Tatuażysta z Auschwitz | Heather Morris

Przeżyję i wyjdę stąd. Wyjdę jako wolny człowiek. Jeśli piekło istnieje, to dopilnuję, żeby ci mordercy w nim spłonęli.


Tatuażysta z Auschwitz
Heather Morris

Wydawnictwo Marginesy
Tłumaczenie Katarzyna Gucio
Data wydania 18/04/2018
Liczba stron 332
★★★★★★★★★★


Lale Sokołow trafił do Auschwitz w 1942 roku jako dwudziestosześciolatek. Jego zadaniem było tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. Naznaczanie ich. Pewnego dnia w kolejce stanęła młoda przerażona dziewczyna – Gita. Lale zakochał się od pierwszego wejrzenia. I obiecał sobie, że bez względu na wszystko uratuje ją.

Minęło już kilka dni odkąd skończyłam Tatuażystę z Auschwitz, jednak nie mogłam napisać recenzji od razu. Po prostu musiałam "przetrawić" tę książkę. Nie jestem pewna czy uda mi się oddać wspaniałość tej pozycji. Chciałabym by każdy tę książkę przeczytał- niezależnie od wieku, pochodzenia czy zainteresowań. To jest jedna z tych pozycji, które dają do myślenia, zmuszają do refleksji i na długo zapadają w pamięci. Dzięki niej każdy uświadomi sobie jak cholernie jest szczęśliwym człowiekiem mając przy sobie kochającą rodzinę, pełną lodówkę, dach nad głową i dobre zdrowie. W dzisiejszych czasach niestety często skupiamy się na tym czego nie mamy, dążymy ciągle do coraz to nowszych celów, chcemy więcej, nie doceniając tego co już mamy.

Ktokolwiek ratuje jedno życie, jakby ratował cały świat.

Lale na długo zostanie w moim sercu. Urzekła mnie jego odwaga, wielkie serce, chęć przetrwania i opiekuńczość. Pomagał innym jak tylko mógł, często zagrażając swojemu życiu. Jego opowieść o cudownej miłości, niemal od pierwszego wejrzenia i okrucieństwie jakie rozgrywało się w obozach koncentracyjnych łapie za serce. Sprawia, że chce się płakać z powodu śmierci tylu niewinnych ludzi i brutalności, która była na porządku dziennym w obozach koncentracyjnych. Z drugiej zaś strony bardzo wzrusza, głównie ze względu na wielką miłość Lalego i Gity.





Tatuażysta z Auschwitz wciąga od pierwszej strony i gwarantuje ogrom emocji, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Złość, gniew, rozgoryczenie, przygnębienie, przerażenie, nienawiść, współczucie, bezradność ale również ciekawość, ekscytacja, wzruszenie, nadzieja i radość. To wszystko znajdziecie w 330 stronach tej powieści.

Mogłabym się rozwodzić długo nad tą pozycją, ale zdecydowanie lepiej będzie jeśli po prostu po nią sięgnięcie i poznacie tę historię od początku do końca. Ta książka wryła mi się w pamięć i jestem pewna, że zostanie w niej na długo. A ja, jeszcze niejednokrotnie zatracę się w historii Lalego i Gity.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.


"Gdzieś daleko Bajka EKO" Izabela Skorupka | "Rozgwiazdo, gdzie jesteś?" Barroux

Dzisiaj podzielę się z Wami opinią na temat dwóch książek dla dzieci, które mają jeden motyw przewodni- ochrona środowiska. Obie pozycje, mimo że bardzo różnią się od siebie, są rewelacyjnymi książkami dla najmłodszych. Dlaczego? Tego dowiecie się z dalszej części postu.



Gdzieś daleko Bajka EKO 
Izabela Skorupka

Wydawnictwo Dwukropek
Rok wydania 2018
Liczba stron 32

Zielancja kiedyś była prawdziwym rajem. Rozkosznie pachnąca, słodko kojąca. Jednak jej świetność przysłoniły sterty śmieci i piękna Zielencja stała się Niezielencją. Wszystko przez kapryśną królewską córkę, na której rozkaz naukowcy niszczą ziemię i zaśmiecają środowisko. Doprowadzają królestwo do ruiny w imię postępu i rozwoju cywilizacji. W pewnym momencie król ma tego wszystkiego po dziurki w nosie i postanawia wydać córkę za mąż, za tego, kto z powrotem przywróci dawny urok Zielencji- bez sterty śmieci!

Mam kilka książek Wydawnictwa Dwukropek i każda z nich jest przepięknie wydana. Cudowne ilustracje, ogromny format książek i ciekawe historie sprawiają, że Lenka z przyjemnością spędza czas na ich przeglądaniu lub słuchaniu, gdy jej je czytam. Niektóre książki dla dzieci wydają się oklepane- podobne ilustracje, wszędzie te same historie. Lenka, mimo młodego wieku (ostatnio skończyła 1,5 roku) ma w swojej kolekcji około 100 (!!!) książek, przeróżnych wydawnictw. Pod względem jakości wydania, szaty graficznej i treści, na tle innych wyróżniają się pozycje dwóch wydawnictw- Media Rodzina i oczywiście Dwukropek.

Gdzieś daleko bajka EKO, to książka, która pokazuje dzieciom jak ważna jest ochrona środowiska. Zielancja, a właściwie Niezielancja była tak zanieczyszczona i zaśmiecona, że król nie mógł sobie pozwolić na zjedzenie marchewki na którą miał ochotę! Miał dość wszystkich sztucznych ciastek z fabryk i kolorowych papek. Miał ochotę na coś świeżego, smacznego i zdrowego. Niestety bród uniemożliwiał zasadzenie warzyw, nawet jeśli znalazłoby się miejsce to i tak żadne warzywa i owoce by nie urosły, a to wszystko ze względu na zanieczyszczone środowisko.





Kiedy spojrzysz dookoła,
widzisz, ile pracy jest,
Ziemia krzyczy, ciebie woła,
bądź gotowy pomoc nieść.

Tylko wspólnie, tylko razem
uratować można świat.
W tej krainie obronimy
każde drzewo, każdy kwiat.

Nawet mały gest zachwyci
i sprzątnięty każdy śmieć.
Dla przyrody ty się liczysz,
chcę rycerza w Tobie mieć.


Autorka posługuje się bardzo łatwym i przystępnym, dla małych czytelników, językiem. Często pojawiają się rymowanki, które chyba każde dziecko uwielbia. Ilustracje są barwne, żywe, zwłaszcza te, gdzie Niezielancja znów staje się Zielancją. Książka jest idealna dla dzieci w każdym wieku. Mimo że moja córka jest mała i jeszcze zapewne nie rozumie nic z treści to jest zachwycona ilustracjami. Jestem pewna, że z wiekiem pokocha również tę historię. Temat ochrony środowiska jest bardzo ważny i to my, dorośli powinniśmy już od najmłodszych lat wpajać dzieciom wartości. Pomóc nam mogą w tym książki, takie jak Gdzieś daleko Bajka EKO, dla nas jest to ułatwienie, a dla dzieci taka forma nauki  to idealne połączenie: przyjemnego z pożytecznym.
Świetną pozycją na temat ochrony środowiska jest również W Robaczkowie Katarzyny Biegańskiej, link do mojej opinii tutaj.

Rozgwiazdo, gdzie jesteś?
Barroux
Wydawnictwo Dwukropek
Rok wydania 2018
Liczba stron 32

Ta książka jest zdecydowanie inna od reszty. Nie ma w niej żadnej treści, jednak czasami ilustracje wyrażają więcej niż tysiąc słów. Głównym zdaniem małego czytelnika jest znalezienie na stronach tej książki meduzy, błazenka i rozgwiazdy. Może wydać się Wam to nic trudnego, ale już Wam mówię, że się mylicie. Ryby i inne morskie zwierzęta ze strony na stronę są coraz bardziej wypychane ze swojego naturalnego środowiska, a to wszystko przez zanieczyszczenia, gromadzące się na dnie oceanu. W tej książeczce wszystko kończy się dobrze- zdenerwowany wieloryb wyrzuci wszystkie śmieci na ląd i szczęśliwy wróci do oceanu. Ale czy w prawdziwym życiu jest to możliwe?



Ilustracje autora są piękne i bardzo kolorowe. Dzięki nim dzieci uświadomią sobie jak bardzo śmieci przeszkadzają zwierzętom w morzach, oceanach czy jeziorach. Ogromna rola w tym przypadku przypada rodzicom, którzy muszą wytłumaczyć maluchom, że miejsce śmieci jest koszach i że w prawdziwym życiu, żadne żyjące stworzenie w ocenach czy morzach nie ma takiej mocy, jak książkowy wieloryb i nie może sam wysprzątać zalegających śmieci.







Moim zdaniem Rozgwiazdo, gdzie jesteś można wykorzystać jeszcze na jeden sposób- naukę kolorów. Każda rybka ba inną barwę, niektóre mają na sobie paski, inne kropki czy trójkąty. Z pomocą tej książki można dzieci uczyć barw, kształtów oraz urządzeń. Na dnie oceanu leży masa przeróżnych przedmiotów, od garnka zaczynając po pralkę kończąc. 










Obie książki polecam z całego serca ♡
Twarde oprawy, piękne ilustracje i bardzo niskie ceny. Czego chcieć więcej?

Za książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dwukropek.

Paleta marzeń | Małgorzata Falkowska

Jestem nieco rozczarowana tą książką... Stanowczo za szybko się ją czyta, a historia jest za krótka. Jestem również bardzo zła, że tak długo odkładałam twórczość Małgorzaty Falkowskiej i że tak późno sięgnęłam po jej książkę. Koniec minusów ☺️ Chociaż jakby nie patrzeć to raczej plusy. Książkę wręcz pochłonęłam i to w jeden dzień! Jeśli chcecie poznać moją opinię na temat Palety marzeń to zapraszam do dalszej części postu.


Performens | Karolina Wilczyńska

Performens to moje drugie spotkanie z twórczością Karoliny Wilczyńskiej i jest równie udane co poprzednie. Opinię na temat pierwszej książki tej autorki, jaką miałam okazję przeczytać znajdziecie tutaj. O czym jest Performens i co podobało mi się w tej pozycji najbardziej? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią ♡

Performens
Karolina Wilczyńska

Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 31/01/2018
Liczba stron 339
★★★★★★★☆☆☆

Nadia postanowiła porzucić życie w mieście i rozpocząć nowe na wsi, gdzie ma nadzieję, znajdzie spokój i chwilę wytchnienia. Jednak los bywa przewrotny, a na Nadię czekają nowe wyzwania, którym musi sprostać.




Styl autorki jest bardzo lekki. Z przyjemnością pochłaniałam kolejne strony tej powieści, w pewnym momencie tak się wciągnęłam, że poszłam spać o drugiej w nocy. Gdyby nie rozsądek, pewnie zarwałabym noc byleby dotrwać do zakończenia. Długo zastanawiałam się co tak naprawdę urzekło mnie w tej historii i doszłam do wniosku, że bohaterowie. Bohaterowie, którzy są prawdziwi, wręcz namacalni. Każdy z nich jest inny i wyróżnia się innymi cechami charakteru. Najbardziej polubiłam Nadię, Antosia i Błażeja i zapewne nie zdziwi to osób, które również tę pozycję przeczytały. Nadia jest postacią, która kradnie serce od pierwszej strony, jest mądra, chociaż niektórych jej wyborów nie pochwalam i nie rozumiem. Jednak tak to w życiu jest. Czasami miłość do drugiej osoby jest jednoznaczna z klapkami na oczach, przez które widzimy tylko to co chcemy widzieć. Jest ciepła, przyjazna i życzliwa. Antoś, mimo łatki "głupiego", która na wsi do niego przylgnęła, jest mądrym i rezolutnym chłopcem, który nie robi nikomu krzywdy i chciałby by inni po prostu mu nie dokuczali.  Błażej natomiast, jak na swój wiek, jest dojrzały, odpowiedzialny i opiekuńczy. Niejeden dorosły mężczyzna mógłby się od niego uczyć.

Kolejnym plusem jest świetnie wykreowana wieś, która moim zdaniem idealnie odzwierciedla realia polskiej wsi. Każdy przejmuje się tym co ludzie powiedzą, okoliczny sklep jest pełen plotkar, które wszystko wiedzą najlepiej i bez dziennego obgadywania umarłyby z nudów. Bóg i religia jest na pierwszym miejscu - do kościółka trzeba chodzić co niedzielę. Niby wszystkie takie religijne, a nie zwracają uwagi na to, że zbyt pochopnie oceniają ludzi i wyrządzają im krzywdę rozsiewając plotki na prawo i lewo. Dialogi są dynamiczne, na próżno w tej pozycji szukać nudnych i długich opisów. Autorka w ciekawy i barwny sposób przedstawiła wieś i jej uroki, jednocześnie nie zanudzając czytelnika długimi opisami.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o tej pięknej okładce. Bez wątpienia, jest to jedna z piękniejszych książek w mojej kolekcji. Delikatna, subtelna, kobieca i bardzo urocza ♡

Performens utwierdziło mnie w przekonaniu, że koniecznie muszę sięgnąć po resztę książek Karoliny Wilczyńskiej. Idealnie wpisują się one w mój gust i myślę, że są idealnymi pozycjami na aktualnie panujące upały. Niby lekkie i niezobowiązujące, jednak poruszające ważne tematy i wciągające od pierwszej strony. Czego chcieć więcej? ♡

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


Na tropie mordercy | Joakim Palmkvist

(...) uzmysłowiłam sobie jak ważna jest rodzina, że trzeba żyć pełną piersią, bo nigdy nie wiadomo, co będzie jutro, żyć tu i teraz i cieszyć się z tego co się ma, a nie gonić za tym, czego brakuje.


Na tropie mordercy
Joakim Palmkvist


Wydawnictwo Burda Książki
Data wydania 09/05/2018
Liczba stron 350
★★★★★

Ekscytujący reportaż kryminalny. Prawdziwa historia z literackim urokiem i powieściową fabułą.

Konflikt, który niszczy kolejne pokolenia.
Multimilioner, który przepada bez wieści.
Zakazana miłość, która prowadzi do katastrofy.
Kobieta, która postanawia odkryć prawdę.


Na okładce napisane jest, że Na tropie mordercy to ekscytujący reportaż kryminalny i właśnie z takimi oczekiwaniami do tej pozycji podeszłam. Niestety czuję się zawiedziona, bo ta książka w żaden sposób mnie nie porwała. Reportaż w połączeniu z powieściową fabułą, niestety w tym przypadku się nie sprawdził.

Do historii przyczepić się nie mogę, bo jest ona prawdziwa. Mówiąc banalnie, życie napisało taki scenariusz i autor nie miał nic w tej kwestii do gadania. Taki był bieg wydarzeń, a Joakim Palmkvist miał tylko (albo aż) pole do popisu w przekazaniu i opowiedzeniu tej historii czytelnikom. Byłam pewna, że skoro ma to być reportaż z domieszką powieściowej fabuły, to autor skupi się na budowaniu napięcia czy klimatu książki. Niestety w żadnym momencie nie poczułam ekscytacji czy napięcia, nie wciągnęłam się, a ostatnie 100 stron wręcz zmęczyłam. W pewnym momencie miałam dość Therese. Rozumiem, że to dzięki niej sprawa się wyjaśniła, ale poznawanie jej historii i wydarzeń z jej życia, które miały miejsce spory kawał czasu przed zniknięciem Lunblada było lekką przesadą. Efekt jest taki, że pamiętam więcej szczegółów z jej życia, niż z prowadzonego śledztwa, czy z życia Gorana Lunblada- zaginionego milionera.

Autor pisze bardzo chaotycznie, wielokrotnie skacze w czasie, przez co kilka razy miałam mętlik w głowie. W dodatku często tak się rozwodzi, że traci się główny wątek. Kolejnym minusem jest to, że Joakim od pierwszych stron rzuca podejrzenie w stronę dwóch osób, przez co historia jest bardzo przewidywalna i brak w niej elementu zaskoczenia.

Niestety mi taka forma reportażu nie odpowiada. Brakowało mi większej ilości "smaczków" z prowadzonego śledztwa, które byłyby dla mnie bardziej interesujące, niż szczegółowo opowiedziane wydarzenia z życia szefowej organizacji Missig People. Jeśli natomiast patrząc na tę pozycję jako reportaż z domieszką powieści to oczekuje się historii wciągającej i ekscytującej. Dlatego moim zdaniem to połączenie nie jest trafne. Jak wspomniałam wcześniej mnie ta książka nie porwała, ale jeśli ciekawi Was historia zaginionego milionera i lubicie historię na faktach, to sięgnijcie po Na tropie mordercy. Być może Wam się spodoba, bo ile ludzi tyle opinii. Jednak nie nastawiajcie się na, jak głosi okładka, ekscytujący reportaż kryminalny.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Książki


📝 WYWIAD Z WOJCIECHEM CHMIELARZEM

Cześć!☺
Tym razem zachęcam do przeczytania wywiadu z Wojciechem Chmielarzem, autorem między innymi Żmijowiska, o którym możecie przeczytać tutaj. Właśnie od tej pozycji rozpoczęła się moja przygoda z twórczością tego pisarza.


Wojciech Chmielarz, autor kryminałów, dziennikarz, zdobywca Nagrody Wielkiego Kalibru (2015), pięciokrotnie nominowany do tej nagrody. Publikował m.in. w „Pulsie Biznesu”, „Pressie”, „Nowej Fantastyce”, „Pocisku” i „Polityce”. Uznawany za jednego z najbardziej obiecujących pisarzy kryminalnych młodszego pokolenia. Autor cyklu powieści o komisarzu Jakubie Mortce: Podpalacz (2012), Farma lalek (2013), Przejęcie (2014), Osiedle marzeń (2016), cyklu gliwickiego: Wampir (2015) i Zombie (2017) oraz postapokaliptycznej powieści Królowa głodu (2014). Mieszka w Warszawie.
źródło


Czy napisanie książki było Twoim marzeniem?
Tak. Właściwie od zawsze wiedziałem, że chcę zostać pisarzem. Za wyjątkiem krótkiego okresu, kiedy chciałem zostać prywatnym detektywem. Ale jak widać, połączyłem jakoś te dwa marzenia w jedną karierę twórcy kryminałów.

Co lub kto zmotywował Cię do napisania pierwszej książki?


Nie trzeba było mnie specjalnie motywować. Tak jak powiedziałem wcześniej, od zawsze wiedziałem czego chcę i powoli krok po kroku realizowałem ten plan. Zajęło to długo. Dłużej niż się spodziewałem, ale się udało.

Czy tworząc bohaterów wzorujesz się na znanych Ci osobach?


Nie. W ogóle unikam wzorowania się na prawdziwych ludziach, sytuacjach czy zdarzeniach. Po to zostałem pisarzem, żeby wymyślać rzeczy, a nie je tylko opisywać. Gdybym chciał robić to drugie, to zostałbym reporterem. Ale pewnej inspiracji współczesnością oczywiście nie da się do końca uniknąć. Zawsze się znajdzie coś, co mnie uwiera, co staram się potem jakoś przelać na papier. Ale raczej opisuje mechanizmy, a nie konkretnych ludzi.

Który z bohaterów Twoich książek jest Twoim ulubionym?



Nie mam. Każdy jest mi w mniejszym lub większym stopniu bliski. Wiesz, kiedy tak długo się czasu spędza nawet z takim typem, jak Dawid Wolski, to czy człowiek chce czy nie, zaczyna do niego odczuwać pewną sympatię.

Z której swojej książki jesteś najbardziej dumny?


Bardzo trudne pytanie. Każda jest dla mnie ważna z tego czy innego powodu. Jest zwieńczeniem pewnego procesu twórczego. I w każdej dawałem z siebie wszystko.

Czy pisanie jest Twoją pasją? A może pracą?
W tej chwili jestem zawodowym pisarzem. Także jest to praca. Taka normalna po kilka godzin dziennie. Niemal jak w biurze.

Piszesz aktualnie jakąś książkę?



Obecnie zajmuje się pisaniem kolejnej powieści. To znowu będzie powieść spoza cyklu. Thriller psychologiczny. Ale nic więcej nie powiem.

Spotkałeś się z negatywnymi opiniami na temat Twojej twórczości? Jeśli tak, to bierzesz je pod uwagę przy pisaniu kolejnej książki?


Tak, spotkałem się. Czytam zawsze uważnie. Zastanawiam się, czy zarzuty są słuszny, na ile, i czego się mogę z negatywnej recenzji nauczyć, żeby pisać lepiej. Ale nie przejmuje się nimi w jakiś szczególny sposób. Bo nie da się pisać tak, żeby każdy był zadowolony.

Jaki jest Twój ulubiony autor lub autorka?



Obecnie takiego ulubionego, ukochanego to nie mam. Jest kilku ważnych dla mojego rozwoju, ale nie przeżywam już takich fascynacji jak kilka, kilkanaście lat wcześniej. Teraz bardzo chętnie sięgam po pozycje Dana Simmonsa, amerykańskiego autora science fiction. Autora m.in. Hyperiona czy Terroru. Świetne, gęste rzeczy. Bardzo mądra i przemyślana proza.

Gdzie lubisz pisać najbardziej?


W ciszy i spokoju. Samo miejsce jest mniej ważne.


Gatunków literackich jest naprawdę wiele, dlaczego więc postanowiłeś pisać kryminały?


Odpowiedź jest prosta - bo w każdej historii, którą wymyślam pojawia się trup. Nie potrafię inaczej.




Wojciecha Chmielarza znajdziecie tutaj:
instagram: wojciechchmielarz









Koniecznie dajcie znać czy wywiad Wam się podobał i czy znacie twórczość Wojciecha Chmielarza ☺️




instagram