcie sopelków (które w miarę możliwości podjadałam ☺). Myślę, że Kraina Zeszłorocznych Choinek w każdym przywoła najpiękniejsze wspomnienia, dawne dekoracje bożonarodzeniowe odżyją w pamięci, a w serduchu znów pojawi się cudowna magia świąt.

Opady śniegu utrzymywały się całą noc, a kiedy ustały, wypogodzone niebo przybrało barwę najpiękniejszego spośród błękitów. W zmrożonych sopelkach, nieskazitelnych połaciach śniegu i oknach domów słońce zapalało skrzące diamenty. Temperatura spadła dobrze poniżej zera, a mocny wiaterek, który często hulał ulicami tego miasteczka przyklejonego do zbocza góry, jeszcze potęgował uczucie zimna.

    Najnowsza powieść Asi Szarańskiej to wielowątkowa historia splatająca ze sobą losy kilku bohaterów... Antek jest moim ulubieńcem. Ten chłopczyk potrafi roztopić wszystkie lody. Jestem pewna, że jego wiara w magię świąt, Krainę Zeszłorocznych Choinek i bezgraniczna miłość do dziadka Bońka każdego chwyci za serce.

    Ta wyjątkowa opowieść oprószona jest śniegiem, muśnięta mrozem, okraszona magicznym  klimatem, przepełniona rodzinną atmosferą i prawdziwą przedświąteczną gorączką. Kraina Zeszłorocznych Choinek przypomina, że w święta najważniejsza jest obecność bliskich, spokój w sercu i... choinka oczywiście! Bo jakie to byłyby święta bez tego wyjątkowego drzewka, ozdobionymi świątecznymi bombkami i kolorowymi światełkami? Ta książka to prawdziwa mieszanka wybuchowa! Wywołuje uśmiech na twarzy, czasami nawet lekkie parsknięcia śmiechem, momentami smuci, wzrusza i skłania do refleksji. Musisz ją przeczytać!



Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.


    

Grudniowe kwiaty | Karolina Wilczyńska

Na tej Kwiatowej to chyba skoncentrowało się szczęście całego świata (...). Jeszcze trochę i uwierzę w happy endy.

Grudniowe kwiaty

Wzgórze świątecznych życzeń | Sylwia Trojanowska


(...) nawet jeśli to się nie uda, świat się nie zawali. On nigdy się nie zawala. Po prostu daje ci lekcje, hartuje, czasem cieszy, czasem smuci. Ale na pewno się nie zawala. To my się zawalamy, załamujemy.

Wzgórze Świątecznych Życzeń

Wzgórze świątecznych życzeń

Sylwia Trojanowska
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron 400
Ocena 8/10

Kilka tygodni przed Wigilią świat pokrywa się białym puchem, wyjątkowo smakuje szarlotka z cynamonem, a uśmiech na twarzy wywołuje widok ukochanej osoby i girlandy świateł. W Świeradowie-Zdroju nie wszyscy jednak cieszą się na nadchodzące święta, a codzienne troski zaprzątają myśli mieszkańców. Czy ten szczególny czas otuli osamotnionych, pomoże pogodzić zwaśnionych i otworzy serca zamkniętych na miłość? A przede wszystkim, czy tajemnice z przeszłości pozwolą na spotkanie się przy wigilijnym stole?

    Wydawnictwo Czwarta Strona w tym roku znowu nas, czytelników, rozpieszcza! Wraz z siedmioma pisarkami przygotowali kolejne świąteczne powieści. Przede mną jeszcze Grudniowe kwiaty Karoliny Wilczyńskiej, Kraina Zeszłorocznych Choinek Joanny Szarańskiej i Zostań moim aniołem Gabrieli Gargaś, natomiast miałam już przyjemność przeczytać Blask choinki Agnieszki Lis, Otwórz się na miłość Natalii Sońskiej, Gdybym cię nie spotkała Agaty Przybyłek i Wzgórze Świątecznych Życzeń Sylwii Trojanowskiej. A dzisiaj właśnie o tej ostatniej z wymienionych powieści Ci opowiem...

Wzgórze Świątecznych Życzeń

    Książki Sylwii Trojanowskiej zachwycają mnie swą prawdziwością. Wydarzenia rozgrywające się w jej powieściach są namacalne dla czytelnika, czuć bowiem, że problemy i rozterki bohaterów, mogą mieć miejsce również w prawdziwym życiu. Mogą rozgrywać się gdzieś w pobliżu, albo wręcz dotknąć nas. Sylwia lubi podszywać historie bohaterów sekretami i skrzętnie skrywanymi tajemnicami. Nawet jeśli początkowo nie widać żadnego powiązania między poruszonymi wątkami, ja już na starcie wiem, że na końcu wszystkie poruszone kwestie pięknie się ze sobą połączą. Tak było również z Wzgórzem Świątecznych Życzeń.

    Z Wzgórza Świątecznych Życzeń bije ciepło, a atmosfera Świąt Bożego Narodzenia unosi się w powietrzu. Książka podzielona jest na kilka części, a każda z nich rozpoczyna się świąteczną piosenką. Musisz wiedzieć, że ja uwielbiam kolędy i świąteczne utwory, więc te wstawki bardzo mi się podobały. A jeśli zdecydujesz się tak, jak ja puszczać piosenki zawarte w książce, w momencie w którym one się pojawiają, jestem pewna, że Twoje serduszko zaleje fala ciepełka, a świąteczna atmosfera na dobre u Ciebie zagości. Poza tym po raz kolejny Sylwia w tak urokliwy, piękny i malowniczy sposób opisała miejsce, w którym rozgrywa się akcja powieści, w tym przypadku jest nim Świeradów-Zdrój. Po przeczytaniu tej książki aż chce się tam spędzić święta! ☺

    Mimo że nie z każdym bohaterem się polubiłam (Domicela, o Ciebie teraz chodzi ☺), to nie da się ukryć, że bez nich ta książka byłaby wybrakowana. Uwielbiam bohaterów, którzy wzbudzają emocje, niezależnie od tego czy są one pozytywne, czy negatywne, a wszyscy bohaterowie Wzgórza Świątecznych Życzeń właśnie tacy są - prawdziwi, różnorodni i wywołujący wiele emocji. Najbardziej urzekła mnie historia Lili- och, jak ja lubię takie mocne kobiece charaktery. Lila mimo swojego młodego wieku jest zdeterminowana, pracowita i pełna chęci do tego, by osiągnąć swoje cele i pragnienia. Niesamowitą przyjemność sprawia mi śledzenie losów takich bohaterek ☺.

    Wzgórze Świątecznych Życzeń to powieść, która przeplata losy różnych bohaterów, a co za tym idzie różne doświadczenia, przeżycia, problemy i relacje... Ta książka zachęca o tego, by zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć wokoło, docenić naszych bliskich i wszystko, co mamy. Tak naprawdę człowiekowi do szczęścia nie jest wiele potrzebne... Wystarczy poczucie bezpieczeństwa, miłość, wsparcie, zdrowie i spokój w sercu. Założę się, że wiele osób na co dzień nie docenia tego, co ma, bo w ciągłej gonitwie, nie ma szansy tego dostrzec... Wzgórze Świątecznych Życzeń skłania do przemyśleń i napawa spokojem oraz wdzięcznością. Sięgnij po tę książkę i przenieś się do oprószonego śniegiem Świeradowa- Zdrój, poznaj cudownych bohaterów i poczuj świąteczną atmosferę ♥.




Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.
    


Gdybym cię nie spotkała | Agata Przybyłek

Zemsta, agresja i nienawiść zatruwają nasze serca, które stają się czarne jak smoła, a my nie jesteśmy zdolni odczuwać już radości i szczęścia. Stajemy się dokładnie tacy jak ludzie, którzy nas skrzywdzili. Wyżywamy się na innych i zaczynamy być zgorzkniali. W konsekwencji wszyscy odsuwają się od nas i stajemy się samotni, co jeszcze bardziej unieszczęśliwia.

Agata Przybyłek

Gdybym cię nie spotkała
Agata Przybyłek
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron
Ocena 7/10

Sara prowadzi warsztaty teatralne dla najmłodszych. Gdy dowiaduje się, że jej była podopieczna ciężko zachorowała, postanawia zorganizować mikołajkową aukcję na leczenie dziewczynki. W końcu przed świętami ludzie chętniej otwierają serca dla innych. Dzięki zbiórce poznaje znanego sportowca, który wrócił do rodzinnego miasteczka po poważnej kontuzji. Daniel jest na życiowym zakręcie – całe życie poświęcił bieganiu i nie wie, jak odnajdzie się w nowej rzeczywistości. Czy ich spotkanie sprawi, że oboje wyjdą na prostą?

W ośrodku kultury, gdzie pracuje Sara, w czasie wojny mieściła się synagoga i przytułek dla sierot. Dla jego dyrektorki sensem życia również było pomaganie potrzebującym dzieciom. Kim była ta kobieta i jak potoczyły się jej losy?

    Sięgając po tę książkę, byłam pewna, że kartki tej powieści skrywają przyjemną świąteczną historię, przy której się odprężę i nasycę świąteczną atmosferą. Nic bardziej mylnego! Po pierwsze mamy tu do czynienia raczej z zimową powieścią, rozgrywającą się w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, aniżeli z powieścią typowo świąteczną. Czytając ją, raczej nie odczujesz magicznego klimatu, ale dzięki temu jest to powieść, którą można śmiało czytać przez cały rok. Poza tym czytanie tej książki nie zawsze było przyjemne. Jeden wątek jest tak poruszający, że uroniłam przy nim kilka łez, a smutek chwycił mnie za gardło...

    Akcja tej powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, by na koniec subtelnie się połączyć. Rozdziały z perspektywy Chany były bardzo poruszające. Kobieta miała wielkie serce i mimo trudnego okresu, jakim była wojna, pomagała potrzebującym, nie zastanawiając się, jakie konsekwencje będzie musiała ponieść. Chana prowadziła ochronkę dla dzieci. Pomagała sierotom wyjść na prostą i pragnęła sprawić, by w tych trudnych czasach dzieci w końcu zaznały spokoju i poczuły się bezpieczne. To właśnie rozdziały opowiadające losy Chany tak dogłębnie mnie poruszyły. Im dalej tym robiło się bardziej niebezpiecznie, a ja czułam narastające przygnębienie, smutek i bezradność. Losy Chany są fikcją literacką, ale zdaję sobie sprawę, że podobne historie mogły wydarzyć się naprawdę i to właśnie dlatego tak bardzo przeżywałam losy tej kobiety i jej podopiecznych...

    W Gdybym cię nie spotkała dużą rolę odgrywają Sara i Daniel. Sara wiedzie spokojne samotne życie. Pracuje z dziećmi w pobliskim ośrodku kultury, gdzie w czasie wojny mieściła się synagoga i wspomniany wcześniej przytułek dla sierot. Natomiast Daniel przez poważną kontuzję stracił sens życia i był zmuszony przekreślić swoje plany na przyszłość...

    Wydaje mi się, że jeszcze nie czytałam tak słodko gorzkiej powieści. Można wręcz odnieść wrażenie, że momentami jest bardzo nierówna, dwa główne wątki są bowiem skrajnie różne. Historia Chany jest smutna i przygnębiająca, jednocześnie dająca nadzieję, że nie ważne co złego może się wydarzyć, po tym świecie stąpa wiele ludzi o lwich sercach, którzy są gotowi poświęcić wszystko, by pomóc innym. Natomiast wątek Daniela i Sary rozwija się powoli, początkowo subtelnie, by później przeobrazić się w prawdziwie cukierkową, przesłodzoną historię miłosną. Momentami wywracałam oczami, czytając ich wymianę zdań, bo ociekała lukrem... Jednak dzięki temu, że dwa dominujące wątki są tak skrajnie różne, moim zdaniem idealnie się uzupełniają!

    Gdyby ta powieść składała się jedynie z historii Chany, byłaby wręcz dołująca, gdyby opisywała jedynie losy Sary i Daniela, obawiam się, że bym przez nią nie przebrnęła. Jednak połączenie jednego i drugiego sprawiło, że oba te wątki się wzajemnie uzupełniają. Poznawanie dalszych losów Sary i Daniela, było plasterkiem na przygnębienie towarzyszące mi po przeczytaniu rozdziałów, opowiadających losy Chany i jej podopiecznych. Wisienką na torcie jest subtelne połączenie losów dwóch kobiet, żyjących w tak odległych czasach.

    Gdybym cię nie spotkała to zimowa opowieść o kobiecej sile, trudnych decyzjach oraz sile miłości. Jeśli lubisz poruszające powieści obyczajowe, które skłaniają do refleksji, to ta książka powinna znaleźć się na Twojej półce!


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.



Otwórz się na miłość | Natalia Sońska


Za młoda jesteś na zmartwienia, ot co. Z życia trzeba czerpać pełnymi garściami, popełniać błędy, a potem rozwiązywać je, mierzyć się z nimi, ale przeć, przeć z całej siły do przodu, w walce o samego siebie. Nawet jeśli czasem ten pęd oznaczałby w pewnym momencie potknięcie się o własne nogi. Wtedy trzeba wstać, otrzepać się i biec dalej. Na spoczęcie będziesz miała czas później, jak będziesz miała tyle lat co ja. Bo jak się obudzisz pewnego dnia, nie przeżywszy w życiu nic, czego mogłabyś żałować, bo będziesz bała się konsekwencji... To wtedy dopiero będziesz miała wyrzuty sumienia, żeś nie próbowała.
Otwórz się na miłość


Otwórz się na miłość

Natalia Sońska
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron 352
Ocena 7/10

Pozornie Anna jest zwyczajną trzydziestolatką. Ma dobrą pracę, którą lubi, i własne mieszkanko, które – choć niewielkie – jest przytulne i całkowicie jej odpowiada. Dlaczego więc większość wieczorów spędza samotnie, a jedyną osobą, z którą może porozmawiać, jest jej przyjaciółka i sąsiadka, Ula?
Ania nigdy by się nie spodziewała, że wyprawa do galerii handlowej w poszukiwaniu prezentu może odmienić jej życie… Nie tylko osobiste, ale i zawodowe. Przed nią wielkie zmiany, którym będzie musiała stawić czoło.
Czy młoda kobieta da się namówić na wspólny wyjazd ze znajomymi w góry, by nabrać dystansu do tego, co dzieje się wokół niej? W końcu w święta najcenniejszym prezentem może być czas na spokojne rozmowy z bliskimi, cieszenie się swoim towarzystwem, wybaczenie sobie i innym.

    Wydawnictwo Czwarta Strona po raz kolejny rozpieszcza czytelników świątecznymi powieściami. Do tej pory miałam okazję przeczytać Blask choinki Agnieszki Lis oraz Otwórz się na miłość Natalii Sońskiej i to właśnie o tej książce pragnę Ci dzisiaj opowiedzieć. 

    Otwórz się na miłość to zimowa powieść, w której święta są jedynie tłem aniżeli motywem przewodnim tej historii, co sprawia, że tę książkę spokojnie można czytać cały rok, a nie jedynie w okresie świątecznym. Sięgając po tę książkę, oczekując, że wprowadzi Cię ona w świąteczny nastrój możesz się rozczarować, dlatego wolę na wstępie zaznaczyć, że jest to powieść zimowa z domieszką świątecznego akcentu. Lubię gdy powieści obyczajowe są o czymś, gdy poruszają niewygodne, często przemilczane tematy, gdy kierują wzrok czytelnika w stronę problemów, które utrudniają ludziom życie, a czytelnikowi otwierają oczy i zachęcają do przemyśleń. Otwórz się na miłość, to książka, którą niesamowicie szybko się pochłania i która pod płaszczykiem lekkiej, baśniowej opowieści skrywa problemy dnia codziennego.

    Główna bohaterka, Anna, jest dorosłą, zahukaną kobietą, która boi się wyzwań, jak ognia unika sytuacji wymagających od niej kontaktowania czy przebywania wśród obcych jej ludzi, niemal cały czas spędza w swoim mieszkaniu i sądzi, że jej życie musi tak wyglądać. Jej praca wydaje się dla niej idealna, wykonuje ją bowiem z domu. Praca zdalna sprawia, że Anna nie ma potrzeby, ani obowiązku wychodzenia do ludzi. Całymi dniami siedzi w domu, przyjmując w gości jedynie swoją przyjaciółkę i mamę, która okazuje osobą toksyczną, ograniczającą swoją córkę i podcinającą jej skrzydła.

Otwórz się na miłość Natalia Sońska

    Historia głównej bohaterki pokazuje jak dzieciństwo i zachowania rodziców wpływają na dzieci, a konsekwencje ciągną się latami. Jak wartości i przekonania wpajane od najmłodszych lat, odbijają swe piętno w dorosłości. Otwórz się na miłość porusza temat toksycznych relacji, nadopiekuńczości, ingerencji w życie dorosłego dziecka i niskiego poczucia własnej wartości, a to wszystko, jak już wspominałam wcześniej, podane jest w bardzo lekkiej i przyjemnej formie.

    Fabuła jest nieco schematyczna, raczej nie dostrzeżesz w niej nic wyjątkowego, ale ogromnym plusem jest kilka zwrotów akcji, które wywołały uśmiech na mojej twarzy, bo absolutnie się ich nie spodziewałam. Wierzę, że dzięki temu ta historia jeszcze bardziej zapadnie mi w pamięci.

    Jeśli lubisz powieści obyczajowe poruszające ważne tematy, jednocześnie przyjemne w odbiorze i momentami pełne lukru to Otwórz się na miłość na pewno Ci się spodoba! ☺


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.


Blask choinki | Agnieszka Lis

 Zaprzyjaźnione rodziny Klemensa i Arkadiusza chcąc odpocząć od świątecznej krzątaniny, postanawiają spędzić tegoroczne Święta w hotelu z widokiem na Tatry. Nie wszyscy jednak uważają, że świąteczny wyjazd do Zakopanego to dobry pomysł. Barbara z obawą obserwuje podupadającego na zdrowiu męża, przywiązany do tradycji Arkadiusz nieudolnie ukrywa, że wolałby spędzić ten czas w zaciszu własnego domu, a dawno niewidziany Dominik zjawia się w hotelu, aby wyjawić najbliższym skrywaną od dłuższego czasu tajemnicę.

Blask choinki

Blask choinki

Agnieszka Lis
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron 336
Ocena 5/10

    Z przykrością stwierdzam, że po Blasku choinki oczekiwałam czegoś więcej. Miałam nadzieję, że w tej historii jest wiele ciepła i świątecznej atmosfery, tymczasem otrzymałam nijaką historię pozbawioną jakichkolwiek emocji.

    Zacznę od tego, że początkowo ta powieść mi się podobała - czytało mi się ją lekko i przyjemnie, chociaż mnogość bohaterów przyprawiała czasami o zawrót głowy (ale o tym później). Akcja biegła niespiesznie, czego akurat w momencie gdy sięgnęłam po Blask choinki oczekiwałam, ponieważ po ostatnio przeczytanych thrillerach i kryminałach, miałam ochotę na spokojniejszą historię. Niemniej jednak czekałam na obrót spraw, zwrot akcji lub po prostu jakiś przejmujący moment. Gdy w końcu zorientowałam się, że na próżno szukać w tej książce czegoś więcej niż niezobowiązujących rozmów między bohaterami i pogawędek o muzyce oraz winie, dopadło mnie znużenie. Jednocześnie czytałam do końca tę powieść, pełna nadziei, że na końcu będzie jakiś kulminacyjny moment. Niestety, zakończenie było takie jak reszta książki - nijaka.

    Trudno mi jest pisać o tej powieści, bo początkowo byłam naprawdę pozytywnie nastawiona. Myślałam, że ta historia powolutku się rozwija i jest to swego rodzaju cisza przed burzą. Mnogości bohaterów na początku również nie uważałam za minus. Byłam przekonana, że skoro jest ich tutaj tak wiele, to będzie miało to jakiś głębszy sens, może w niecodzienny sposób historie bohaterów się połączą (w jakimś głębszym kontekście aniżeli wspólne święta w hotelu), jednak i w tej kwestii przyszło rozczarowanie. Myślę, że spokojnie mogłoby być mniej bohaterów i w żadnym stopniu nie umniejszyłoby to tej historii, wręcz przeciwnie... Spis bohaterów znajdujący się na pierwszych stronach tej książki powstał zapewne z myślą o ułatwieniu czytelnikom odbioru tej historii. Jednak jaka przyjemność jest w czytaniu książki, której wszystkich bohaterów nie sposób zapamiętać, a co dopiero się z nimi zżyć? Niestety z tej historii, w przeciwieństwie do okładki (przepięknej swoją drogą) nie bije magia świąt. Jeszcze rok temu marzyłam o tym, by spędzić rodzinne święta z dala od domu, w jakimś hotelu, lub pensjonacie - taki urlop i święta w jednym. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale po przeczytaniu Blasku choinki odechciało mi się takich wycieczek.


    Wychodzę z założenia, że nie ma książki, która byłaby zła od pierwszej do ostatniej strony. W każdej potrafię znaleźć plusy i w Blasku choinki również je dostrzegłam, więc po nieco gorzkim początku, przejdźmy do zalet tej historii. Uwielbiam, gdy akcja rozgrywa się w miejscu, które znam. Rodziny Klemensa i Arkadiusza spędziły święta w Zakopanem, w którym kiedyś byłam, a za sprawą tej książki znowu się tam znalazłam i przyjemnie przechadzało mi się wraz z bohaterami po Krupówkach.

    Pióro Agnieszki Lis jest nad wyraz wykwintne, słownictwo wysublimowane, a jej książki są krótko mówiąc wytworne. Niemal z każdej strony tej powieści bije elegancja- bardzo dużo miejsca zajmuje tu sztuka, muzyka klasyczna, wykwintne jedzenie i dobrej jakości wino.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Magiczne chwile w Pensjonacie Leśna Ostoja | Joanna Tekieli


Gotuję w małym garnku garść przypraw: goździków, anyżu, cynamonu, kardamonu, imbiru, dodaję plasterki pomarańczy, czasem też gałązkę świerkowy i powstaje świąteczny zapach.

Magiczne chwile w Pensjonacie Leśna Ostoja


Drzewie to mała wioska położona w malowniczej okolicy, w samym sercu puszczy, skrywającej wiele tajemnic. A leżący na obrzeżach wioski dworek Leśna Ostoja, w którym od kilku lat prowadzony jest przytulny pensjonat z duszą, to miejsce, gdzie słynna magia Bożego Narodzenia ma szczególną moc.

Dajcie się porwać atmosferze Pensjonatu Leśna Ostoja, gdzie zimą zawsze jest śnieg, a mróz skrzypi pod butami.

Niech otuli was magia tego miejsca, a perypetie uczuciowe mieszkańców dworku zagoszczą na stałe w waszych sercach.

Magiczne chwile w Pensjonacie Leśna Ostoja
Joanna Tekieli
Cykl: Pensjonat Leśna Ostoja (tom IV)
Wydawnictwo FILIA
Data premiery 21/10/2020:
Liczba stron 368
Ocena 7/10

    Nie wiem jak Ty, ale ja już powoli rozczytuję się w świątecznych książkach, które od kilku lat sprawiają, że Święta Bożego Narodzenia są jeszcze bardziej wyjątkowe. Dwa miesiące przed wigilią czytam świąteczne powieści i rozkoszuję się tą niesamowitą, jedyną w swoim rodzaju atmosferą. Czytając Magiczne chwile w Pensjonacie Leśna Ostoja czułam chłód bijący zza okna, słyszałam skrzypienie śniegu pod butami, czułam zapach świąt i spędziłam kilka magicznych chwil w Pensjonacie Leśna Ostoja.

    Ta książka jest czwartą częścią i jednocześnie zwieńczeniem cyklu Pensjonat Leśna Ostoja. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Joanny Tekieli, więc nieco się obawiałam, że nie zrozumiem wszystkiego, będę miała braki, które utrudnią mi przyswojenie historii zawartych w tej książce. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Zatem śmiało możesz czytać tę pozycję bez znajomości poprzednich tomów, ale uprzedzam, że gdy pochłoniesz Magiczne chwile... czym prędzej zapragniesz poznać bohaterów nieco bliżej i sięgniesz po poprzednie części tej serii... Ja właśnie tak zrobię!

    Spodobał mi się styl autorki oraz to, jak umiejętnie operuje słowem, sprawiając, że opisywane przez nią sytuacje i zdarzenia wręcz ożywały w mojej głowie. Ja naprawdę czułam opisywane przez nią zapachy, widziałam piękny Pensjonat umiejscowiony w Drzewiach - urokliwej małej wiosce, 
czułam smaki potraw wigilijnych, słyszałam trzaskający ogień w kominku i kolędy śpiewane przez bohaterów. To wszystko świadczy o tym, że Joanna Tekieli potrafi sprawić, że wyobraźnia czytelnika działa na najwyższym poziomie, przenosząc go do urokliwej Leśnej Ostoi.

    Ponadto z problemami i trudnościami poruszonymi w tych opowiadaniach, czytelnicy mogą się utożsamić. Te historie są piękne w swej prostocie, okraszone świąteczną atmosferą i magicznym klimatem. Najbardziej urzekło mnie opowiadanie o trzech muszkieterach, którzy całkiem nieświadomie zapoczątkowali w Drzewiu "łańcuszek dobrych uczynków". Coś niesamowitego!

    Magiczne chwile w Pensjonacie Leśna Ostoja to tak naprawdę opowiadania, których bohaterami są postaci występujące w poprzednich częściach tej serii. Intrygującą bohaterką okazała się Kwietniowa, kobieta uparta, zawzięta i przy tym również zabawna.
    Dla fanów tej serii czwarta część okaże się na pewno miłym zaskoczeniem, ponieważ dobrze już znanych bohaterów spotkają w całkiem innej odsłonie... W świątecznej odsłonie, która idealnie wprawia  ten magiczny klimat.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem FILIA.

Szczęście przy kominku | Gabriela Gargaś

Rodzina... To oczywiste, że czasami się droczymy, denerwujemy na siebie i nie wszystko jest cacy. I niekiedy mamy ochotę wyjść i nie wracać. Ale wracamy jak te bumerangi, bo kochamy. Bo gdyby nie ci ludzie, nie bylibyśmy tutaj, gdzie jesteśmy. Mamy sobie niekiedy tyle do zarzucenia, bo ktoś czegoś nie zrobił, i ta druga osoba nie zadzwoniła, bo ktoś inny nie pomógł, bo tamto i siamto, i owamto. Ale w kryzysowej sytuacji jest. Jest  przy nas.

Szczęście przy kominku
Gabriela Gargaś
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 30/10/2019
Liczba stron 344
Ocena 9/10 ♥

Wśród urokliwych, pokrytych śnieżnym puchem ulic kryje się wyjątkowe miejsce, gdzie rodzą się piękne opowieści – „Antykwariat z książką i kawą”. To tu, wśród opasłych tomów, przy kubku gorącej herbaty z sokiem malinowym czeka na ciebie Bunia, gotowa, by wesprzeć radą i dobrym słowem. Kiedy z nieba spadają wielkie płatki śniegu, a na choinkach migoczą światełka, w przerwie między świątecznymi przygotowaniami antykwariat odwiedzą okoliczni mieszkańcy. Przyjdą nie tylko na zakupy, ale również ze swoimi troskami i problemami. Czy ta wizyta odmieni ich życie?
Cuda naprawdę się zdarzają. Wystarczy tylko uwierzyć w magię Świąt!


🎅🎅🎅

W książkach może zdarzyć się wszystko. Autorzy mogą puścić wodzę fantazji i wymyślić najróżniejsze, mniej lub bardziej prawdopodobne historie. Jednak ja uwielbiam powieści obyczajowe, z których autentyczność i prawdziwość wręcz się wylewają. Lubię historie, które mogą się przydarzyć każdemu z nas, w których nie ma dziwnych, mało prawdopodobnych zbiegów okoliczności i to wszystko znalazłam w Szczęściu przy kominku Gabrysi Gargaś. 

(...) uświadomił sobie jak ważna jest cisza. Cisza, która nabrzmiewa od nadmiaru emocji. Cisza rozdzierająca serca, cisza, która zapomina. Lidzie niekiedy za dużo mówią. Świat jest pełen nieważnych informacji, które atakują nas z każdej strony. A tak pomilczeć też jest pięknie...

Do "Antykwariatu z książką i kawą" chciałby przyjść każdy książkoholik. Bunia (moja córeczka mówi tak do swojej babci i aż się uśmiechnęłam, gdy zobaczyłam jak wszyscy bohaterowie, zwracają się do starszej kobiety, właścicielki tego antykwariatu :)) potrafi wszystkich ugościć - służy dobrą kawą i herbatą, poczęstuje smacznym ciastem ciastem, wysłucha oraz doradzi, a i książek goście znajdą w tym klimatycznym miejscu pod dostatkiem. Nie przez przypadek zaczęłam od tego miejsca i cudownej Buni. W tej książce najbardziej mnie urzekł wątek magicznego antykwariatu oraz pełna ciepła, empatii i zrozumienia starsza pani. A to jak na koniec połączyły się losy bohaterów, w tym wspomnianej wcześniej Buni... No cudo! ♥

W Szczęściu przy kominku znalazło się również miejsce na innych, równie ciekawych bohaterów. Poznacie mężczyznę, porzuconego przez żonę. Spotkacie się z młodymi rodzicami, których życie wywróciło się do góry nogami, gdy na świecie pojawiło się ich pierwsze dziecko - Gabrysi udało się idealnie oddać codzienność i trudności z jakimi zmagają się świeżo upieczeni rodzice. Poznacie mężczyznę, który samotnie wychowuje swoją nastoletnią córkę i zmaga się z jej burzą hormonów oraz problemami, jakie los rzuca mu pod nogi. Tę powieść dopełnia również kobieta, która samotnie wychowuje swoją córeczkę i ma chorego na Alzheimera dziadzia, którego kocha nad życie. Jak widzicie, w tej książce znajdziecie cały wachlarz różnorodnych bohaterów. W dodatku każdy jest świetnie wykreowany, odgrywa w tej powieści ważną rolę i dopełnia całość.

(...) szczęście nic nie kosztuje. Aniołem można być za darmo.

Szczęście przy kominku to nie jest książka, z której atmosfera świąteczna wylewa się z każdej strony. Wręcz przeciwnie. Gabrysia powoli wprowadza w świąteczny klimat, by na końcu sprowadzić na czytelnika prawdziwą magię świąt. Historie bohaterów pięknie się ze sobą połączyły, a mi na samą myśl o tej książce robi się lekko na sercu. Szczęście przy kominku to cudowna powieść w której znajdziecie historie bohaterów, które mogą zdarzyć się każdemu, nawet Tobie. Piękna, rozczulająca, wzruszająca  i przy okazji jedna z moich ulubionych świątecznych pozycji... Szczęście przy kominku to cudowna, życiowa powieść, piękna w swojej prostocie.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona 🎅


Śnieżna siostra | Maja Lunde

(...) śnieg może wprawić w prawdziwie świąteczny nastrój. Zwłaszcza ten rodzaj śniegu, który właśnie padał. Nie za gęsty, nie za mokry, nie za zimny. Ani kłujący. Piękne lekkie płatki osiadły na dachach domów, drzewach i ulicach, przykrywały to, co szare i brzydkie, tłumiły wszystkie dźwięki jak miękki koc z wełny owczej. Chociaż śnieg był zimny, sprawiał, że świat stawał się cieplejszy, przytulniejszy i bezpieczniejszy.

Śnieżna siostra
Maja Lunde
Tłumaczenie Milena Skoczko
Ilustracje Lisa Aisato
Wydawnictwo Literackie
Data wydania 16/10/2019
Liczba stron 1982
Ocena 10/10 ♡


Najwspanialszy dzień w roku – Wigilia! Dom wypełniają zapachy cynamonu i pomarańczy, pierniczków, dymu ze świec i jodłowych gałązek, a pod choinką czekają prezenty.
Dla Juliana to podwójne święto, bo w Wigilię obchodzi także urodziny! Tym razem jednak wszystko jest inne. Pogrążeni w żałobie po stracie najstarszej córki rodzice zdają się nie pamiętać, że Boże Narodzenie już za kilka dni. A Julian martwi się, że tego roku nie będzie ani świąt, ani urodzin. Swoje smutki topi w basenie, gdzie przychodzi niemal codziennie, żeby popływać.
I właśnie tam po raz pierwszy spotyka Hedvig! Ubrana na czerwono od stóp do głów, rudowłosa dziewczynka, z piegami na nosie i perlistym śmiechem jest serdeczna, szczęśliwa i ponad wszystko pragnie, aby Julian został jej przyjacielem. Dzięki niej chłopiec znów czuje magię nadciągających świąt.
Jednak w domu Hedvig jest coś niepokojącego i dziwnego. W pobliżu czai się ponury mężczyzna. Kim jest? Czy Hedvig boi się go? I dlaczego stała się taka tajemnicza? Czy ich przyjaźń przetrwa?

🎄🎄🎄


Czasami w moje ręce trafiają książki, którymi jestem tak zachwycona, że boję się o nich cokolwiek napisać, by nie umniejszyć wyjątkowości danej powieści. Po prostu boję się, że nie oddam w recenzji tego, jak bardzo książka mi się podobała, lub co gorsze- nie uda mi się skutecznie Was do niej zachęcić. Pewnie każdy tak ma, że gdy przeczyta świetną powieść, to chce, aby każdy ją poznał, absolutnie każdy! Śnieżna siostra jest właśnie tego typu pozycją... Zachwyciła mnie od pierwszej strony, a na samą myśl o niej robi mi się ciepło na sercu, bo historia przedstawiona na kartach tej powieści jest piękna i przejmująca, mimo poruszonego trudnego tematu, jakim jest śmierć bliskiej osoby oraz przemijanie.

Śnieżna siostra składa się z dwudziestu czterech rozdziałów - po jednym na każdy dzień adwentu. Recenzowanie książek ma swoje plusy i minusy. Minusem bez wątpienia jest to, że musiałam tę książkę przeczytać przed grudniem, z drugiej strony, dzięki temu, mam szansę pokazać Wam tę pozycję i napisać o niej kilka słów. A co za tym idzie, być może więcej osób pozna tę niesamowitą historię. Mimo że przeczytałam już tę książkę, powrócę do niej pierwszego grudnia i będę się nią delektowała aż do Wigilii. Mało tego... Obiecałam sobie, że czytanie tej powieści, po jednym rozdziale na każdy dzień adwentu, będzie moją świąteczną tradycją. Bowiem Śnieżna siostra to historia do której chce się wracać, która rozpali ogień w sercu, wzruszy, skłoni do przemyśleń, zachwyci pięknymi ilustracjami i wprowadzi nas cudowny, świąteczny klimat. Nie myślcie jednak, że Śnieżna siostra jest cukierkowatą powieścią przepełnioną magią świąt. Nic bardziej mylnego...

Rodzice Juliana, nie mogą pogodzić się ze śmiercią swojej córki. Nawet nadchodzące Święta Bożego Narodzenia, do tej pory tak hucznie obchodzone przez rodzinę Juliana, zdają się dla nich nie istnieć. W domu nie unosi się już zapach pierników i mandarynek, za to czuć w nim wszechogarniający smutek i rozpacz. Pewnego dnia Julian poznaje uroczą Hedvig, której buzia się nie zamyka, a Święta Bożego Narodzenia uważa za najcudowniejszy czas w roku. Julian jednak nie wie, jak wielką tajemnicę skrywa przed nim nowo poznana dziewczynka.

Śnieżna siostra to książka dedykowana młodszym czytelnikom, jednak moim zdaniem jest to pozycja ponadczasowa. Każdy wyciągnie z niej coś dla siebie, nieważne czy ma sześć, dwadzieścia czy dziewięćdziesiąt lat. Najbardziej zachwyciło mnie w jak lekki i zarazem prosty sposób, Maja Lunde poruszyła w tej książce temat śmierci bliskiej osoby. Niejednokrotnie podczas czytania tej książki miałam gulę w gardle i ścisk w żołądku. Współczułam każdemu bohaterowi tej książki, bo każdy z nich stracił w swoim życiu kogoś bardzo bliskiego, co odbiło na nich piętno. Promyczkiem w tej pozycji jest Julian, który za wszelką cenę chce, by święta były takie jak do tej pory- pełne ozdób świątecznych, rodzinnej atmosfery i światła mieniących się lampek choinkowych w całym domu. Jednocześnie nie oznacza to, że o swojej zmarłej siostrze zapomniał, wręcz przeciwnie, Julian dalej chce pamiętać jak bardzo było mu smutno po śmierci jego ukochanej siostry. Chce również pamiętać jakim była cudownym człowiekiem. Nie chce nigdy zapomnieć o jej promiennym uśmiechu. Julian pragnie oglądać jej zdjęcia, rozmawiać o niej i często ją wspominać... Niestety jego rodzice całkiem inaczej przechodzą żałobę, zapominając, że mają jeszcze dwójkę dzieci, które również straciły bliską im osobę- siostrę. Czy Julianowi uda się przełamać obojętność i smutek, jaka zalała serca jego rodziców? Czy uda mu się przywrócić świąteczną atmosferę? Musicie się przekonać sami ♥

Na koniec dodam, że ilustracje dodają charakteru i klimatu całej tej historii. Są tak piękne, że nie da się po prostu przewracać kolejnych stron. Wręcz przeciwnie! Chce się poświęcić każdej ilustracji chwilę, by pozachwycać się jej pięknem...

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

Cud grudniowej nocy | Magdalena Majcher

Z rozsypanych elementów udało się posklejać układankę, ale ślady kleju na łączeniach wciąż brutalnie przypominały o tym, jak niewiele potrzeba, aby zburzyć uporządkowane życie kilkorga ludzi.

Cud grudniowej nocy

Magdalena Majcher

Wydawnictwo PASCAL
Data wydania 31/10/2018
Liczba stron 400
Ocena 7/10

Dwa pokolenia.
Pięć kobiet.
Jedna noc, która może odmienić ich życie.
Magdalena nienawidzi świąt i ucieka w pracę przed bolesnymi wspomnieniami. Teresa marzy, by na chwilę przestać się martwić wszystkimi dookoła i móc zająć się sobą. Kamila musi poradzić sobie z nową rolą – partnerki i przyszłej matki. Kinga prowadzi życie, które idealne okazuje się tylko na Instagramie. Maria pragnie jednego – zgromadzić znów całą rodzinę przy wigilijnym stole.
Czy grudniowa noc sprawi, że stanie się cud?

Cud grudniowej nocy to książka świąteczna znacznie różniąca się od innych tego typu pozycji. Jeśli nie lubicie słodkich do bólu świątecznych powieści, to koniecznie sięgnijcie po Cud grudniowej nocy. To nie jest książka, przy której można się wyluzować, bo ilość tragedii rozgrywających się kartkach tej książki jest zatrważająca. Pięć różnych kobiet, pięć trudnych historii, wydarzenia, które łapią za serce i po prostu smucą. Kiepska pozycja na Święta, prawda? Jednak tu was zdziwię, bo mimo ilości smutnych wydarzeń jakie w tej książce miały miejsce, ta pozycja jest po prostu prawdziwa. Problemy z jakimi zmagają się główne bohaterki mogą spotkać każdego z nas. W dodatku większość ich decyzji jest zrozumiała, zważywszy na sytuacje w jakich się znalazły. Jednak mimo wszystko klimat świąteczny jest wyczuwalny, ale niech was nie zmyli okładka, bo moim zdaniem nie zapowiada ona tego, co czytelnik znajdzie w środku.

Bohaterki są bardzo dobrze wykreowane, każda jest inna i każda zmaga się z innymi trudnościami. Najbardziej mnie przeraziła Kinga - perfekcjonistka do bólu, przejmująca się opinią innych, która za wszelką cenę chce by ludzie myśleli, że jest idealną mamą i żoną. Pragnie by jej rodzina uchodziła za szalenie szczęśliwą i kochającą się. Najgorsze jednak jest, że ważniejsze dla niej są pozory- od szczęścia swojej rodziny, pragnie dużego (nawet jeśli niezasłużonego) uznania, ogromnej ilości polubień pod zdjęciami i opinii kobiety idealnej, w każdym, nawet najmniejszym stopniu. To mnie chyba najbardziej zszokowało, mimo że zdaję sobie sprawę z tego, że takich ludzi jest wiele.


Jeśli macie ochotę na książkę świąteczną, która porusza wiele trudnych tematów, to myślę, że Cud grudniowej nocy wam się spodoba. Nie spodziewajcie się jednak niesamowitej świątecznej atmosfery i odprężającej historii. W tej powieści zmierzycie się ze stratą dziecka,  z rodzinną rywalizacją, problemami małżeńskimi, z ogromną chęcią spędzenia Świąt w gronie całej rodziny, żałobą, świątecznym "przesyceniem" i pragnieniem sprawiania pozorów  w mediach społecznościowych szczęśliwej i kochającej się rodziny.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Magdalenie Majcher.



Magia grudniowej nocy | Gabriela Gargaś

A może każdy z nas po prostu musi się sparzyć, popełnić masę błędów, żeby się przekonać, że czasami niektórych rzeczy nie warto robić, przeżywać? Może na tym polega życie? Na ciągłym doświadczaniu, na upadkach i wzlotach? Może nie potrafimy uczyć się inaczej niż na własnych błędach?

Magia grudniowej nocy

Gabriela Gargaś

Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 31/10/2018
Liczba stron 374
Ocena 8/10

W tę grudniową noc magia świątecznej atmosfery rozgrzeje serca wszystkich!
W małym bieszczadzkim miasteczku mieszkańcy śnią o Świętach jak z bajki. Wśród wzgórz otulonych śniegiem, w małych domkach, w których pachnie cynamonowymi wypiekami, to marzenie może się spełnić… Czy pierwsza gwiazdka przyniesie ukojenie?
W te Święta każdy odkryje coś wyjątkowego. Bo przecież najpiękniejsze podarunki od losu dostajemy, kiedy najmniej się tego spodziewamy.

Magia grudniowej nocy to moje pierwsze spotkanie z twórczością Gabrieli Gargaś i jakże udane! Wiem, że ta książka jest trzecią częścią cyklu, jednak zaryzykowałam i zaczęłam czytać właśnie od tej i nie żałuję. Nie było żadnych zgrzytów czy niedomówień, które mogłyby wynikać z nieznajomości poprzednich części. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że w pozostałych tomach poznam drogę bohaterów do miejsca w jakim znaleźli się w trzeciej części, ale mi to nie przeszkadza. Najważniejsze, że płynnie przebrnęłam przez Magię grudniowej nocy i świetnie się przy niej bawiłam!

Na początku rzuca się w oczy ogrom postaci, jakie występują w tej książce. Przyznam szczerze, że przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam mętlik w głowie i bohaterowie nieco mi się mylili. Na szczęście im dalej, tym lepiej, ponieważ każdy z bohaterów jest bardzo charakterystyczny. Zdecydowanie najbardziej polubiłam Bartka- cudownego, niezwykle empatycznego, mądrego i uroczego chłopca, brata Miśki. Babcia Zosia, właścicielka urokliwej cukierni "Cynamonowe Serca" również zdobyła moją sympatię, jak na straszą kobietę- przebojowa, w pełni oddana swoim wypiekom i przezabawna. Oczywiście pojawiło się również ogrom innych postaci, których nie da się nie lubić np. Miśka, Przemek, Amelia, ale bez dwóch zdań babcia Zosia i Bartek zapadną mi na długo w pamięci.

Marzenia nie spełniają się tym ludziom, którzy tylko narzekają. Jakiś znany mówca powiedział kiedyś, że spełnione marzenia nie mają ceny. I ja się z tym zgadzam. Są bezcenne. Ludzie żałują czasu na spełnienie marzeń. Umniejszają ich rolę w swoim życiu. Kto pozwala sobie na marzenia? Inni wyśmiewają się z tych, którzy podążają za pragnieniami. A ja spełniam swoje marzenia, bo życie bez nich byłoby puste.
Niepełne.

Ciekawa okazała się również historia starego dworku, który Amelia pragnęła zakupić. Zanim jednak do tego dojdzie, chce poznać jak najwięcej tajemnic oraz historię tego dworku, bo przeczuwa, że wydarzyło się tam coś niesamowitego. Nic więcej nie zdradzę, ale napiszę jedno- ta historia jest bardzo ciekawa i wciągająca.
Styl autorki jest lekki, przyjemny i taki... uroczy. Gabriela Gargaś czaruje słowem i emocjami. Potrafi w bardzo łatwy sposób pisać o problemach, trudnościach, ale i o miłości i przyjaźni. Na pewno zapoznam się z pozostałymi książkami tej autorki. Jeśli szukacie książki, która wprowadzi was w świąteczny klimat i jednocześnie będzie bardzo wciągająca, to koniecznie sięgnijcie po Magię grudniowej nocy.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Cztery płatki śniegu | Joanna Szarańska

Jeszcze do niedawna w okresie świątecznym nie czytałam żadnych książek w tym klimacie. Teraz wiem, jak dużo straciłam, bo wprowadzają one w niesamowitą, magiczną atmosferę! Cztery płatki śniegu to pozycja niezwykle ciepła i urocza.


Cztery płatki śniegu

Joanna Szarańska

Cykl: Cztery płatki śniegu (tom I)
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 11/2017
Liczba stron 336
Ocena 9/10

Gwiazdka za pasem, w powietrzu pachnie makowcem, goździkami i zieloną choinką. Mieszkańcy małego miasteczka myślą już o przygotowaniach świątecznych, ale na drodze lepienia uszek i łańcuchów choinkowych staną im rodzinne perypetie. Zabiegani zapomną, co naprawdę liczy się w świętach. Na szczęście ktoś im o tym przypomni...

Zanim sięgnęłam po tę książkę, spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami na jej temat. I ja również złego słowa o niej nie powiem... ani nie napiszę :) Cztery płatki śniegu to książka, nie dość że bardzo świąteczna, to szalenie wartościowa. Historie bohaterów udowadniają jak ważna jest rozmowa, by uniknąć mnóstwa niedomówień. Jak ważne jest, by chociaż na chwilę się zatrzymać, uwolnić się od codziennego biegu, zerwać z nerwowym trybem życia i rozejrzeć się w około, bo może okazać się, że tak naprawdę mamy wszystko, ale w codziennej gonitwie tego nie dostrzegamy.

Bohaterów w tej książce jest naprawdę wiele, w dodatku każdy z nich został świetnie wykreowany. Nie znajdziecie tu bezbarwnych i mało charakterystycznych postaci, co oczywiście jest ogromnym plusem tej pozycji. Z każdym (no prawie każdym) bohaterem się zżyłam i niektórym kibicowałam do samego końca. Chciałam by w końcu trafili na dobrą drogę i żeby ich problemy, chociaż w małym stopniu się zmniejszyły.. Najbardziej polubiłam panią Michalską, chociaż z jej miotłą raczej nie chciałabym mieć do czynienia ☺️ Przeurocza kobieta, mimo że na początku wydaje się całkiem inaczej. Jednak po przeczytaniu tej książki  na pewno każdy się ze mną zgodzi- urocza, zabawna i pełna ciepła kobieta. Po prostu czasami mamy klapki na oczach, pędzimy zbyt szybko, nie poświęcając nikomu zbyt wiele uwagi. W dzisiejszych czasach ludzie mają niestety tendencję do oceniania innych zbyt pochopnie, co jak się okazuje jest ogromnym błędem.

Jak to w książkach Asi Szarańskiej bywa, ta pozycja również przepełniona jest humorem. Wielokrotnie czytałam ją z rogalem od ucha do ucha. Za to chyba najbardziej lubię książki tej autorki- sięgając po jej powieści totalnie się wyłączamy, życie bohaterów dosłownie nas pochłania, a my- czytelnicy możemy się przy nich świetnie zrelaksować. Polecam, polecam, polecam! Zwłaszcza w nadchodzącym okresie świątecznym! ❄️






Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


instagram