Mroczny duet | Victoria Schwab

"(...) istniały dwa rodzaje potworów. Te pierwsze polowały na ulicach, a drugie żyły w twojej głowie. Z pierwszymi można było walczyć, te drugie były znacznie groźniejsze. Zawsze o krok przed tobą.


Mroczny duet
Victoria Schwab

Wydawnictwo Czwarta Strona
Cykl Świat Verity (tom II)
Data wydania 22/06/2018
Liczba stron 512
★★★★★★★★★

August Flynn nigdy nie będzie człowiekiem, którym jeszcze kiedyś bardzo pragnął być. Kate Harker poluje na potwory i świetni jej to wychodzi. August w Prawdziwości jest przywódcą OSF, Kate w Dobrobycie stała się bezwzględną łowczynią. W międzyczasie pojawił się również nowy, przerażający potwór, który karmi się chaosem i wyciąga głęboko skrywane lęki swoich ofiar.


Mroczny duet to kontynuacja rewelacyjnej Okrutnej pieśni, której recenzje możecie przeczytać tutaj. Pierwsza część bardzo mi się podobała i z niecierpliwością wyczekiwałam drugiej części. Powrót do tak cudownie wykreowanego świata i bohaterów to czysta przyjemność. Ubolewam, że Mroczny duet to druga i zarazem ostatnia książka tej serii.

Jak wspominałam wcześniej świat wykreowany przez Victorię Schwab jest niesamowity! Potwory, zasady panujące w tym świecie, bohaterowie oraz niesamowity klimat, zdecydowanie wyróżnia tę serię na tle innych. Bohaterowie przeszli przemianę i mimo że głównie towarzyszy im strach, lęk, niepewność i napięcie to starają się zmienić koleje swojego losu. Stali się bardziej dojrzalsi i odważniejsi. Zarówno August jak i Kate skradli moje serce. To są postaci, które na długo zapadną mi w pamięci. Na uznanie zasługują również potwory, które zostały w fantastyczny sposób wykreowane. Są ciekawe i nietuzinkowe. W tej części pojawił się również nowy, przerażający potwór, który karmi się chaosem i wyciąga głęboko skrywane lęki swoich ofiar. Wchodzi ludziom do głowy i wyciąga z nich coś mrocznego. Coś brutalnego. Mimo że świat i potwory zostały wykreowane w niesamowity sposób, to osobiście nie chciałabym się w nim znaleźć. Oj nie..

(...) tylko głupiec krzyczy, kiedy chce, by inni go posłuchali. Mądry człowiek mówi cicho, spodziewając się, że zostanie usłyszany.

Jeśli czytaliście Okrutną pieśń i uważacie, że pierwsze część jest rewelacyjna to poczekajcie, aż w Wasze ręce trafi Mroczny duet. Nie potrafię znaleźć słów, by opisać tę część. Akcja nie zwalnia tempa, a momentami napięcie było tak ogromne, że czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy i podniesionym ciśnieniem. A zakończenie? Nie potrafiłam uwierzyć w to co się wydarzyło. Mimo że zakończenie mi się nie podobało, to przyznam szczerze, że wydało mi się najodpowiedniejsze. Brutalne, ale prawdziwe. Jeśli myśleliście, że w literaturze, a zwłaszcza w fantastyce wszystko już było, to grubo się mylicie. Bez wątpienia Victoria Schwab wniosła powiew świeżości do gatunku.


Koniecznie muszę wspomnieć o pięknym wydaniu tej serii. Piękne okładki przykuwające uwagę i sprawiające, że nie można przejść obok nich obojętnie. Czytanie umila również wysokiej jakości papier i piękne zdobienia wewnątrz, m.in. małe skrzypce przy numeracji stron. Cudo ♡

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 




Owoce Lukrecji | Laura Adori

Śmierć jest tak samo naturalna jak życie. I tak musimy ją przyjmować, nawet jeśli strata boli albo bolała kiedyś. Milcząc o śmierci, nie możemy jej przyjąć, nie możemy przeżyć żałoby (...).




Owoce Lukrecji
Laura Adori


Cykl: Przebudzenie Lukrecji (tom II)
Wydawnictwo Lira
Data wydania 06/09/2017
Liczba stron 320
★★★★★★★★☆☆

Lukrecja prowadzi bloga kulinarnego, który cieszy się coraz większą sławą. O ile w blogowaniu bez wątpienia ma szczęście, tak w miłości niekoniecznie. Co prawda w jej życiu pojawił się mężczyzna, który wydaje się całkiem przyzwoitym towarzyszem życia, ale na ich drodze pojawią się małe problemy. Czy uda im się zaznać miłosnego triumfu?

Owoce Lukrecji to drugi tom serii. O pierwszym, czyli Przebudzenie Lukrecji możecie przeczytać tutaj. Na wstępie muszę napisać, że Owoce są zdecydowanie lepsze od poprzedniej części. Jest  ciekawiej, jest więcej humoru i bohaterowie są bardziej dopracowani. Odnoszę wrażenie, że  w Przebudzeniu Lukrecji autorka się dopiero rozkręcała, a w kontynuacji pokazała na co naprawdę ją stać ♡

Przystojny mężczyzna otworzy ci oczy, inteligentny umysł, a dżentelmen serce.

Lukrecja niejednokrotnie wywołała uśmiech na mojej twarzy. Jest dosłownie wulkanem energii, chociaż i jej zdarzają się gorsze dni. Uwielbiam jej poczucie humoru i posty, które wstawia na bloga. Zazwyczaj dotyczą jej życia, czy przemyśleń ale wszystko okraszone jest kulinarną nutką. W jej życiu pojawia się mężczyzna, jednak na ich drodze pojawia się kilka przeciwności. Mama Lukrecji ewoluowała, stała się niepoprawną optymistką i zaczęła czerpać z życia pełnymi garściami. Nie myślcie jednak, że wszystko jest tak kolorowo. Mama Lukrecji uwielbia sypać poradami jak z rękawa, czasami jest nieobliczalna, nieznośna i przemądrzała, ale przy tym zabawna. Oczywiście patrząc na te sytuacje z perspektywy czytelnika, a nie tytułowej Lukrecji. Jej do śmiechu na pewno nie było. W pełnej gotowości czekają zawsze przyjaciółki głównej bohaterki- Wera i Claudynka. Tak jak Lukrecja są pełne optymizmu i chęci do życia, wspólnie tworzą idealne, nieco wybuchowe trio.

Porażka nigdy nie jest totalna, a sukces wieczny, więc liczy się tylko odwaga.

Styl Laury Adori jest bardzo lekki i przyjemny, dzięki czemu jej książki pochłania się z dużym zaciekawieniem. Owoce Lukrecji przeczytałam w jeden dzień i cieszę się, że przede mną jeszcze trzeci tom. Zakończenie było nieco zaskakujące i w pełni satysfakcjonujące, w dodatku intrygujące. Dlatego wręcz przebieram nogami z myślą o kontynuacji.

Jeśli macie ochotę na lekką powieść obyczajową z domieszką romansu, to ta seria będzie wręcz idealna. Szykujcie filiżankę pełną kawy (koniecznie ze złotym pyłem!), usiądźcie wygodnie w waszym ulubionym miejscu do czytania i poznajcie historię Lukrecji. Naprawdę warto ♡

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lira.


Without Merit | Colleen Hoover

Nie każdy błąd zasługuje na konsekwencje. Czasem jedyne, na co zasługuje, to przebaczenie.


Without Merit
Colleen Hoover
Wydawnictwo Moondrive
Tłumaczenie Matylda Biernacka
Data wydania 20/06/2018
Liczba stron 320
★★★★★★★★☆☆

Nastoletnia Merit ma pokręconą rodzinę. Jej schorowana matka mieszka w piwnicy, a Merit wraz z tatą, jego nową żoną i rodzeństwem u góry. Jej siostra Honor jest wręcz chodzącym ideałem, brat Utah to nieznośny perfekcjonista. Merit nie potrafi odnaleźć się w ich towarzystwie. Czuje, że pod każdym względem od nich odstaje. Najbardziej nieznośne są dla niej piętrzące się tajemnice członków rodziny.

Without Merit to piąta książka Colleen Hoover, którą miałam przyjemność czytać. Spotkałam się z wieloma opiniami na jej temat- jedni byli zadowoleni, inni twierdzili, że nie jest to ta sama Hoover. Rzeczywiście Without Merit różni się od innych jej książek, ale i tak bardzo mi się podobała, wręcz nie umiałam się od niej oderwać.

Styl Hoover jest niesamowicie lekki i przyjemny. Jej książki się wręcz pochłania! Autorka zawsze porusza ważne tematy i stara się czytelnikom umilić czas, poprzez różne dodatki. W Maybe Someday były piosenki i niesamowity soundtrack, którego do dnia dzisiejszego często słucham. W Ugly Love i Slammed jest dużo poezji, a w Without Merit znajdziecie rysunki namalowane przez jednego z bohaterów.

Postaci stworzone przez Colleen zawsze są charakterystyczne i bardzo barwne. Tak samo było w tym przypadku. Co prawda rodzina Vossów jest naprawdę pokręcona, a różnorodność charakterów sprawia, że czytelnik zastanawia się czy rzeczywiście jest cień szansy, że są spokrewnieni ☺️ Zdaje sobie, że dużo rzeczy w tej książce jest mało prawdopodobne, począwszy od bohaterów, kończąc na kilku dziwnych zbiegach okoliczności. Jednak absolutnie mi to nie przeszkadza, zwłaszcza w romansach i młodzieżówkach.

W Without Merit mamy do czynienia z samotnością, pustką, brakiem zrozumienia i samoakceptacji. Hoover udowadnia jak ważne jest, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, zwolnienie tempa i poświęcenia chwili uwagi naszym bliskim. Skupiając się na sobie i własnych problemach często jesteśmy nieświadomi tego co się wokół nas dzieje i z jakimi problemami zmagają się najbliższe nam osoby. Ta książka zmusiła mnie do refleksji i wciągnęła od pierwszej strony. Polecam ♡

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Moondrive.


Wszystko, czego pragnęliśmy | Emily Giffin [PRZEDPREMIEROWO]

Ogromnie cieszę się, że mogłam przeczytać Wszystko, czego pragnęliśmy przedpremierowo i że poznałam tak świetną autorkę. Z pewnością zaopatrzę się w resztę książek Emily Giffin, bo co tu dużo pisać... ta pozycja mnie zachwyciła. Nie spodziewałam się aż tak dobrej, prawdziwej i wciągającej historii. 


Wszystko, czego pragnęliśmy
Emily Giffin

Wydawnictwo Otwarte
Tłumaczenie Martyna Tomczak
Liczba stron 448
Data wydania 08/2018
★★★★★★★★★

Nina prowadzi szczęśliwe i wygodne życie u boku bardzo bogatego męża. Ich syn dostał się na wymarzone studia w Princeton. Wydawałoby się, że niczego im w życiu nie brakuje.
Tom od lat wychowuje samotnie córkę, pracuje całymi dniami, a i tak żyją od "pierwszego do pierwszego". Tom wręcz pęka z dumy, gdy Lyla dzięki swojej ciężkiej pracy dostaje się do prywatnego i jednocześnie bardzo dobrego liceum. Dziewczyna stara się odnaleźć w nowym dla niej otoczeniu.
Światy Niny i Toma zderzają się, gdy w szkole wybucha skandal z udziałem ich dzieci.

Jak wspomniałam wcześniej, jestem tą książką zachwycona. Chociaż przyznam szczerze, że czytałam ją z lekkim przerażeniem. Wydarzenia jakie miały miejsce w tej historii są bardzo realne i w dzisiejszych czasach jest niestety wielka szansa, że mogą się wydarzyć naprawdę. Ba! Ja jestem pewna, że takie, lub bardzo podobne sytuacje wydarzyły się w życiu niejednych nastolatków. Patrzę na tę historię z perspektywy mamy i ogromnie się cieszę, że moja córka jest jeszcze mała. Jednak wiem, że zanim się obejrzę, ona będzie już chodziła do szkoły średniej, gdzie nie będę mogła ją przed wszystkim ochronić. Ludzie są okrutni i odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach młodzi ludzie  (oczywiście nie wszyscy) mają wszystko, za przeproszeniem, w dupie. Nie zastanawiają się co robią i jakie skutki mogą nieść za sobą ich czyny. Nie interesują się jak wielką komuś mogą zrobić przykrość i krzywdę. Nie zastanawiają się jakby czuli się na miejscu osoby z której drwią i się śmieją. Ta książka idealnie to wszystko odzwierciedla.

Wszystko, czego pragnęliśmy to obyczajówka, ale naładowana wielkimi emocjami. Czytając ją byłam na przemian wkurzona, rozgoryczona, smutna, zmieszana i zniesmaczona. Ta książka pokazuje jak ogromna jest miłość rodzica do dziecka- po prostu bezwarunkowa, bez względu na wszystko. I tu na uznanie zasługuje zachowanie i postawa Niny, która mimo ogromnego domu i mnóstwa pieniędzy, wie co jest dobre a co złe. Nie jest zepsuta i nie ma zamiaru wszystkiego załatwiać gotówką. Jest pełna empatii, a to głównie zasługa ciężaru jaki nosi w sercu od młodzieńczych lat.

Styl autorki jest lekki i bardzo przyjemny, przez tę książkę wręcz się płynie! Absolutnie nie chciałam się rozstawać z bohaterami na dłużej, niż wymagały tego moje obowiązki. Gdy już czytnik odłożyłam, ciągle myślałam o tej historii i byłam ogromnie ciekawa jak to wszystko się zakończy. Kilkakrotnie pojawiły się zwroty akcji, które zmieniały moje myślenie i zbijały mnie z tropu. Bohaterowie tej powieści są dopracowani, barwni i tacy... prawdziwi. Aż pragnie się z nimi zostać dłużej.

Ta książka od początku do końca naładowana jest emocjami, które podczas czytania zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wszystko, czego pragnęliśmy zmusza do refleksji i pokazuje jak cholernie trudne jest rodzicielstwo. Rewelacyjna, wciągająca i poruszająca. Aż chce się więcej!

Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.


Sein letzter Fall | Sandra Meyer, czyli genialna książka do nauki języka niemieckiego

Uczycie się języków obcych i czujecie, że "tradycyjne" metody zawodzą, a gramatyka i nowe słówka nie chcą Wam "wejść do głowy"? Czas na urozmaicenie nauki! W dzisiejszym poście opiszę Wam jak wygląda nauka języka niemieckiego z kryminałem "Sein letzter Fall" wydawnictwa EDGARD.

Pan własnego losu | David Unger

Życie daje nam wiele szans. Różnica pomiędzy tym, kto płynie z prądem, a tym kto kształtuje własne przeznaczenie, jest taka, że  ten pierwszy akceptuje swój los, a ten drugi sam jest jego kowalem.

Pan własnego losu
David Unger

Wydawnictwo Sonia Draga
Tłumaczenie Adam Olesiejuk
Data wydania 09/05/2018
Liczba stron 352
★★★★★★☆

Guillermo Rosensweig prowadzi dobrze prosperującą kancelarię prawną, ma żonę oraz dwójkę dzieci i masę kochanek na boku. Niczego mu nie brakuje. Pewnego dnia w jego życiu pojawia się Maryam, w której zakochuje się bezgranicznie. Jednak na drodze do ich szczęścia stoi wiele przeszkód.

Starałam się w opisie książki napisać jak najmniej o fabule. Ci z Was, którzy czytają moje opinie od dłuższego czasu dobrze wiedzą, że nienawidzę spoilerów i jestem raczej zwolenniczką poznawania historii samemu. Dlatego jeśli macie zamiar sięgnąć po tę książkę to nie czytajcie tego co napisane jest na tylnej okładce i skrzydełkach. Moim zdaniem zdecydowanie za dużo jest tam zdradzone. Na okładce widnieje zdanie: Członek gwatemalskiej elity z miłości fabrykuje swoją śmierć. Z jednej strony jest to ogromny spoiler, bo główny bohater fabrykuje swoją śmierć pod koniec książki, ale! O dziwo okazało się to bardzo ciekawe. Niemal do końca byłam pewna jak skończy się ta historia. Wiedziałam, że Guillermo sfabrykuje swoją śmierć. Jednak nie wiedziałam dlaczego to zrobi, czy na kogoś będzie chciał zrzucić winę i jakie wydarzenia popchną go do tego czynu. Gdyby powyższe zdanie zostało napisane na tylnej okładce czy skrzydełkach to pewnie bym Wam o tym nie napisała, jednak ten napis jest w bardzo widocznym miejscu, więc nie ma możliwości byście go nie zobaczyli, sięgając po tę książkę. Ale głowa do góry! W tym przypadku okazało się to bardzo intrygujące.

Kolejną rzeczą, którą musicie wiedzieć to to, że fabuła Pana własnego losu została oparta prawdziwej i niewiarygodnej historii niejakiego Rodriga Rosenberga, gwatemalskiego prawnika, który w 2009 zaplanował własne morderstwo, uprzednio przygotowując materiały obciążające o jego śmierć osobę, która bardzo zaszła mu za skórę... Nie ukrywam, że wątek fabrykacji własnej śmierci oraz to, że została ona oparta na prawdziwych wydarzeniach zaintrygowało mnie w tej pozycji najbardziej.

Pan własnego losu, to chyba pierwsza książka jaką czytałam w której główny bohater jest w tak dziwny sposób wykreowany. Jego nie da się polubić, a przynajmniej ja nie potrafiłam. Myślę, że zdecydowana większość czytelników podzieli moje zdanie. Jego podejście do życia, przedmiotowe traktowanie ludzi, w szczególności kobiety oraz przedziwne myślenie sprawiało, że nie potrafiłam go polubić. Mimo, że Guillermo Rosensweig to idealny przykład antybohatera, muszę przyznać, że w kilku kwestiach nie mogłam się z nim nie zgodzić. Jest przeciwny korupcji, która rozwinęła się w Gwatemali do gigantycznych rozmiarów. Guillermo pragnął uwolnić swój ojczysty kraj od plagi korupcji i oczyścić Gwatemalę z parszywych pijawek wysysających z państwa wszystkie soki.

Piękno egzystencji w kraju tak skorumpowanym jak Gwatemala polega na tym, że dowody zbrodni mogą po prostu zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu jak dym. Niedostatek prowadzi do powstania społeczeństwa, w którym prawda staje się pojęciem względnym, nawet paradoksalnym, ale nikomu  to nie przeszkadza. Takie sytuacje są na porządku dziennym.

W książce kilkakrotnie pojawiały się sceny erotyczne, które absolutnie mi nie przeszkadzały. Najwięcej ich było na początku, ale im dalej tym przewagę zdobywał wątek polityczny. Napięcia oraz zwrotów akcji w tej pozycji nie ma za wiele, co tym razem mi nie przeszkadzało, bo sam pomysł na fabułę był bardzo interesujący. Styl autora jest bardzo lekki, a książkę przeczytałam z przyjemnością. Zakończenie nie jest spektakularne, ale przyznam szczerze, że trochę mnie zaskoczyło.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.


Gdy Pola się zgubi | Gabriela Rzepecka- Weiss

Gdy Pola się zgubi

Gabriela Rzepecka- Weiss


Wydawnictwo Dwukropek
Liczba stron 32

Pola często się gubi dlatego rodzice stworzyli dla niej specjalny zestaw zasad dla zagubialskich. Pola zna je wszystkie na pamięć, ale czy poradzi sobie jeśli naprawdę się zgubi?




Przyznam szczerze, że strasznie się boję, że kiedyś moja córeczka może się zgubić. Bez wątpienia najważniejsza w takim momencie jest wiedza dziecka- musi wiedzieć, co ma zrobić w danej sytuacji. Jak się zachować, by jak najszybciej rodzice je znaleźli. Gdy Pola się zgubi to bardzo mądra książka, dzięki której dziecko może dowiedzieć się jak powinno postąpić, gdy się zgubi. Historia tytułowej Poli napisana jest przystępnym językiem, okraszona humorem przez co z pewnością przypadnie dzieciom do gustu. Ale oprócz zabawy ta książka zawiera ogromną dawkę wiedzy.

Pola, jak już wspomniałam wcześniej, często się gubi. Kodeks jaki rodzice dla niej wymyślili brzmi:
1. Nie szukam. Czekam.
2. Nie mogę wchodzić automatycznie w drogę!
3. Do pomocy gotowe służby mundurowe!
4. Ktoś nieznany? Nie ufamy!
5. W bucie schowany kontakt do mamy!
6. Mam być widziana, a nie schowana!
Rodzice wraz z tytułową Polą wyruszają na wakacje. Niestety kilkakrotnie dziewczynka się zgubiła, ale pamiętała o zasadach dla zagubialskich, dzięki czemu za każdym razem rodzice ją znaleźli. Myślę, że kodeks jest na tyle prosty i przede wszystkim przydatny, że warto się postarać, by dzieci nauczyły się go na pamięć. Bez wątpienia jego znajomość przyda się maluchom, gdy się zgubią.

Z tyłu książeczki znajduje się również informacja dla dzieci na temat obcych. Jeśli się zgubią, a ktoś do nich podejdzie i powie, że przysłali ją/ go rodzice, to dziecko ma w to nie wierzyć, chyba, że ta osoba powie tajne hasło jakie dziecko wcześniej ustaliło z rodzicami. Jeśli ta osoba zna tajne hasło, to wtedy maluch ma pewność, że na pewno to ktoś wysłany przez rodziców.☺️

W książeczce znajdują się również dwa zadania dla dzieci. Labirynt, w którym dziecko ma za zadanie znaleźć drogę łączącą Polę z rodzicami. Dodatkowo musi odpowiedzieć na pytanie: Kto powinien pójść tą drogą? Pola do mamy i taty, czy rodzice do Poli? Drugim zadaniem jest zaznaczenie na załączonym obrazku osób w mundurach, do których dziecko może się zgłosić w razie potrzeby.








Czy polecam? Oczywiście! Uważam, że każde małe dziecko powinno znać tę historię ☺️ Świetna edukacyjna historia, piękne ilustracje, ładne wydanie, zadania dla maluchów, twarda oprawa i niska cena. Czego chcieć więcej?

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dwukropek.


instagram