Bez złudzeń | Mia Sheridan

Poczucie wdzięczności za otaczające nas piękno to nie plasterek na skaleczenie (...). Człowiek nadal musi doświadczać swoich uczuć, by je móc przepracować. Piękno i wdzięczność za nie ma tylko pozwolić nam znieść wszystko, co przynosi życie. Czasem pomaga przetrwać dzień do końca, a innym razem wytrzymać z chwil na chwilę. To wszystko.

Bez złudzeń

Mia Sheridan

Tłumaczenie Edyta Jaczewska
Wydawnictwo Edipresse
Data wydania 17/10/2018
Liczba stron 352
Ocena 8/10

Kobieta, którą skrzywdzono...
Crystal już dawno zrozumiała, że miłość przynosi tylko ból. O wiele lepiej jest nie czuć zupełnie nic niż znów dać się zranić. Pod twardą skorupą skrywa złamane serce i głęboką nieufność wobec mężczyzn.
Mężczyzna potrzebujący pomocy...
W życiu Crystal nagle pojawia się Gabriel Dalton. Ma za sobą mroczną przeszłość, a mimo to widać w nim dobro. I choć Crystal zna ryzyko, coś ją do Gabriela ciągnie. Spokojna siła i łagodna czułość mężczyzny przezwyciężają opory dziewczyny, która zaczyna kwestionować wszystko, co zdawało jej się takie pewne.
Tylko miłość może uleczyć złamane serce...

~~~
Bez złudzeń to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mii Sheridan i w dodatku bardzo udane! Dużo osób twierdzi, że zawiodło się na tej pozycji, że jest to jedna ze słabszych jej powieści.. Skoro tak, to ja nie mogę się doczekać aż sięgnę po inne książki Sheridan, bo Bez złudzeń bardzo mi się podobała!

Historia zaczyna się wręcz szablonowo- dwoje młodych ludzi z ogromnym bagażem doświadczeń, przeżyli koszmar, a po latach próbują w końcu stanąć na nogi. Oswoić się ze swoją przeszłością. Jednak jest w tej pozycji coś, co sprawia, że jest wyjątkowa, nieschematyczna, mimo że czasami pojawiały się sytuacje, które czytelnik w 100% przewidzi z dużym wyprzedzeniem. Niemniej jednak jest również kilka zwrotów akcji, momentów zaskoczenia, które sprawiają, że ta pozycja, przynajmniej dla mnie, jest bardzo wyjątkowa.
Styl autorki polubiłam od pierwszej strony. Mia Sheridan dysponuje niezwykle lekkim piórem, jednocześnie potrafi bardzo emocjonująco opisać uczucia i emocje targające głównymi bohaterami. Swoją drogą główni bohaterowie to postaci z krwi i kości. Perfekcyjnie wykreowani i przy okazji skrajnie różni. Gabriel, mimo piekła jakie przeszedł w dzieciństwie jest łagodny, spokojny, za to Crystal/ Ellie jest wulkanem emocji. Zakłada pancerz obojętności, jednak wielokrotnie pokazuje, że niestety nie jest on tak mocny, jakby chciała. 

Bez złudzeń to historia o miłości trudnej, jednocześnie przynoszącej ukojenie. To opowieść o demonach przeszłości i o tym jak ogromny wpływ na dorosłe życie, mają wydarzenia mające miejsce w dzieciństwie oraz wpajane wtedy wartości. To historia dwojga młodych ludzi, którym dorośli w dzieciństwie stworzyli piekło na ziemi. Zmieszali ich z błotem, zdusili w zarodku jakąkolwiek pewność siebie i na każdym kroku krzywdzili w obrzydliwy i wstrząsający sposób. To historia brutalna, momentami straszna, ale również chwytająca za serce i zapierająca dech w piersi. Polecam, naprawdę polecam i ostrzegam- jeśli macie zamiar sięgnąć po tę pozycję to przygotujcie się na ogrom emocji, tych pozytywnych jak i negatywnych.



Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse.

365 dni | Blanka Lipińska

Zazdrość to słabość, a odczuwa się ją jedynie wtedy, kiedy człowiek czuje, że rywal jest jej godzien. Czyli jest co najmniej tak dobry jak on albo nawet lepszy.


365 dni

Blanka Lipińska

Wydawnictwo Edipresse Książki
Data wydania 04/07/2018
Liczba stron 472
Ocena 5/10

Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół, wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste dziewiąte urodziny, dziewczyna zostaje porwana. Porywaczem okazuje się głowa sycylijskiej rodziny mafijnej, szalenie przystojny, młody Don – Massimo Toricelli. Mężczyzna kilka lat wcześniej przeżył zamach na swoje życie. Postrzelony kilka razy prawie umarł – a kiedy jego serce przestało bić, przed oczami zobaczył dziewczynę, a dokładnie Laurę Biel. Gdy przywrócono go do życia, obiecał sobie, że odnajdzie kobietę, którą zobaczył.


Tak to już ze mną jest, że gdy jakaś książka cieszy się wieloma skrajnymi opiniami i w dodatku zostaje okrzyknięta bestsellerem, to moja ciekawość wzrasta i prędzej czy później sięgam po tę pozycję. Tak właśnie było z 365 dni Blanki Lipińskiej. Spodziewałam się chłamu (sorry Blanka), bo skoro tyle osób uważa tę książkę za totalne dno, to  z pewnością mi również się nie spodoba. Mało tego, gdy wstawiłam tę książkę na stories, dostałam kilka wiadomości, że 365 dni jest straszne i na pewno się na niej zawiodę. Okej, przyznaje, że literatura wysokich lotów to to nie jest, ale umówmy się, to jest powieść erotyczna, a ja po takich książkach nie oczekuje zbyt wiele. Traktuje je jako przerywniki między innymi, bardziej wymagającymi książkami. Na Lubimy Czytać 365 dni jest bardzo nisko oceniane, pełno jest 'jedynek', natomiast na profilach autorki większość czytelniczek jest zadowolona. Piszą, że czytały książkę po kilka razy i że z niecierpliwością wyczekują kolejnych części. Bardzo zaintrygowała mnie ta rozbieżność, dlatego na własnej skórze się przekonałam o co tyle szumu. Prawdą jest, że negatywne opinie są często lepszą reklamą, niż te pozytywne.

Na okładce napisane jest, że 365 dni to połączenie Ojca Chrzestnego i Pięćdziesięciu twarzy Greya. Nie i nie. Na Ojca Chrzestnego jest tu stanowczo za mało mafii. Owszem, pojawiło się kilka szemranych interesów, kilkakrotnie Massimo chwycił za swoją giwerę, mowa w tym momencie o broni oczywiście ☺️ Niemniej jednak na porównanie do Ojca Chrzestnego moim zdaniem nie jest trafne, chociaż zdaję sobie sprawę, że chodzi tu głównie o chwyt marketingowy. Jeśli natomiast chodzi o porównanie do Greya, to według mnie 365 dni jest lepsze. Co prawda bohaterowie w Greyu są wykreowani lepiej, ale sceny seksu to była porażka. Opis "miętoszenia" sutków przez dwie, trzy strony to dla mnie za dużo. Albo opisywanie przez autorkę orgazmu, coś w stylu 'moja wewnętrzna bogini robi trzy salta w przód' itp. Do mnie to nie przemawia. Jakiś czas temu wspominałam na stories, że jeżeli tej książce będzie bliżej do Crossa, aniżeli do Greya, to jest duża szansa, że mi się spodoba. I rzeczywiście stanowczo bliżej tej pozycji do Crossa- mojej ulubionej erotycznej serii. Przede wszystkim Blanka w swojej książce nazywa rzeczy po imieniu, nie bawi się w podchody i inne wewnętrzne boginie. Brak pierożków, muszelek i innych tego typu udziwnień jest zdecydowanie na plus.

Przyznam szczerze, że tę książkę czytało mi się przyjemnie i przeczytałam ją w niecałe dwa dni. Gdybym nie czytała kilku książek jednocześnie to pewnie połknęłabym ją w jeden wieczór. Czyta się ją szybko, nie tylko ze względu na prosty styl autorki, ale również dzięki ogromnej czcionce i szerokim marginesom. Jednym słowem, książka jest nieco 'napompowana', ale to mi akurat nie przeszkadza. Dzięki tak dużej czcionce, książkę czyta się przyjemniej. Musicie wiedzieć, że większa część opisanych scen "łóżkowych" to ostry sex. Dużo osób w swoich recenzjach/ opiniach wspominało o gwałcie na pierwszych stronach książki i moim zdaniem spokojnie ten fragment, mógł zostać pominięty. Ta sytuacja sprawiła, że  część czytelników (a przynajmniej ja) poczuły, już na początku, niechęć do Massima. Jego zaborczość, potrzeba posiadania nad wszystkim kontroli, zwłaszcza nad Laurą, mnie irytowała. Na początku był prostakiem, który wszystko co chce musi mieć, jednak przy Laurze się zmienia.. i całe szczęście. Nie ukrywam, że trochę ciekawi mnie jak Massimo został wykreowany w drugiej części. Co do Laury, to zdecydowanie bardziej ją polubiłam, chociaż nie potrafiłam zrozumieć jej niezdecydowania- pomiędzy strachem i niechęcią, a miłością do swojego oprawcy. Całkiem przyjemną postacią był Domenico- asystent Laury (nie dam sobie głowy uciąć, że dokładnie w ten sposób został przedstawiony w książce, niemniej jednak był na każde zawołanie głównej bohaterki). Miałam cichą nadzieję, że może Laura postanowi zostawić zaborczego Massimo dla Domenica, ale umówmy się.. Jaki pożytek miała by z martwego Domenica?☺️

Podsumowując, 365 dni to lekka i dosyć specyficzna książka. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu może przypaść do gustu, więc jeśli nie lubicie powieści erotycznych to nie traćcie na nią czasu. Dużo ostrego seksu (jak to w erotykach), wątek miłosny, chora relacja głównych bohaterów i świat obrzydliwie bogatych ludzi- to znajdziecie na kartach tej powieści. Na nic więcej nie liczcie, bo się rozczarujecie. Czytałam gorsze książki, np. Until November, w którym wątek miłosny stał się tak cukierkowaty, że rzygać się chciało. Z dwojga złego, wolę jednak chorą relację Massimo i Laury.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse.


instagram