Rozmowa z Anną H. Niemczynow | Zapowiedź powieści "Jej portret"

Ludzi sukcesu od ludzi porażki różni to, że ci pierwsi niczym zuchwali amatorzy potrafią biec w kierunku swoich marzeń. Ludzie sukcesu życzą innym dobrze, emanują radością, potrafią zaakceptować zmiany. Biorą odpowiedzialność za własne niepowodzenia, bez obwiniania za nie kogoś.
Anna H. Niemczynow

Już wkrótce, bo 30 stycznia będzie miała miejsce premiera najnowszej powieści Anny H. Niemczynow zatytułowanej Jej portret. Jestem pewna, że wiele z Was z niecierpliwością czeka na tę książkę, więc postanowiłyśmy z Anią nieco przybliżyć wam o czym jest opisana przez nią historia. 

Jej portret

Anna H. Niemczynow
Wydaniwctwo FILIA
Liczba stron 400
Premiera 30/01/2019



30 stycznia będzie miała miejsce premiera Twojej najnowszej książki, zatytułowanej Jej portret. Stresujesz się?
Może nie stresuję, ale jestem poruszona. Wsiadając do pociągu zwanego pisaniem, nie sądziłam, że rozpędzi się on tak bardzo. Kiedyś wydawało mi się, że z każdą kolejną powieścią nabiorę więcej luzu do tego co robię. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że z każdą kolejną książką czuję się bardziej odpowiedzialna za to co piszę, niż przed debiutem.

O czym jest Twoja najnowsza powieść?


To powieść o sile uczuć, w obliczu których stajemy się bezbronni. To powieść o trudnościach, jakich przysparza nam podejmowanie decyzji i powieść o tym, że nigdy nic w życiu nie jest na zawsze. Pisząc ją myślałam o kobietach, które nad wyraz często wypowiadają słowa: „Ja bym tak nie postąpiła, jak ona mogła?”
Myślałam też o mężczyznach, którzy żyją w przekonaniu, że zdobyli „coś” na zawsze. Mam marzenie, aby tę książkę przeczytał każdy mąż i każda żona. Dlaczego? Może ku
przestrodze?

Zżyłaś się z bohaterami? Nadałaś im jakieś swoje cechy?


W każdej książce, którą napisałam, jest pierwiastek mnie, bo w końcu to ja te książki piszę :-) Zawsze jestem emocjonalnie związana z bohaterami. Przeżywam ich życie i to sprawia, że ta praca jest taka cudowna. Można powiedzieć, że żyję wielokrotnie.

Czy historia jaką napisałaś jest w pełni fikcyjna, czy może znalazły się wydarzania, które miały miejsce naprawdę?

Historia jest w pełni fikcyjna jednak… pamiętnik, którego fragmenty są cytowane, istnieje naprawdę. Daty z przeszłości, którymi się posłużyłam, przepisane są właśnie z niego. Słowa stamtąd przepisane zostały poddane delikatnej redakcji i korekcie.

Czy napisanie książki Jej portret sprawiło Ci jakieś trudności?


Przy każdej kolejnej książce coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jaką moc mają słowa. Kiedy słyszę magiczne: „Poszła do druku”, serce bije mi szybko, bo to jest ten moment, kiedy wypuszczam z rąk swego rodzaju dziecinę i nie mam pojęcia, jak ludzie się z nią obejdą. Pisanie książek w moim odczuciu nie jest trudne. Trudne jest podtrzymanie w sobie wiary, że to, co się robi ma sens. Na szczęście mam wspaniałych czytelników. Jestem prawdziwą szczęściarą.


Rodzina jest jak gałęzie drzewa.
Wszyscy rośniemy w innych kierunkach,
lecz zawsze łączą nas korzenie.


Będę wdzięczna jeśli dacie znać, czy taka forma zapowiedzi książek wam odpowiada ☺️


Czerwony notes | Sofia Lundberg

Każdy z nas przeżywa czasem ciężkie chwile. One nas zmieniają. Czasem jest to całkiem wyraźne, a kiedy indziej dzieje się niepostrzeżenie. Jednak w takich momentach zawsze czujemy ból. Niekiedy czai się on głęboko w sercu, niczym zaciśnięta pięść, gotowa, by w każdej chwili uderzyć. Wówczas, obraza się we wściekłość i łzy. Albo, w najgorszym wypadku, w chłód i obojętność.

Czerwony notes


Sofia Lundberg

Tłumaczenie Ewa Wojciechowska
Wydawnictwo W.A.B.
Data wydania 05/09/2018
Liczba stron 336
Ocena 9/10

Doris ma 96 lat i mieszka w Sztokholmie. Jej samotną codzienność ożywiają rzadkie wizyty gości, a przede wszystkim cotygodniowe rozmowy przez Skype’a z Jenny, ukochaną wnuczką mieszkającą w Stanach Zjednoczonych.
Kobieta zapełnia pustkę przeglądając zapiski w starym, czerwonym notesie, który przed laty otrzymała od ojca. Przez całe życie zapisywała w nim adresy i numery telefonów ludzi, których znała i kochała. Te zapiski przypominają jej to, jak barwną miała przeszłość – pracowała jako gosposia w Szwecji, była modelką w Paryżu w latach 30., uciekła do Nowego Jorku w przededniu drugiej wojny światowej.

Czy te wspomnienia pomogą wnuczce Doris odkryć sekrety rodzinne? Czy Jenny, która sama miała trudne dzieciństwo, znajdzie w sobie siłę, aby z optymizmem spojrzeć w przyszłość? Jak potoczyły się losy Allana, miłości życia Doris? Czy rzeczywiście w życiu Doris nic się już nie wydarzy?


~~~


Życzę Ci wszystkiego tyle, ile potrzeba - (...) Tyle słońca, ile potrzeba, żeby rozjaśniło ci dni. Tyle deszczu, ile potrzeba, żebyś doceniła słońce. Tyle radości, ile potrzeba na wzmocnienie duszy, ale też tyle smutku, ile potrzeba, byś potrafiła docenić drobne przyjemności w życiu. Tyle spotkań, ile potrzeba, żebyś przywykła do pożegnań.

Akcja tej książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych- w czasie teraźniejszym, gdy Doris ma 93 lata oraz w przeszłości, gdzie poznajemy jej młodzieńcze lata oraz ciekawe, przewrotne i jednocześnie ciężkie życie. Autorka sprawnie balansuje między przeszłością, a teraźniejszością, sprawiając, że czytelnik nie może się od tej pozycji oderwać. Czerwony notes przeczytałam (a raczej wysłuchałam audiobooka, który swoją drogą był CUDOWNY! Czytany przez Elżbietę Kijowską i Annę Szawiel) w dwa dni. Ta historia towarzyszyła mi w każdym możliwym momencie. Wręcz mnie pochłonęła. Mimo że skończyłam ją jakiś czas temu, dalej ją przeżywam i nie mam pojęcia jak o niej napisać, by nie umniejszyć tego jak bardzo jest cudowna.


(...) aby być razem, nie trzeba mieć wspólnych zainteresowań albo podobnego stylu. Wystarczy potrafić się razem śmiać.

Główną bohaterką jest 93- letnia Doris, która zdobyła moje serce już od pierwszych stron tej powieści. Niesamowicie wyrozumiała, czuła, empatyczna, kochająca, urocza ale również uparta i twardo stąpająca po ziemi. Jednak dla Jenny, zawsze była dobra i swoje potrzeby spychała na dalszy plan. To dla niej postanowiła spisać wszystkie wspomnienia, w notesie, który kiedyś dostała od taty. Doris opisuje w nim swoje przeżycia i wymienia wszystkie osoby, które wniosły coś do jej życia. Większość imion i nazwisk jest skreślona i widnieje przy nich adnotacja ZMARŁ lub ZMARŁA. Najbardziej poruszające jest to, że Doris zdaje sobie sprawę, że niewiele życia jej zostało, że śmierć zbliża się wielkimi krokami i po prostu się z tym pogodziła. Nie może jednak pogodzić się ze stratą ludzi, którzy niegdyś jej pomogli oraz wypełnili jej życie radością i miłością. Ta historia uświadamia jak trudno jest żyć osobom w podeszłym wieku, kiedy zdecydowana większość znajomych/ przyjaciół już nie żyje. Gdy z roku na rok czuje się bardziej osamotnionym. Może się to wydać głupie, ale ja nigdy o tym nie myślałam w ten sposób. Nigdy nie spotkałam się z książką czy filmem, który w tym świetle przedstawiłby życie starszej osoby. Ta historia zmusiła mnie do refleksji i wywołała lawinę emocji- od rozdrażnienia, złości, bezsilności do ciekawości, ekscytacji, wzruszenia i radości.

Człowiek styka się w życiu z tyloma imionami. (...) Wszystkie te imiona przychodzą i odchodzą. Niektóre rozrywają nam serce i wywołują łzy. Zostają naszymi kochankami albo wrogami.

Czerwony notes to książka, która nie należy do najlżejszych, ponieważ dzieje się tu wiele przykrych rzeczy. Jednak autorka ma tak niesamowicie lekkie pióro, że mimo poruszonych trudnych tematów tę książkę się wręcz pochłania. Podobało mi się przeplatanie teraźniejszości z zapiskami z czerwonego notatnika. Sofia Lundberg świetnie balansowała między tymi historiami. Oczywiście, to zapiski najbardziej mnie poruszyły. Urzekło mnie samozaparcie, siła oraz odwaga Doris. Natomiast cudowna, bezgraniczna i niestety niespełniona miłość, wzruszyła mnie i zostawiła swego rodzaju pustkę w sercu.

Poruszająca, zmuszająca do refleksji, pokazująca, że nie ma rzeczy niemożliwych, wzruszająca, chwytająca za serce, wyjątkowa - te słowa cisną mi się na samą myśl o tej książce. Czerwony notes, to pozycja w której znajdziecie dużo ciepła i miłości, ale również wiele cierpienia i smutku. Tę historię po prostu trzeba poznać. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.





Nasze życzenie | Tillie Cole

Strata najbliższych może sprawić, że świat wydaje się mroczny, ale uświadomiłam sobie, że nawet jeśli te osoby znikają fizycznie, tak naprawdę nigdy nie odchodzą.

Nasze życzenie

Tillie Cole

Tłumaczenie Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo FILIA
Data wydania 31/10/2018
Liczba stron 460
Ocena 9/10

Dziewiętnastoletni Cromwell Dean jest wschodzącą gwiazdą muzyki. Uwielbiają go tysiące, choć tak naprawdę nikt go nie zna. W końcu pojawia się dziewczyna w fioletowej sukience, która potrafi przebić się przez nieprzenikniony mur.
Kiedy Cromwell porzuca Anglię, by studiować muzykę w upalnej Karolinie Południowej, nie liczy na możliwość ponownego spotkania z dziewczyną. I z pewnością nie spodziewa się, że myśl o niej utkwi w jego głowie, niczym nieustannie powtarzająca się piosenka.
Dla Bonnie Farraday muzyka jest całym życiem. Dziewczyna zapisuje każdą nutę w sercu. Dostrzega, że Cromwell ucieka przed swoją przeszłością. Próbuje trzymać się od niego z daleka, ale coś sprawia, że ciągle do niego wraca.

~~~

Nie ukrywam, że pierwszą rzeczą na jaką zwróciłam uwagę i zdecydowałam się przeczytać tę książkę jest cudowna okładka. Tak to już ze mną jest, że zdecydowanie częściej sięgam po książki, które mają ładne okładki, aniżeli po pozycje z ciekawymi opisami, bo tych prawie nigdy nie czytam- lubię poznawać historię od początku sama. Byłam ogromnie podekscytowana tą pozycją, jednak mój zapał minął, gdy coraz częściej pojawiały się opinie, a w nich porównanie tej powieści do Promyczka, który mnie, krótko mówiąc, rozczarował. Zachwyty nad tą książką sprawiły, że moje oczekiwania były za wysokie i finalnie dostałam wyidealizowaną bohaterkę oraz infantylne dialogi. Jednak w końcu sięgnęłam po Nasze życzenia z "czystą głową" i bez żadnych wymagań, skoro ma to być powieść bardzo podobna do wspomnianego wcześniej Promyczka.

Faktycznie, obie książki mają wiele wspólnego. Niestety nie mogę przytoczyć co konkretnie, bo będzie to za duży spojler, ale m.in. motyw muzyki pojawił się w obu pozycjach i to jak został on przedstawiony w Naszym życzeniu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Ogromnym zaskoczeniem było dokładnie opisane zjawisko (które na każdym kroku towarzyszy jednemu z bohaterów), o którym wcześniej nigdy nie słyszałam i nie miałam o nim najmniejszego pojęcia. Jednak sposób w jaki autorka je opisała i rozbudziła moją wyobraźnie bardzo mi się spodobał. Plusem są również zadziorni bohaterowie, którzy są barwni (dosłownie :)), ciekawi i prawdziwi. Oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że ta książka zalicza się do młodzieżówek. Muszę jednak przyznać, że Nasze życzenie jest pozycją dosyć schematyczną, z przewidywalnym zakończeniem, ale mimo wszystko na końcu uroniłam kilka łez! Autorka, zwłaszcza na ostatnich kilkudziesięciu stronach, złamała mi serce, ale później sprawnie się zrehabilitowała. Ta książka na pewno zostanie na dłużej w mojej pamięci.

Nasze życzenie to pozycja bardzo poruszająca, która wywołuje wiele emocji. Znajdziecie w niej smutek, cierpienie, osamotnienie, stratę, ale również momenty pełne ciepła, niesamowitą przyjaźń i trudną, choć piękną miłość ♡


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwa FILIA.

Ja chyba zwariuję! | Agata Przybyłek

Nawet najbardziej zatwardziała przeciwniczka związków damsko-męskich marzy czasem o byciu adorowaną. Kobiety chyba rodzą się z potrzebą uwagi. Nie musi to być nawet książę z bajki, który zabrałby je na wymarzony bal. Pragną po prostu kogoś, kto dostrzeże czające się w ich oczach emocje i pośle czuły uśmiech.

Ja chyba zwariuję!

Agata Przybyłek

Cykl: Miłość i inne szaleństwa
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 09/05/2018
Liczba stron 384
Ocena 9/10

Nina ma dwójkę dzieci i byłego męża. Tak jak żywioł powietrza, jest silna i niezależna, jednak nie ze wszystkim zawsze daje sobie sama radę. Zresztą kto by dawał, gdy w pracy atakuje cię szalony pacjent, twój były jest wiecznym nastolatkiem, mamusia znajduje ci nowego męża na portalu randkowym, a ty w dodatku potrącasz autem nauczycielkę swojego dziecka?
Na szczęście Nina może liczyć na wsparcie rodziny oraz przystojnego kolegi z pracy, psychiatry Jacka. Na nieszczęście obydwoje mają ten sam problem – nadopiekuńcze rodzicielki.

Podczas gdy mama Niny cieszy się, że córka wreszcie się zakochała, mama Jacka nie jest zachwycona faktem, że syn z kimś się umawia. Tylko jak tu sabotować związek swojej dorosłej pociechy?


~~~

Byłam pewna, że Ja chyba zwariuję! będzie książką bardzo lekką i nieco przesłodzoną. Przynajmniej okładka, moim zdaniem, zwiastuje tego typu lekturę. Nic bardziej mylnego! Oprócz przepięknej, uroczej okładki, w tej pozycji mamy do czynienia z przewrotnym życiem Niny i Jacka, którzy mimo że bardzo różni, nie mają życia usłanego różami i muszą zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Ja chyba zwariuję! to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agaty Przybyłek, ale na pewno nie ostatnie, bo autorka tą książką zyskała moją sympatię i z pewnością nadrobię resztę jej powieści. A mam ich na półce całkiem sporo.



Miłość jest trudna (...). Cholernie trudna. Człowiek może się starać i starać, a wystarczy jedno zdarzenie, by wszystko rozpadło się jak domek z kart.
Ot, brutalna rzeczywistość.

Ogromną zaletą tej książki jest osadzenie akcji w szpitalu psychiatrycznym, musicie przyznać, że miejsce jest dość nietypowe jeśli chodzi o komedię romantyczną. Jednak dzięki temu ta historia jest nietuzinkowa i na swój sposób wyjątkowa. W dodatku bohaterowie, zwłaszcza nieco nieporadna Nina, łapią za serce. Są bardzo różnorodni i ciekawi. Jednych polubiłam bardziej, innych mniej. Jednym ciągle kibicowałam i polubiłam od pierwszych stron, inni mnie drażnili i sprawiali, że irytacja wręcz się ze mnie wylewała. Były momenty smutne, ale zdecydowanie bardziej przeważały zabawne, dzięki którym świetnie się bawiłam podczas czytania tej pozycji.

Uwielbiam, gdy w książkach pojawiają się kilkuletni (lub kilkunastoletni ☺️) bohaterowie i  ku mojej uciesze w Ja chyba zwariuję! jest dwójka całkiem sympatycznych dzieciaczków, które sprawiają, że czytelnik wielokrotnie ma na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Kalinka jest, jak na swój wiek, bardzo mądra, elokwentna, nieco wygadana i prawdomówna, a ja właśnie to lubię w niej najbardziej. To jest jedna z tych bohaterek, która nie da sobie w kaszę dmuchać i potrafi jednym zdaniem uciszyć każdego. Ignaś jest młodszy od siostry, ale jest tak jak ona wygadany i niezwykle uroczy. Do bardzo charakterystycznych bohaterów muszę zaliczyć matki Jacka i Niny, których zachowanie kilka(naście) razy przeszło ludzkie pojęcie. Podziwiałam głównych bohaterów za to, że potrafili jakimś cudem z nimi wytrzymać. Nie da się ukryć, że jest to książka przewidywalna i w pewnym stopniu schematyczna, ale posiada wiele plusów, które sprawiają, że wyróżnia się na tle innych tego typu pozycji.

Podsumowując, Ja chyba zwariuję! to książka lekka i przyjemna, ale jednocześnie świetnie ukazująca, że miłość może czekać na nas wszędzie i może pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie. Z całego serca polecam tę powieść, zwłaszcza jeśli potrzebujecie pozycji lekkiej, zabawnej oraz bardzo optymistycznej.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Cud grudniowej nocy | Magdalena Majcher

Z rozsypanych elementów udało się posklejać układankę, ale ślady kleju na łączeniach wciąż brutalnie przypominały o tym, jak niewiele potrzeba, aby zburzyć uporządkowane życie kilkorga ludzi.

Cud grudniowej nocy

Magdalena Majcher

Wydawnictwo PASCAL
Data wydania 31/10/2018
Liczba stron 400
Ocena 7/10

Dwa pokolenia.
Pięć kobiet.
Jedna noc, która może odmienić ich życie.
Magdalena nienawidzi świąt i ucieka w pracę przed bolesnymi wspomnieniami. Teresa marzy, by na chwilę przestać się martwić wszystkimi dookoła i móc zająć się sobą. Kamila musi poradzić sobie z nową rolą – partnerki i przyszłej matki. Kinga prowadzi życie, które idealne okazuje się tylko na Instagramie. Maria pragnie jednego – zgromadzić znów całą rodzinę przy wigilijnym stole.
Czy grudniowa noc sprawi, że stanie się cud?

Cud grudniowej nocy to książka świąteczna znacznie różniąca się od innych tego typu pozycji. Jeśli nie lubicie słodkich do bólu świątecznych powieści, to koniecznie sięgnijcie po Cud grudniowej nocy. To nie jest książka, przy której można się wyluzować, bo ilość tragedii rozgrywających się kartkach tej książki jest zatrważająca. Pięć różnych kobiet, pięć trudnych historii, wydarzenia, które łapią za serce i po prostu smucą. Kiepska pozycja na Święta, prawda? Jednak tu was zdziwię, bo mimo ilości smutnych wydarzeń jakie w tej książce miały miejsce, ta pozycja jest po prostu prawdziwa. Problemy z jakimi zmagają się główne bohaterki mogą spotkać każdego z nas. W dodatku większość ich decyzji jest zrozumiała, zważywszy na sytuacje w jakich się znalazły. Jednak mimo wszystko klimat świąteczny jest wyczuwalny, ale niech was nie zmyli okładka, bo moim zdaniem nie zapowiada ona tego, co czytelnik znajdzie w środku.

Bohaterki są bardzo dobrze wykreowane, każda jest inna i każda zmaga się z innymi trudnościami. Najbardziej mnie przeraziła Kinga - perfekcjonistka do bólu, przejmująca się opinią innych, która za wszelką cenę chce by ludzie myśleli, że jest idealną mamą i żoną. Pragnie by jej rodzina uchodziła za szalenie szczęśliwą i kochającą się. Najgorsze jednak jest, że ważniejsze dla niej są pozory- od szczęścia swojej rodziny, pragnie dużego (nawet jeśli niezasłużonego) uznania, ogromnej ilości polubień pod zdjęciami i opinii kobiety idealnej, w każdym, nawet najmniejszym stopniu. To mnie chyba najbardziej zszokowało, mimo że zdaję sobie sprawę z tego, że takich ludzi jest wiele.


Jeśli macie ochotę na książkę świąteczną, która porusza wiele trudnych tematów, to myślę, że Cud grudniowej nocy wam się spodoba. Nie spodziewajcie się jednak niesamowitej świątecznej atmosfery i odprężającej historii. W tej powieści zmierzycie się ze stratą dziecka,  z rodzinną rywalizacją, problemami małżeńskimi, z ogromną chęcią spędzenia Świąt w gronie całej rodziny, żałobą, świątecznym "przesyceniem" i pragnieniem sprawiania pozorów  w mediach społecznościowych szczęśliwej i kochającej się rodziny.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Magdalenie Majcher.



Magia grudniowej nocy | Gabriela Gargaś

A może każdy z nas po prostu musi się sparzyć, popełnić masę błędów, żeby się przekonać, że czasami niektórych rzeczy nie warto robić, przeżywać? Może na tym polega życie? Na ciągłym doświadczaniu, na upadkach i wzlotach? Może nie potrafimy uczyć się inaczej niż na własnych błędach?

Magia grudniowej nocy

Gabriela Gargaś

Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 31/10/2018
Liczba stron 374
Ocena 8/10

W tę grudniową noc magia świątecznej atmosfery rozgrzeje serca wszystkich!
W małym bieszczadzkim miasteczku mieszkańcy śnią o Świętach jak z bajki. Wśród wzgórz otulonych śniegiem, w małych domkach, w których pachnie cynamonowymi wypiekami, to marzenie może się spełnić… Czy pierwsza gwiazdka przyniesie ukojenie?
W te Święta każdy odkryje coś wyjątkowego. Bo przecież najpiękniejsze podarunki od losu dostajemy, kiedy najmniej się tego spodziewamy.

Magia grudniowej nocy to moje pierwsze spotkanie z twórczością Gabrieli Gargaś i jakże udane! Wiem, że ta książka jest trzecią częścią cyklu, jednak zaryzykowałam i zaczęłam czytać właśnie od tej i nie żałuję. Nie było żadnych zgrzytów czy niedomówień, które mogłyby wynikać z nieznajomości poprzednich części. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że w pozostałych tomach poznam drogę bohaterów do miejsca w jakim znaleźli się w trzeciej części, ale mi to nie przeszkadza. Najważniejsze, że płynnie przebrnęłam przez Magię grudniowej nocy i świetnie się przy niej bawiłam!

Na początku rzuca się w oczy ogrom postaci, jakie występują w tej książce. Przyznam szczerze, że przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam mętlik w głowie i bohaterowie nieco mi się mylili. Na szczęście im dalej, tym lepiej, ponieważ każdy z bohaterów jest bardzo charakterystyczny. Zdecydowanie najbardziej polubiłam Bartka- cudownego, niezwykle empatycznego, mądrego i uroczego chłopca, brata Miśki. Babcia Zosia, właścicielka urokliwej cukierni "Cynamonowe Serca" również zdobyła moją sympatię, jak na straszą kobietę- przebojowa, w pełni oddana swoim wypiekom i przezabawna. Oczywiście pojawiło się również ogrom innych postaci, których nie da się nie lubić np. Miśka, Przemek, Amelia, ale bez dwóch zdań babcia Zosia i Bartek zapadną mi na długo w pamięci.

Marzenia nie spełniają się tym ludziom, którzy tylko narzekają. Jakiś znany mówca powiedział kiedyś, że spełnione marzenia nie mają ceny. I ja się z tym zgadzam. Są bezcenne. Ludzie żałują czasu na spełnienie marzeń. Umniejszają ich rolę w swoim życiu. Kto pozwala sobie na marzenia? Inni wyśmiewają się z tych, którzy podążają za pragnieniami. A ja spełniam swoje marzenia, bo życie bez nich byłoby puste.
Niepełne.

Ciekawa okazała się również historia starego dworku, który Amelia pragnęła zakupić. Zanim jednak do tego dojdzie, chce poznać jak najwięcej tajemnic oraz historię tego dworku, bo przeczuwa, że wydarzyło się tam coś niesamowitego. Nic więcej nie zdradzę, ale napiszę jedno- ta historia jest bardzo ciekawa i wciągająca.
Styl autorki jest lekki, przyjemny i taki... uroczy. Gabriela Gargaś czaruje słowem i emocjami. Potrafi w bardzo łatwy sposób pisać o problemach, trudnościach, ale i o miłości i przyjaźni. Na pewno zapoznam się z pozostałymi książkami tej autorki. Jeśli szukacie książki, która wprowadzi was w świąteczny klimat i jednocześnie będzie bardzo wciągająca, to koniecznie sięgnijcie po Magię grudniowej nocy.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Bez złudzeń | Mia Sheridan

Poczucie wdzięczności za otaczające nas piękno to nie plasterek na skaleczenie (...). Człowiek nadal musi doświadczać swoich uczuć, by je móc przepracować. Piękno i wdzięczność za nie ma tylko pozwolić nam znieść wszystko, co przynosi życie. Czasem pomaga przetrwać dzień do końca, a innym razem wytrzymać z chwil na chwilę. To wszystko.

Bez złudzeń

Mia Sheridan

Tłumaczenie Edyta Jaczewska
Wydawnictwo Edipresse
Data wydania 17/10/2018
Liczba stron 352
Ocena 8/10

Kobieta, którą skrzywdzono...
Crystal już dawno zrozumiała, że miłość przynosi tylko ból. O wiele lepiej jest nie czuć zupełnie nic niż znów dać się zranić. Pod twardą skorupą skrywa złamane serce i głęboką nieufność wobec mężczyzn.
Mężczyzna potrzebujący pomocy...
W życiu Crystal nagle pojawia się Gabriel Dalton. Ma za sobą mroczną przeszłość, a mimo to widać w nim dobro. I choć Crystal zna ryzyko, coś ją do Gabriela ciągnie. Spokojna siła i łagodna czułość mężczyzny przezwyciężają opory dziewczyny, która zaczyna kwestionować wszystko, co zdawało jej się takie pewne.
Tylko miłość może uleczyć złamane serce...

~~~
Bez złudzeń to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mii Sheridan i w dodatku bardzo udane! Dużo osób twierdzi, że zawiodło się na tej pozycji, że jest to jedna ze słabszych jej powieści.. Skoro tak, to ja nie mogę się doczekać aż sięgnę po inne książki Sheridan, bo Bez złudzeń bardzo mi się podobała!

Historia zaczyna się wręcz szablonowo- dwoje młodych ludzi z ogromnym bagażem doświadczeń, przeżyli koszmar, a po latach próbują w końcu stanąć na nogi. Oswoić się ze swoją przeszłością. Jednak jest w tej pozycji coś, co sprawia, że jest wyjątkowa, nieschematyczna, mimo że czasami pojawiały się sytuacje, które czytelnik w 100% przewidzi z dużym wyprzedzeniem. Niemniej jednak jest również kilka zwrotów akcji, momentów zaskoczenia, które sprawiają, że ta pozycja, przynajmniej dla mnie, jest bardzo wyjątkowa.
Styl autorki polubiłam od pierwszej strony. Mia Sheridan dysponuje niezwykle lekkim piórem, jednocześnie potrafi bardzo emocjonująco opisać uczucia i emocje targające głównymi bohaterami. Swoją drogą główni bohaterowie to postaci z krwi i kości. Perfekcyjnie wykreowani i przy okazji skrajnie różni. Gabriel, mimo piekła jakie przeszedł w dzieciństwie jest łagodny, spokojny, za to Crystal/ Ellie jest wulkanem emocji. Zakłada pancerz obojętności, jednak wielokrotnie pokazuje, że niestety nie jest on tak mocny, jakby chciała. 

Bez złudzeń to historia o miłości trudnej, jednocześnie przynoszącej ukojenie. To opowieść o demonach przeszłości i o tym jak ogromny wpływ na dorosłe życie, mają wydarzenia mające miejsce w dzieciństwie oraz wpajane wtedy wartości. To historia dwojga młodych ludzi, którym dorośli w dzieciństwie stworzyli piekło na ziemi. Zmieszali ich z błotem, zdusili w zarodku jakąkolwiek pewność siebie i na każdym kroku krzywdzili w obrzydliwy i wstrząsający sposób. To historia brutalna, momentami straszna, ale również chwytająca za serce i zapierająca dech w piersi. Polecam, naprawdę polecam i ostrzegam- jeśli macie zamiar sięgnąć po tę pozycję to przygotujcie się na ogrom emocji, tych pozytywnych jak i negatywnych.



Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse.

Cztery płatki śniegu | Joanna Szarańska

Jeszcze do niedawna w okresie świątecznym nie czytałam żadnych książek w tym klimacie. Teraz wiem, jak dużo straciłam, bo wprowadzają one w niesamowitą, magiczną atmosferę! Cztery płatki śniegu to pozycja niezwykle ciepła i urocza.


Cztery płatki śniegu

Joanna Szarańska

Cykl: Cztery płatki śniegu (tom I)
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 11/2017
Liczba stron 336
Ocena 9/10

Gwiazdka za pasem, w powietrzu pachnie makowcem, goździkami i zieloną choinką. Mieszkańcy małego miasteczka myślą już o przygotowaniach świątecznych, ale na drodze lepienia uszek i łańcuchów choinkowych staną im rodzinne perypetie. Zabiegani zapomną, co naprawdę liczy się w świętach. Na szczęście ktoś im o tym przypomni...

Zanim sięgnęłam po tę książkę, spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami na jej temat. I ja również złego słowa o niej nie powiem... ani nie napiszę :) Cztery płatki śniegu to książka, nie dość że bardzo świąteczna, to szalenie wartościowa. Historie bohaterów udowadniają jak ważna jest rozmowa, by uniknąć mnóstwa niedomówień. Jak ważne jest, by chociaż na chwilę się zatrzymać, uwolnić się od codziennego biegu, zerwać z nerwowym trybem życia i rozejrzeć się w około, bo może okazać się, że tak naprawdę mamy wszystko, ale w codziennej gonitwie tego nie dostrzegamy.

Bohaterów w tej książce jest naprawdę wiele, w dodatku każdy z nich został świetnie wykreowany. Nie znajdziecie tu bezbarwnych i mało charakterystycznych postaci, co oczywiście jest ogromnym plusem tej pozycji. Z każdym (no prawie każdym) bohaterem się zżyłam i niektórym kibicowałam do samego końca. Chciałam by w końcu trafili na dobrą drogę i żeby ich problemy, chociaż w małym stopniu się zmniejszyły.. Najbardziej polubiłam panią Michalską, chociaż z jej miotłą raczej nie chciałabym mieć do czynienia ☺️ Przeurocza kobieta, mimo że na początku wydaje się całkiem inaczej. Jednak po przeczytaniu tej książki  na pewno każdy się ze mną zgodzi- urocza, zabawna i pełna ciepła kobieta. Po prostu czasami mamy klapki na oczach, pędzimy zbyt szybko, nie poświęcając nikomu zbyt wiele uwagi. W dzisiejszych czasach ludzie mają niestety tendencję do oceniania innych zbyt pochopnie, co jak się okazuje jest ogromnym błędem.

Jak to w książkach Asi Szarańskiej bywa, ta pozycja również przepełniona jest humorem. Wielokrotnie czytałam ją z rogalem od ucha do ucha. Za to chyba najbardziej lubię książki tej autorki- sięgając po jej powieści totalnie się wyłączamy, życie bohaterów dosłownie nas pochłania, a my- czytelnicy możemy się przy nich świetnie zrelaksować. Polecam, polecam, polecam! Zwłaszcza w nadchodzącym okresie świątecznym! ❄️






Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Gdyby nie ty | Monika Sawicka

To ironia, że czas najgłębiej zawsze wyryje w nas to, o czym zapomnieć chcemy. Całkiem jakby coś dawało nam przekaz - pamiętaj o tym, co bolało najbardziej, żeby po raz drugi nie pozwolić siebie skrzywdzić. Ucz się, człowieku, ucz, bo życie to lekcja bez dzwonka na przerwę, szkoła, w której zabrakło woźnych. Ale umówmy się: nie chce nam się uczyć albo robimy to niechętnie, a pamięć mamy wybiórczą.

Gdyby nie ty

Monika Sawicka

Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 14/11/2018
Liczba stron 240
Ocena 9/10

Eliza ma za sobą traumę, która zaważyła na całym jej życiu. Pokonała ciężką chorobę i przeszła piekło, o którym nikt nie wie. Wspomnienia są na tyle bolesne, że wolałaby zostawić je tylko dla siebie. Jednak kiedy jej córka chce rozpocząć życie u boku mężczyzny, w którym Eliza rozpoznaje swojego oprawcę, nie może milczeć. Będzie zmuszona do tego, aby zdradzić najgłębiej skrywany sekret i opowiedzieć o koszmarze, jaki przeżyła.

Sięgając po Gdyby nie ty, nie spodziewałam się, że dostanę aż taki ładunek emocjonalny. Zwłaszcza, że ta książka jest niewielkich rozmiarów- zaledwie 240, co jest rewelacyjnym dowodem na to, że nie trzeba napisać opasłej powieści, by wywołać ogrom emocji u czytelników. Bez wątpienia jest to jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Styl autorki bardzo mi odpowiada. Monika Sawicka ma niebywały talent do bardzo realnego, wręcz namacalnego opisywania zdarzeń. Przyznam szczerze, że, zwłaszcza na początku, musiałam na chwilę odkładać książkę. Autorka w tak rzeczywisty sposób opisała wydarzenia rozgrywające się w tej powieści, że wręcz czułam ból bohaterów. Wow, wow i jeszcze raz wow! Kilka razy popłynęły łzy i to nie ze wzruszenia, lecz z bezsilności i piekła jakie się rozgrywało w tej historii. Tej książki na pewno nigdy nie zapomnę. Nie tylko ze względu na smutek i negatywne emocje jakie we mnie wywołała, ale również przez bezgraniczną miłość, która daje nadzieję na lepsze jutro.

"Miłość ma wiele barw. Jest jak paleta Mistrza, który mieszając je ze sobą, czyni nasze życie bogatszym i piękniejszym."

Gdyby nie ty zaskakuje niemal na każdym kroku. Byłam pewna, że uda mi się tę książkę przeczytać w jeden dzień- w końcu to zaledwie 240 stron. Jednak nie było takiej opcji. Ta książka jest cholernie mocna i wstrząsająca. Okładka wielu osobom może kojarzyć się z książką lekką i przyjemną. Nic bardziej mylnego- książka jest trudna, głównie ze względu na rozgrywające się w niej piekło. Do przyjemnych również nie należy, bo czytając tę pozycję nie ma mowy o odpoczynku czy odprężeniu się. Jednak uważam, że każdy powinien po nią sięgnąć. Autorka poruszyła w tej pozycji bardzo trudne tematy, o których niestety mówi się stanowczo za mało- przemoc fizyczna, psychiczna, wykorzystywanie seksualne czy znęcanie się.

"W życiu najbardziej fascynujące są zmiany. Jeśli ich nie ma, to może oznaczać dwie rzeczy:że umarliśmy lub że umarliśmy mentalnie. Brak zmian, choć wydaje się być dla nas bezpieczny, bo nie wiąże się z podejmowaniem ryzyka, prowadzi nas do tego samego mieszkania, na te samą kupioną przed laty na kredyt kanapę, przed ten sam telewizor. Brak zmian zabija marzenia."

Główna bohaterka, Eliza, na pewno na długo zapadnie mi w pamięci. Jest kobietą niezwykle silną i odważną. Myślę, że niejedna osoba, nie podołałaby okrucieństwom jakie spotkały tę kobietę. Szczerze przyznam, że ja wolałabym chyba umrzeć niż mieć takie życie... Z drugiej strony, ta historia pokazuje, że po deszczu zawsze wychodzi słońce i nie warto tracić nadziei, bo na naszej drodze może pojawić się osoba, która odmieni całe nasze życie.

Podsumowując, POLECAM! Jednak nie nastawiajcie się na przyjemną i lekką historię. Wręcz przeciwnie- przygotujcie się na łzy smutku, na ogrom emocji jakie będą wami targały i na mnóstwo przemyśleń i refleksji do których zmusi was ta książka.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


instagram