W cieniu prawa | Remigiusz Mróz




W cieniu prawa

Remigiusz Mróz
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 25/11/2020
Liczba stron 428
Ocena 7/10

25 listopada 2020 roku premierę miało wznowienie książki Remigiusza Mroza pt. W cieniu prawa. Remigiusz Mróz znany jest z tego, że lubi eksperymentować. Na swoim koncie ma powieści różnych gatunków - kryminały, thrillery, sagę historyczną, horror czy sci-fi. Miałam przyjemność czytać wiele książek Mroza i każda z nich była dobrą rozrywką, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po W cieniu prawa, licząc, że i tym razem się nie rozczaruję.

Remigiusz Mróz przenosi czytelników do 1909 roku, gdzie w Galicji, a konkretniej w austriackim dworku na stanowisko czyścibuta zostaje przyjęty Erik Landecki. Gdy niemal od razu po przyjęciu mężczyzny do pracy, zostaje zamordowany dziedzic rodu, pierwsze poszlaki rzucają podejrzenie na Erika, którego szemrana przeszłość jedynie pogarsza sytuację. Erik musi zawalczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie - za morderstwo karze się bowiem śmiercią przez powieszenie.

W cieniu prawa to mieszanka gatunkowa, w której ciekawa zagadka kryminalna jest wzbogacona tłem obyczajowym, a to wszystko zostało okraszone szczyptą romansu i prawniczych smaczków. Całość dopełniają dobrze wykreowane, charakterystyczne postaci. Zaintrygował mnie w szczególności jeden bohater - Erik, Polak, który mimo przeszłości dającej dużo do życzenia i złej opinii nie da się nie lubić. Jego historia udowadnia, że los bywa naprawdę przewrotny i w ciągu jednej chwili życie może wywrócić się do góry nogami.

Ta powieść intryguje od pierwszej strony, czytelnik zostaje bowiem wrzucony w sam środek makabrycznych wydarzeń. Dziedzic rodu zostaje w bestialski sposób zamordowany, a wychodzące na światło dzienne kolejne fakty, pozostawiają więcej pytań niż odpowiedzi. Wielowątkowość i złożoność historii przedstawionej na kartach tej książki nie pozwala się nudzić.

Początkowo ta książka miała doczekać się swej kontynuacji. Remigiusz Mróz planował napisać wielopokoleniową sagę, jednak w trakcie pisania tej powieści poczuł, że jest to zamknięta opowieść. Z jednej strony się cieszę, bo ta historia jest kompletna, ale z drugiej strony chciałabym ponownie spotkać się z tymi bohaterami. Spodobał mi się również klimat tej książki - XX wiek, piękne dworki, realia tak bardzo różniące się od tych współczesnych, język i zachowania bohaterów, to wszystko tutaj pięknie zagrało, tworząc niesamowity klimat.
W cieniu prawa to zawiłe historie rodzinne, chęć zemsty, intrygi, tajemnice, manipulacje, tortury... Krótko mówiąc świetny kryminał w stylu retro.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.



Otwórz się na miłość | Natalia Sońska


Za młoda jesteś na zmartwienia, ot co. Z życia trzeba czerpać pełnymi garściami, popełniać błędy, a potem rozwiązywać je, mierzyć się z nimi, ale przeć, przeć z całej siły do przodu, w walce o samego siebie. Nawet jeśli czasem ten pęd oznaczałby w pewnym momencie potknięcie się o własne nogi. Wtedy trzeba wstać, otrzepać się i biec dalej. Na spoczęcie będziesz miała czas później, jak będziesz miała tyle lat co ja. Bo jak się obudzisz pewnego dnia, nie przeżywszy w życiu nic, czego mogłabyś żałować, bo będziesz bała się konsekwencji... To wtedy dopiero będziesz miała wyrzuty sumienia, żeś nie próbowała.
Otwórz się na miłość


Otwórz się na miłość

Natalia Sońska
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron 352
Ocena 7/10

Pozornie Anna jest zwyczajną trzydziestolatką. Ma dobrą pracę, którą lubi, i własne mieszkanko, które – choć niewielkie – jest przytulne i całkowicie jej odpowiada. Dlaczego więc większość wieczorów spędza samotnie, a jedyną osobą, z którą może porozmawiać, jest jej przyjaciółka i sąsiadka, Ula?
Ania nigdy by się nie spodziewała, że wyprawa do galerii handlowej w poszukiwaniu prezentu może odmienić jej życie… Nie tylko osobiste, ale i zawodowe. Przed nią wielkie zmiany, którym będzie musiała stawić czoło.
Czy młoda kobieta da się namówić na wspólny wyjazd ze znajomymi w góry, by nabrać dystansu do tego, co dzieje się wokół niej? W końcu w święta najcenniejszym prezentem może być czas na spokojne rozmowy z bliskimi, cieszenie się swoim towarzystwem, wybaczenie sobie i innym.

    Wydawnictwo Czwarta Strona po raz kolejny rozpieszcza czytelników świątecznymi powieściami. Do tej pory miałam okazję przeczytać Blask choinki Agnieszki Lis oraz Otwórz się na miłość Natalii Sońskiej i to właśnie o tej książce pragnę Ci dzisiaj opowiedzieć. 

    Otwórz się na miłość to zimowa powieść, w której święta są jedynie tłem aniżeli motywem przewodnim tej historii, co sprawia, że tę książkę spokojnie można czytać cały rok, a nie jedynie w okresie świątecznym. Sięgając po tę książkę, oczekując, że wprowadzi Cię ona w świąteczny nastrój możesz się rozczarować, dlatego wolę na wstępie zaznaczyć, że jest to powieść zimowa z domieszką świątecznego akcentu. Lubię gdy powieści obyczajowe są o czymś, gdy poruszają niewygodne, często przemilczane tematy, gdy kierują wzrok czytelnika w stronę problemów, które utrudniają ludziom życie, a czytelnikowi otwierają oczy i zachęcają do przemyśleń. Otwórz się na miłość, to książka, którą niesamowicie szybko się pochłania i która pod płaszczykiem lekkiej, baśniowej opowieści skrywa problemy dnia codziennego.

    Główna bohaterka, Anna, jest dorosłą, zahukaną kobietą, która boi się wyzwań, jak ognia unika sytuacji wymagających od niej kontaktowania czy przebywania wśród obcych jej ludzi, niemal cały czas spędza w swoim mieszkaniu i sądzi, że jej życie musi tak wyglądać. Jej praca wydaje się dla niej idealna, wykonuje ją bowiem z domu. Praca zdalna sprawia, że Anna nie ma potrzeby, ani obowiązku wychodzenia do ludzi. Całymi dniami siedzi w domu, przyjmując w gości jedynie swoją przyjaciółkę i mamę, która okazuje osobą toksyczną, ograniczającą swoją córkę i podcinającą jej skrzydła.

Otwórz się na miłość Natalia Sońska

    Historia głównej bohaterki pokazuje jak dzieciństwo i zachowania rodziców wpływają na dzieci, a konsekwencje ciągną się latami. Jak wartości i przekonania wpajane od najmłodszych lat, odbijają swe piętno w dorosłości. Otwórz się na miłość porusza temat toksycznych relacji, nadopiekuńczości, ingerencji w życie dorosłego dziecka i niskiego poczucia własnej wartości, a to wszystko, jak już wspominałam wcześniej, podane jest w bardzo lekkiej i przyjemnej formie.

    Fabuła jest nieco schematyczna, raczej nie dostrzeżesz w niej nic wyjątkowego, ale ogromnym plusem jest kilka zwrotów akcji, które wywołały uśmiech na mojej twarzy, bo absolutnie się ich nie spodziewałam. Wierzę, że dzięki temu ta historia jeszcze bardziej zapadnie mi w pamięci.

    Jeśli lubisz powieści obyczajowe poruszające ważne tematy, jednocześnie przyjemne w odbiorze i momentami pełne lukru to Otwórz się na miłość na pewno Ci się spodoba! ☺


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.


Blask choinki | Agnieszka Lis

 Zaprzyjaźnione rodziny Klemensa i Arkadiusza chcąc odpocząć od świątecznej krzątaniny, postanawiają spędzić tegoroczne Święta w hotelu z widokiem na Tatry. Nie wszyscy jednak uważają, że świąteczny wyjazd do Zakopanego to dobry pomysł. Barbara z obawą obserwuje podupadającego na zdrowiu męża, przywiązany do tradycji Arkadiusz nieudolnie ukrywa, że wolałby spędzić ten czas w zaciszu własnego domu, a dawno niewidziany Dominik zjawia się w hotelu, aby wyjawić najbliższym skrywaną od dłuższego czasu tajemnicę.

Blask choinki

Blask choinki

Agnieszka Lis
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron 336
Ocena 5/10

    Z przykrością stwierdzam, że po Blasku choinki oczekiwałam czegoś więcej. Miałam nadzieję, że w tej historii jest wiele ciepła i świątecznej atmosfery, tymczasem otrzymałam nijaką historię pozbawioną jakichkolwiek emocji.

    Zacznę od tego, że początkowo ta powieść mi się podobała - czytało mi się ją lekko i przyjemnie, chociaż mnogość bohaterów przyprawiała czasami o zawrót głowy (ale o tym później). Akcja biegła niespiesznie, czego akurat w momencie gdy sięgnęłam po Blask choinki oczekiwałam, ponieważ po ostatnio przeczytanych thrillerach i kryminałach, miałam ochotę na spokojniejszą historię. Niemniej jednak czekałam na obrót spraw, zwrot akcji lub po prostu jakiś przejmujący moment. Gdy w końcu zorientowałam się, że na próżno szukać w tej książce czegoś więcej niż niezobowiązujących rozmów między bohaterami i pogawędek o muzyce oraz winie, dopadło mnie znużenie. Jednocześnie czytałam do końca tę powieść, pełna nadziei, że na końcu będzie jakiś kulminacyjny moment. Niestety, zakończenie było takie jak reszta książki - nijaka.

    Trudno mi jest pisać o tej powieści, bo początkowo byłam naprawdę pozytywnie nastawiona. Myślałam, że ta historia powolutku się rozwija i jest to swego rodzaju cisza przed burzą. Mnogości bohaterów na początku również nie uważałam za minus. Byłam przekonana, że skoro jest ich tutaj tak wiele, to będzie miało to jakiś głębszy sens, może w niecodzienny sposób historie bohaterów się połączą (w jakimś głębszym kontekście aniżeli wspólne święta w hotelu), jednak i w tej kwestii przyszło rozczarowanie. Myślę, że spokojnie mogłoby być mniej bohaterów i w żadnym stopniu nie umniejszyłoby to tej historii, wręcz przeciwnie... Spis bohaterów znajdujący się na pierwszych stronach tej książki powstał zapewne z myślą o ułatwieniu czytelnikom odbioru tej historii. Jednak jaka przyjemność jest w czytaniu książki, której wszystkich bohaterów nie sposób zapamiętać, a co dopiero się z nimi zżyć? Niestety z tej historii, w przeciwieństwie do okładki (przepięknej swoją drogą) nie bije magia świąt. Jeszcze rok temu marzyłam o tym, by spędzić rodzinne święta z dala od domu, w jakimś hotelu, lub pensjonacie - taki urlop i święta w jednym. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale po przeczytaniu Blasku choinki odechciało mi się takich wycieczek.


    Wychodzę z założenia, że nie ma książki, która byłaby zła od pierwszej do ostatniej strony. W każdej potrafię znaleźć plusy i w Blasku choinki również je dostrzegłam, więc po nieco gorzkim początku, przejdźmy do zalet tej historii. Uwielbiam, gdy akcja rozgrywa się w miejscu, które znam. Rodziny Klemensa i Arkadiusza spędziły święta w Zakopanem, w którym kiedyś byłam, a za sprawą tej książki znowu się tam znalazłam i przyjemnie przechadzało mi się wraz z bohaterami po Krupówkach.

    Pióro Agnieszki Lis jest nad wyraz wykwintne, słownictwo wysublimowane, a jej książki są krótko mówiąc wytworne. Niemal z każdej strony tej powieści bije elegancja- bardzo dużo miejsca zajmuje tu sztuka, muzyka klasyczna, wykwintne jedzenie i dobrej jakości wino.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Ostrze | Belinda Bauer

 (...) jeśli masz dzieci, to chcesz tylko, żeby były bezpieczne i szczęśliwe, rozumiesz? I możesz robić, co w twojej mocy, ale nie zawsze się to udaje. W połowie przypadków ci się nie udaje.

Ostrze
Ostrze

Belinda Bauer
Tłumaczenie Dobromiła Jankowska
Wydawnictwo W.A.B.
Data wydania 28/10/2020
Liczba stron 384
Ocena 7/10

    Właśnie takie thrillery lubię! Belinda Bauer wrzuca czytelnika w sam środek wydarzeń. Bez zbędnych wstępów i owijania w bawełnę znajdujemy się na autostradzie, gdzie Jack wraz z dwoma młodszymi siostrami zostali sami w zepsutym samochodzie, ponieważ ich mama (będąca wtedy w kolejnej ciąży) poszła poszukać telefonu, by wezwać pomoc. Niestety nigdy tej pomocy nie udało jej się wezwać i mimo obietnic, nigdy do dzieci nie wróciła... Trzy lata później 14-letni Jack trafia na trop, który być może pozwoli mu wytropić mordercę swojej matki.

    Gdy zaczęłam czytać tę historię totalnie przepadłam. Ta powieść wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca. Co prawda pojawia się tu kilka dziwnych i mało prawdopodobnych zbiegów okoliczności, ale jestem w stanie przymknąć na to oko, bo cała reszta nadrabia te drobne mankamenty. Przede wszystkim autorce udało się stworzyć świetny klimat i momentami tak gęstą atmosferę, że można kroić ją nożem. Ostrze to wielowątkowa powieść, na którą składa się morderstwo kobiety w ciąży, porzucone dzieci, które muszą same się sobą zaopiekować, zapewniając sobie bezpieczeństwo i jedzenie, sprawę Złotowłosego - tajemniczego włamywacza, który ma dziwne zwyczaje i ciężarnej kobiety, która znajduje w swoim domu nóż i karteczkę z napisem "Mogłaś zginąć". Od początku czuć, że te wszystkie wątki ściśle się ze sobą łączą. Powolutku wychodzą na jaw kolejne fakty, które dają lepsze światło na wszystkie wydarzenia mające miejsce w tej książce. Jednak mimo odkrywania przez autorkę kolejnych kart, czytelnik błądzi po omacku, bo niektóre szczegóły nie chcą się kleić i ciągle brakuje kilku elementów układanki.

Ostrze

    W tę książkę się po prostu wpada. To jest jedna z tych pozycji, przy których zdania "Jeszcze jeden rozdział" nie sposób wdrożyć w życie, bo jeszcze jeden rozdział kończy się na tym, że czyta się kolejny i kolejny, i kolejny, aż kończy się całą powieść, z zadowoleniem się ją zamyka, myśląc ale to było dobre!

    Podsumowując, Ostrze to trzymająca w napięciu książka, która wciągaa bez reszty, jest pełna zwrotów akcji oraz ciekawych wątków, które na koniec łączą się w zaskakującą całość.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.


Małe sekrety | Jennifer Hiller

I takie właśnie ostatnio jest życie, czyż nie? To szereg wyślizgnięć i pochwyceń, błędów i wyrzutów sumienia, nieustanna emocjonalna żonglerka, udawanie, że dobrze się czuje, podczas gdy naprawdę chce się totalnie rozsypać.
Pewnego dnia te wszystkie piłeczki spadną na ziemię i nie potłuką się tak po prostu.
Roztrzaskają się w drobny mak.

Małe sekrety

Małe sekrety

Jennifer Hiller
Tłumaczenie Katarzyna Bieńkowca
Wydawnictwo MUZA
Data wydania 12/11/2020
Liczba stron 448
Ocena 7,5/10

    Historia Marin pokazuje, że jeden mały sekret, jedna chwila nieuwagi wystarczy, by życie posypało się jak domek z kart.
Marin miała idealne życie - kochającego męża, wyczekiwanego synka, świetnie prosperujący biznes oraz poważane w Seattle. Gdy Sebastian, ich czteroletni synek zostaje porwany, szczęśliwe życie Marin i Derek'a zamienia się w koszmar.
To wydarzenie odbija piętno na ich małżeństwie. Marin szesnaście miesięcy po porwaniu dalej nie potrafi się pozbierać, prawie nie rozmawia z mężem, a niemoc dobija ją każdego dnia. Prowadzone przez FBI śledztwo utknęło w martwym punkcie, dlatego kobieta postanowiła zatrudnić prywatną detektyw, której zadaniem jest szukanie Sebastiana do skutku. Jakie sekrety wyjdą na jaw podczas śledztwa prywatnej detektyw?
Nadzieja utrzymuje się przez pewien czas, ale kiedyś się wyczerpuje. To błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Bywa, że to wszystko, co człowiekowi zostaje. Trzyma się nadziei i dzięki temu wciąż jakoś ciągnie, gdy wszystko inne zawodzi.
Jednak nadzieja może także być potworna. Sprawia, że wciąż pragniesz, czekasz, wypatrujesz czegoś, co być może nigdy nie nastąpi. Jest jak szklana ściana pomiędzy tym, gdzie jesteś teraz, a tym gdzie chcesz się znaleźć. Widzisz życie, którego pragniesz, ale nie możesz go mieć. Jesteś rybką w akwarium. 

    Małe sekrety to świetny thriller psychologiczny, jednak trochę mi zajęło wgryzienie się w tę historię. Problem tkwił w stylu autorki (bądź tłumaczenia) oraz sposobu narracji. Jednak sam pomysł na fabułę był tak ciekawy, że zacisnęłam zęby i po prostu czytałam, chcąc dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy Marin. Po kilkudziesięciu stronach zapomniałam o pierwszych zgrzytach i totalnie wsiąknęłam w tę historię! Myślę, że zwłaszcza u rodziców ta powieść będzie wywołała dyskomfort, będzie uwierała i zasieje w głowie ziarenko niepewności, strachu i bezradności. Porwanie dziecka to jeden z największych koszmarów rodziców, a czytając tę książkę, nie potrafiłam przestać wyobrażać sobie, co ja bym zrobiła na miejscu Marin, jakbym się czuła, jakbym się zachowała. Czytając tę książkę czułam obezwładniający strach o moje dziecko, które było ze mną bezpieczne w domu. To wszystko jest zasługą autorki, która świetnie wykreowała bohaterów (zwłaszcza Marin), rewelacyjnie nakreśliła ich portrety psychologiczne i przelała emocje zawarte na kartkach tej powieści bezpośrednio na czytelnika.

Małe sekrety

    Jennifer Hiller w Małych sekretach pokazuje również próżność i zakłamanie kobiet, które na Instagramie pragną błyszczeć mimo że nie mają czym, chcą pokazać jak dobrze żyją mimo że tak naprawdę ledwo wiążą koniec z końcem, pragną wzbudzić w ludziach zazdrość, a jednocześnie same zazdroszczą i kreują się na kogoś kim nie są.

    Czuć w tej historii żal, smutek i bezradność rodziców, których dzieci zaginęły bez śladu. Z zaciekawieniem przyglądałam się przemianie Marin, która ze swej bezsilności popadała z jednej skrajności w drugą. Ta powieść to jedna wielka sieć powiązań. Tutaj nic nie jest przypadkowe! Mimo że początkowo tego nie widać, każdy bohater, każde wydarzenie, każde posunięcie jest w tej historii bardzo ważne. Puzzle układanki nie wchodzą gładko na swoje miejsce, ale gdy w kulminacyjnym momencie wszystkie trybiki się zazębiają, na czytelnika czeka zaskakujące zakończenie, którego nie sposób przewidzieć.

    Jeśli lubisz thrillery psychologiczne, to koniecznie zapisz sobie Małe sekrety na liście książek do przeczytania! To rewelacyjna powieść, pełna emocji, zaskakujących zwrotów akcji i intrygujących bohaterów, którzy swoim zachowaniem i podejmowanymi decyzjami zaskakują niemal na każdym kroku.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza.

Nas dwoje | Holly Miller

 
Bo miłość to nie tylko łatwe wybory, proste rozwiązania - to również ciężka praca i trudne decyzje, ofiary, których tak naprawdę wcale nie chce się ponosić.

Nas dwoje

instagram