Sein letzter Fall | Sandra Meyer, czyli genialna książka do nauki języka niemieckiego

Uczycie się języków obcych i czujecie, że "tradycyjne" metody zawodzą, a gramatyka i nowe słówka nie chcą Wam "wejść do głowy"? Czas na urozmaicenie nauki! W dzisiejszym poście opiszę Wam jak wygląda nauka języka niemieckiego z kryminałem "Sein letzter Fall" wydawnictwa EDGARD.

Pan własnego losu | David Unger

Życie daje nam wiele szans. Różnica pomiędzy tym, kto płynie z prądem, a tym kto kształtuje własne przeznaczenie, jest taka, że  ten pierwszy akceptuje swój los, a ten drugi sam jest jego kowalem.

Pan własnego losu
David Unger

Wydawnictwo Sonia Draga
Tłumaczenie Adam Olesiejuk
Data wydania 09/05/2018
Liczba stron 352
★★★★★★☆

Guillermo Rosensweig prowadzi dobrze prosperującą kancelarię prawną, ma żonę oraz dwójkę dzieci i masę kochanek na boku. Niczego mu nie brakuje. Pewnego dnia w jego życiu pojawia się Maryam, w której zakochuje się bezgranicznie. Jednak na drodze do ich szczęścia stoi wiele przeszkód.

Starałam się w opisie książki napisać jak najmniej o fabule. Ci z Was, którzy czytają moje opinie od dłuższego czasu dobrze wiedzą, że nienawidzę spoilerów i jestem raczej zwolenniczką poznawania historii samemu. Dlatego jeśli macie zamiar sięgnąć po tę książkę to nie czytajcie tego co napisane jest na tylnej okładce i skrzydełkach. Moim zdaniem zdecydowanie za dużo jest tam zdradzone. Na okładce widnieje zdanie: Członek gwatemalskiej elity z miłości fabrykuje swoją śmierć. Z jednej strony jest to ogromny spoiler, bo główny bohater fabrykuje swoją śmierć pod koniec książki, ale! O dziwo okazało się to bardzo ciekawe. Niemal do końca byłam pewna jak skończy się ta historia. Wiedziałam, że Guillermo sfabrykuje swoją śmierć. Jednak nie wiedziałam dlaczego to zrobi, czy na kogoś będzie chciał zrzucić winę i jakie wydarzenia popchną go do tego czynu. Gdyby powyższe zdanie zostało napisane na tylnej okładce czy skrzydełkach to pewnie bym Wam o tym nie napisała, jednak ten napis jest w bardzo widocznym miejscu, więc nie ma możliwości byście go nie zobaczyli, sięgając po tę książkę. Ale głowa do góry! W tym przypadku okazało się to bardzo intrygujące.

Kolejną rzeczą, którą musicie wiedzieć to to, że fabuła Pana własnego losu została oparta prawdziwej i niewiarygodnej historii niejakiego Rodriga Rosenberga, gwatemalskiego prawnika, który w 2009 zaplanował własne morderstwo, uprzednio przygotowując materiały obciążające o jego śmierć osobę, która bardzo zaszła mu za skórę... Nie ukrywam, że wątek fabrykacji własnej śmierci oraz to, że została ona oparta na prawdziwych wydarzeniach zaintrygowało mnie w tej pozycji najbardziej.

Pan własnego losu, to chyba pierwsza książka jaką czytałam w której główny bohater jest w tak dziwny sposób wykreowany. Jego nie da się polubić, a przynajmniej ja nie potrafiłam. Myślę, że zdecydowana większość czytelników podzieli moje zdanie. Jego podejście do życia, przedmiotowe traktowanie ludzi, w szczególności kobiety oraz przedziwne myślenie sprawiało, że nie potrafiłam go polubić. Mimo, że Guillermo Rosensweig to idealny przykład antybohatera, muszę przyznać, że w kilku kwestiach nie mogłam się z nim nie zgodzić. Jest przeciwny korupcji, która rozwinęła się w Gwatemali do gigantycznych rozmiarów. Guillermo pragnął uwolnić swój ojczysty kraj od plagi korupcji i oczyścić Gwatemalę z parszywych pijawek wysysających z państwa wszystkie soki.

Piękno egzystencji w kraju tak skorumpowanym jak Gwatemala polega na tym, że dowody zbrodni mogą po prostu zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu jak dym. Niedostatek prowadzi do powstania społeczeństwa, w którym prawda staje się pojęciem względnym, nawet paradoksalnym, ale nikomu  to nie przeszkadza. Takie sytuacje są na porządku dziennym.

W książce kilkakrotnie pojawiały się sceny erotyczne, które absolutnie mi nie przeszkadzały. Najwięcej ich było na początku, ale im dalej tym przewagę zdobywał wątek polityczny. Napięcia oraz zwrotów akcji w tej pozycji nie ma za wiele, co tym razem mi nie przeszkadzało, bo sam pomysł na fabułę był bardzo interesujący. Styl autora jest bardzo lekki, a książkę przeczytałam z przyjemnością. Zakończenie nie jest spektakularne, ale przyznam szczerze, że trochę mnie zaskoczyło.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.


Gdy Pola się zgubi | Gabriela Rzepecka- Weiss

Gdy Pola się zgubi

Gabriela Rzepecka- Weiss


Wydawnictwo Dwukropek
Liczba stron 32

Pola często się gubi dlatego rodzice stworzyli dla niej specjalny zestaw zasad dla zagubialskich. Pola zna je wszystkie na pamięć, ale czy poradzi sobie jeśli naprawdę się zgubi?




Przyznam szczerze, że strasznie się boję, że kiedyś moja córeczka może się zgubić. Bez wątpienia najważniejsza w takim momencie jest wiedza dziecka- musi wiedzieć, co ma zrobić w danej sytuacji. Jak się zachować, by jak najszybciej rodzice je znaleźli. Gdy Pola się zgubi to bardzo mądra książka, dzięki której dziecko może dowiedzieć się jak powinno postąpić, gdy się zgubi. Historia tytułowej Poli napisana jest przystępnym językiem, okraszona humorem przez co z pewnością przypadnie dzieciom do gustu. Ale oprócz zabawy ta książka zawiera ogromną dawkę wiedzy.

Pola, jak już wspomniałam wcześniej, często się gubi. Kodeks jaki rodzice dla niej wymyślili brzmi:
1. Nie szukam. Czekam.
2. Nie mogę wchodzić automatycznie w drogę!
3. Do pomocy gotowe służby mundurowe!
4. Ktoś nieznany? Nie ufamy!
5. W bucie schowany kontakt do mamy!
6. Mam być widziana, a nie schowana!
Rodzice wraz z tytułową Polą wyruszają na wakacje. Niestety kilkakrotnie dziewczynka się zgubiła, ale pamiętała o zasadach dla zagubialskich, dzięki czemu za każdym razem rodzice ją znaleźli. Myślę, że kodeks jest na tyle prosty i przede wszystkim przydatny, że warto się postarać, by dzieci nauczyły się go na pamięć. Bez wątpienia jego znajomość przyda się maluchom, gdy się zgubią.

Z tyłu książeczki znajduje się również informacja dla dzieci na temat obcych. Jeśli się zgubią, a ktoś do nich podejdzie i powie, że przysłali ją/ go rodzice, to dziecko ma w to nie wierzyć, chyba, że ta osoba powie tajne hasło jakie dziecko wcześniej ustaliło z rodzicami. Jeśli ta osoba zna tajne hasło, to wtedy maluch ma pewność, że na pewno to ktoś wysłany przez rodziców.☺️

W książeczce znajdują się również dwa zadania dla dzieci. Labirynt, w którym dziecko ma za zadanie znaleźć drogę łączącą Polę z rodzicami. Dodatkowo musi odpowiedzieć na pytanie: Kto powinien pójść tą drogą? Pola do mamy i taty, czy rodzice do Poli? Drugim zadaniem jest zaznaczenie na załączonym obrazku osób w mundurach, do których dziecko może się zgłosić w razie potrzeby.








Czy polecam? Oczywiście! Uważam, że każde małe dziecko powinno znać tę historię ☺️ Świetna edukacyjna historia, piękne ilustracje, ładne wydanie, zadania dla maluchów, twarda oprawa i niska cena. Czego chcieć więcej?

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dwukropek.


Laboratorium w szufladzie. Anatomia człowieka | Zasław Adamaszek

Przychodzę do Was z bardzo ciekawą książka, która przeznaczona jest raczej dla młodszych czytelników. Zwłaszcza tych żądnych wiedzy. Jednak myślę, że dorośli interesujący się anatomią człowieka i łatwymi do wykonania wszelkiego rodzaju projektami, również będą zadowoleni z tej pozycji.


Laboratorium w szufladzie. Anatomia człowieka
Zasław Adamaszek

Wydawnictwo PWN
Data wydania 23/03/2018
Liczba stron 200

"Laboratorium w szufladzie. Anatomia człowieka" to książka dzięki której samodzielnie odkryjesz jak fascynujący, niezwykły i tajemniczy jest ludzki organizm. Miliardy neuronów układu nerwowego, tysiące kilometrów naczyń krwionośnych, setki metrów powierzchni sorpcyjnych w jelitach i płucach. Nasze serce pompuje cysterny krwi, a więzadła są mocniejsze niż powłoki kamizelek kuloodpornych.

"Laboratorium w szufladzie. Anatomia człowieka" to głównie projekty, które są oznaczone kolorami. Zielony kolor to zagadnienia jak i projekty, do wykonania których potrzebne są akcesoria i materiały znajdujące się prawdopodobnie w każdym domu. Do tych eksperymentów i projektów zalicza się m.in.:
Ciasteczko pana Marcela- bardzo śmierdzące doświadczenie, dzięki któremu możemy sprawdzić jak bardzo nasz węch jest wrażliwy.
Zjedzone, przyswojone, wydalone- dwa doświadczenia. Pierwsze to zrobienie korbowej pompki perystaltycznej, która zobrazuje nam jak działa perystaltyka jelit. Drugie zaś wykonujemy na sobie. Jedząc sałatkę z przepisu podanego w książce i obserwując nasze ciało możemy dowiedzieć się jak działają nasze jelita i ile trwa trawienie pokarmu.
Żółty kolor to doświadczenia i eksperymenty do wykonania których możemy potrzebować artykułów, które znajdują się w sklepach modelarskich czy plastycznych. Przydatny może się również okazać popularny atlas anatomiczny oraz dostęp do internetu. Do tych eksperymentów zalicza się m.in.:
Siłacz bez własnych mięśni- doświadczenie dzięki któremu możemy zbadać oddech na zbudowanym modelu.
Tomograf na biurku- ciekawe zadanie, dzięki któremu zrobimy tomograficzne puzzle, np. dla młodszego rodzeństwa.
Czerwony kolor oznacza zadania najtrudniejsze, przy których będzie trzeba się trochę napracować, ale efekt wynagrodzi nam włożoną w niego pracę. Do tego typu zadań zalicza się m.in.:
Po prostu pompa- doświadczenie dzięki któremu zbudujemy prostą i niezawodną pompę ręczną wzorując się na układzie zastawkowo- komorowym.

Sami widzicie, że zagadnienia poruszone w książce, jak i eksperymenty, które można wykonać są bardzo interesujące. Warto dodać, że zdecydowana większość to zadania oznaczone kolorem zielonym, czyli bardzo łatwe w wykonaniu. Jest ich dokładnie jedenaście. Żółtych doświadczeń znajdziecie osiem, a czerwonych pięć. Warto wspomnieć, że każdy eksperyment poprzedzony jest teorią, przedstawioną w dosyć prosty i przystępny sposób dla młodszych czytelników.






"Laboratorium w szufladzie. Anatomia człowieka" to niewielkich rozmiarów książka, naszpikowana od początku do końca wiedzą. Ta pozycja jest jedną z wielu z serii "Laboratorium w szufladzie". Każda z części poświęcona jest innemu zagadnieniu. Np. biologia, zoologia, fizyka, optyka czy modelarstwo i robotyka. Także sami widzicie, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dzięki serii tych książek naprawdę można mieć laboratorium w szufladzie. I to swojej!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu PWN.


Zero K | Don Delillo

Ludzie z wiekiem bardziej się przywiązują do ulubionych przedmiotów. (...) Do konkretnych rzeczy. Może to być oprawiony w skórę notes, jakiś mebel, fotografia albo rama, w której on tkwi. Dzięki takim rzeczom przeszłość wydaje się trwalsza. (...) Rzeczy, którym ufamy. Opowiadają ważne historie. O życiu swojego posiadacza, o wszystkich ludziach, którzy w nim na pewien czas zaistnieli. Jest w tym głębia, bogactwo.

Zero K
Don DeLillo

Tłumaczenie Michał Kłobukowski
Oficyna Literacka Noir Sur Blanc
Data wydania 09/10/2018
Liczba stron 248
★★★★★☆☆☆☆

Bilioner Ross Lockhart jest głównym sponsorem tajnego ośrodka, w którym śmierć staje się procesem doskonale kontrolowanym, ciała zaś są zabezpieczane do czasu, aż postęp medycyny i technologii pozwoli im na powrót do życia i zdrowia. (...) Pewnego dnia do ośrodka przybywa syn Rossa, Jeffrey, by dokonać "nieostatniego pożegnania" ze swoją macochą Artis Martineau, zanim jej ciało zostanie zahibernowane. Stan zdrowia Artis wciąż się pogarsza i tylko takie rozwiązanie wydaje się sensowne. Ross jednak nie potrafi się pogodzić z tymczasową utratą ukochanej żony i decyduje się podążyć jej śladem.
źródło: okładka

Miałam ogromny problem z tą książką. "Zero K" okazało się pozycją daleką od moich oczekiwań. Zainteresowałam się nią ze względu na ciekawy  intrygujący opis. Myślałam, że będzie w niej dużo "smaczków" związanych z tajemniczym laboratorium i badaniami jakie w nim przeprowadzają. Żadnych wcześniejszych pozycji tego autora nie czytałam, dlatego nie wiedziałam czego się spodziewać. Pan z Oficyny Noir Sur Blanc napisał, że jest to "gęsta" książka. Cóż.. Po jej przeczytaniu w 100% się z tym zgadzam, lepiej bym tego nie ujęła. Pan zalecił również powolne dozowanie tej pozycji- czytanie jej w małych ilościach. Oczywiście poszłam za radą, ale przyznam szczerze, że inaczej bym nie mogła. Tej książki nie da się przeczytać "na raz", a jeśli ktoś będzie w stanie, to podziwiam.

W "Zero K" występuje narracja pierwszoosobowa, a historia przedstawiona jest z punktu widzenia Jeffreya. Niestety nie ma w tej pozycji bohatera, którego bardzo polubiłam i który zapadłby mi głęboko w pamięci. Miałam ogromny problem z "wkręceniem" się w fabułę. Styl autora jest dosyć specyficzny, ciężki i trudny w odbiorze. Przynajmniej dla mnie. Akcji również w tej książki na próżno szukać. Całość to głównie przemyślenia Jeffreya i jego rozmowy z innymi bohaterami. Wraz z przyjazdem Jeffreya do tajemniczego ośrodka, powracają wspomnienia z przeszłości.




DeLillo zestawia ze sobą w tej książce dwa różne światopoglądy- Jeffreya, który nie potrafi zrozumieć decyzji swojego ojca i Rossa, który chce pójść śladami Artis i również poddać się hibernacji, by obudzić się w nowym, lepszym świecie. W książce autor stawia wiele pytań, które nurtują również bohaterów- czy człowiek ma prawo decydować o swojej śmierci? Dlaczego inni mieliby żyć dalej, kiedy inni będą umierać? Co znaczy umrzeć?

Nie chcę Was zniechęcić do tej pozycji, ale chcę byście wiedzieli, że to nie jest książka dla każdego. Jak się okazało "Zero K" nie wpisało się w moje gusta czytelnicze. Wcześniej nie znałam twórczości DeLillo, więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz wiem, że niestety kolejnych jego książek nie przeczytam, po prostu jego twórczość nie jest dla mnie. "Zero K" nie jest książką lekką i przyjemną, którą wręcz się pochłania stronę za stroną. Jednak jeśli lubicie pozycje wymagające i dosyć ciężkie to "Zero K" powinno przypaść Wam do gustu.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Oficynie Noir Sur Blanc.


Geniusz. Gra | Leopoldo Gout

Geniusz. Gra
Leopoldo Gout

instagram