Orange is the New Black. Dziewczyny z Danbury | Piper Kerman

"ORANGE IS THE NEW BLACK. DZIEWCZYNY Z DANBURY"

Piper Kerman

Przełożył Mateusz Fafiński
Wydawnictwo Replika
Data wydania 14/11/2017
Liczba stron 358

Piper Kerman wiodła całkiem udane życie- piękne mieszkanie, kochający facet i obiecująca kariera. Do czasu, gdy agenci federalni zapukali do jej drzwi z aktem oskarżenia. Niestety Piper po kilku latach musi ponieść konsekwencje swojej krótkiej przygody z handlem narkotyków. Kerman trafia do więzienia dla kobiet w Danbury, gdzie wszystko rządzi się swoimi prawami.

~~~

          Mam mieszane uczucia. Z jednej strony historia opisana w książce jest ciekawa i oparta na faktach, co zdecydowanie jest plusem tej pozycji. Z drugiej strony męczyły mnie długie, często niestety nudne i nic nie wnoszące opisy. Niejednokrotnie autorka opisywała historie współwięźniarek, które pojawiały się w książce tylko raz i tak naprawdę nie były też specjalnie ciekawe. Książka ma około 350 stron, ale warto wspomnieć, że czcionka jest mała. Zarówno czcionka, jak i długie opisy nieco mnie zniechęcały do dalszego czytania. Dlatego przeczytanie tej powieści, zajęło mi około dwóch tygodni, co jak na mnie jest dość długim czasem. Ale nie ma się co dziwić, bo sięgałam po nią co drugi, trzeci dzień i udawało mi się przeczytać zaledwie kilkanaście stron.. Wczoraj się zmotywowałam, by w końcu ją skończyć, bo bardzo chcę zacząć oglądać serial i zrobić porównanie: książka vs. serial.

"Orange is the New Black. Dziewczyny z Danbury" Piper Kerman
          Lubię narrację pierwszoosobową, bo ramię w ramię z głównym bohaterem poznaję historię, jednocześnie jego uczucia i myśli- w tym przypadku Piper Kerman, głównej bohaterki oraz autorki tej książki. Opisanie pobytu w więzieniu tak, by zaciekawić i porwać czytelnika, bez wątpienia nie jest łatwym zadaniem. Autorka w sposób spójny spisała swoje przeżycia w więzieniu o złagodzonym rygorze w Danury. Pokazuje, że życie w więzieniu jest niejednokrotnie trudne, wręcz do nie do zniesienia. Ale często pojawiają się przyjemne momenty, dzięki którym pobyt w areszcie jest nieco przyjemniejszy.


          Tematyka więzienna bez wątpienia jest bardzo ciekawa i wiele osób zaintryguje ta książka. Przede wszystkich dlatego, że dla większości z nas (całe szczęście) jest ona nieznana. Nie wiemy jak wygląda życie w więzieniu "od podszewki" i jakie (nie)pisane zasady w aresztach panują. Dzięki tej pozycji możemy dowiedzieć się sporo ciekawych rzeczy na ten temat. Jednak mimo wszystko, mimo ciekawej tematyki, ta pozycja mnie nie wciągnęła. Chociaż muszę przyznać, że kilkakrotnie rozbawiły mnie i zszokowały sytuacje opisywane na stronach tej powieści.

          Piper Kerman to bohaterka, której nie da się nie lubić. Pozostałe postaci wywoływały u mnie różne emocje, ale nie można powiedzieć, że nie są prawdziwe. I tak, tak.. Książka oparta jest na faktach, a bohaterowie w niej występujący istnieją naprawdę, są z krwi i kości. Jednak bez wątpienia trzeba umieć przenieść to wszystko na papier i sprawić, by czytelnik naprawdę czuł, że te postaci są prawdziwe i nie mówię tu tylko o książkach opartych na faktach :) Bez wątpienia Piper Kerman udało się idealnie odzwierciedlić w książce wszystkich bohaterów, przy tym również siebie. Najważniejsze, że nie przedstawia siebie jako tej "najlepszej". Opisała swoje mocne jak i słabe strony i przede wszystkim nie czuć w tej pozycji jakiegokolwiek fałszu.

          Podsumowując, "Orange is the New Black" momentami mnie nudziła, bawiła, smuciła i szokowała. Chociaż uważam, że jest warta uwagi głównie ze względu na tematykę, to nie sądzę, by była ona w stanie porwać czytelnika, zwłaszcza takiego, który lubi książki w których akcja i napięcie grają główne skrzypce. Długie opisy również mogą wiele osób zniechęcić, dlatego musicie sami zdecydować czy zechcecie po nią sięgnąć. Ja koniecznie muszę obejrzeć serial, który według sporej ilości osób jest o wiele lepszy od książki. Przekonam się na własnej skórze :)

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.


Papierowa księżniczka | Erin Watt

"Papierowa księżniczka" Erin WattPapierowa księżniczka

Erin Watt

Seria Królewska, tom I
Tłumaczenie Maria Smulewska- Dziadosz
Wydawnictwo Otwarte
Data wydania 14/03/2018
Liczba stron 366

Życie Elli Harper nie jest usłane różami. Pracuje stanowczo za dużo i codziennie walczy by wiązać koniec z końcem. W jej otoczeniu nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc.. do czasu. Pewnego dnia w jej życiu pojawia się Callum Royal, dzięki któremu trafia do świata bogactwa i luksusu.
Jednak w tym przypadku to co piękne na zewnątrz okazuje się zepsute w środku.

~~~

         Opinie na temat tej książki są skrajne. Spotkałam się z wieloma tak negatywnymi opiniami, że wręcz zachęciły mnie by przekonać się czy ta książka rzeczywiście jest tak daremna. Gdy pojawiła się okazja zrecenzowania tej pozycji długo się nie zastanawiałam. A więc jaka okazała się "Papierowa księżniczka"? Na pewno nie taka zła jak myślałam i jak przedstawiali ją inni, przynajmniej w moim odczuciu. Co prawda podeszłam do tej książki z przeświadczeniem, że pewnie mi się nie spodoba, ale również z zaciekawieniem, chociaż nie spodziewałam się po niej niczego odkrywczego. Może z powodu bardzo niskich oczekiwaniach względem tej książki "Papierowa księżniczka" mi się podobała? Nie mam pojęcia. Za to czasu z nią spędzonego nie żałuję. Jednak nie myślcie, że ta książka wyrwała mnie z butów i wciągnęła niemiłosiernie. Co to to nie, ale była lekka i według mnie idealna jako przerywnik między bardziej wymagającymi książkami.

         Przejdźmy jednak do bohaterów. Mężczyźni są zazwyczaj bardzo przystojni, bogaci i wysportowani. Ich podejście do kobiet pozostawia wiele do życzenia. Traktują je przedmiotowo, bez szacunku, a ich zachowanie często jest obrzydliwie i absurdalnie. Oczywiście autorki podsunęły jeden powód przez który Royalowie zachowują się tak a nie inaczej, ale ja najzwyczajniej w świecie go nie kupuję. Ellę i jej przyjaciółkę Valerie polubiłam. Oczywiście nie są to bohaterki, które zapadną mi na długo w pamięci ale zdecydowanie z całej książki to one zdobyły moją sympatię. Ella momentami postępowała głupio, wręcz nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania, oraz tego dlaczego dawała sobą pomiatać. Jednak kilkakrotnie pokazała "charakterek", więc nie końca też była bierna na zachowanie młodych Royalów. Jeśli chodzi o Ellę to trzeba pamiętać, że ma 17 lat i (jak na swój wiek) spory bagaż doświadczeń, niekoniecznie przyjemnych. Próbuję wytłumaczyć jej pobłażliwość na pomiatanie nią przez Reeda tym, że w końcu ma "normalne" życie. Odkąd zamieszkała w domu, a raczej, pałacu Royalów nie musi się martwić czy uzbiera wystarczająco pieniędzy na mieszkanie, ubrania czy nawet jedzenie. Bez wątpienia to również był powód dla którego nie odpierała wszystkich ataków i dawała sobą pomiatać.


"Papierowa księżniczka" Erin WattStyl autorek jest lekki i nieprzekombinowany. Książkę czyta się naprawdę szybko. Zostały poruszone tu trudne tematy: hazard, seks (a raczej uzależnienie od niego), uzależnienie od alkoholu i narkotyków, strata bliskiej osoby. Jeśli zaglądacie na mojego bloga od dłuższego czasu to wiecie, że lubię trudne tematy w książkach, ale nie lubię, gdy są one lekceważone. W "Papierowej księżniczce" bohaterowie zauważali problemy swoich bliskich (nie zauważając jednocześnie swoich), ale wychodzili z założenia, że nic się nie da zrobić, tak musi być. Koniec, kropka. Problem jest i będzie dalej się pogłębiał, bo nikt nie ma zamiaru z nim walczyć. Jednak wszystko co wyżej napisałam, również przedmiotowe traktowanie ludzi, dzieje się w prawdziwym życiu, a osobniki takie jak bracia Royal również chodzą po tym świecie, więc nie rozumiem fali krytyki, która zalała tę książkę. Fakt, sposób w jaki bohaterowie (nie) rozwiązują swoje problemy pozostawia dużo do życzenia. Jednak książka skierowana jest do dorosłych czytelników, a dorośli ludzie potrafią odróżnić (przynajmniej mam taką nadzieję) co jest dobre a co złe, co jest bezpieczne a co szkodliwe. Gdyby ta pozycja była kierowana do młodzieży (za granicą jest) to zrozumiałabym tę falę krytyki, na szczęście Wydawnictwo Otwarte dedykuje tę książkę dorosłym czytelnikom.

           "Papierowa księżniczka" nie jest pozycją ambitną i wnoszącą cokolwiek do życia czytelnika Nie wyniesiemy z niej kompletnie nic, ale moim zdaniem idealnie nadaje się jako przerywnik między książkami bardziej wymagającymi. Warto też zaznaczyć, że ta książka na pewno nie spodoba się osobom, które nie lubią tego typu literatury. Jeśli chociaż trochę zainteresowała Was ta książka to najlepiej będzie jeśli ją przeczytacie i sami wyrobicie sobie zdanie na jej temat.

         Podsumowując, "Papierowa księżniczka" to książka dedykowana dorosłym czytelnikom. Jest to pozycja lekka, niezobowiązująca, z mało barwnymi bohaterami, nieco schematyczna oraz z mało oryginalną fabułą. Jednak przyznać muszę, że przeczytałam ją w tempie ekspresowym, a momentami nie umiałam się od niej oderwać, nawet nie umiem wyjaśnić z jakiego powodu. Po prostu mówiłam sobie "jeszcze tylko jeden rozdział" a kończyło się na znacznie większej ilości. W dodatku zakończenie trochę mnie zaskoczyło i zaciekawiło. Gdy w Polsce ukaże się drugi tom to z pewnością po niego sięgnę, jednak jeśli się nie pojawi to też specjalnie nie będę nad tym ubolewać.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.


ego Family | Trefl

ego Family




Wydawnictwo Trefl

Tamte dni, tamte noce | André Aciman

Jeśli jest ból, pielęgnuj go, a jeśli jest płomień, nie zdmuchuj go, nie obchodź się z nim brutalnie.

"Tamte dni, tamte noce"

André Aciman

Przełożył Tomasz Bieroń
Wydawnictwo Poradnia K
Data wydania 12/01/2018
Liczba stron 330
"Tamte dni, tamte noce" André Aciman

"Tamte dni, tamte noce" to historia nagłego i intensywnego romansu między dorastającym chłopcem a gościem jego rodziców w letnim domu we Włoszech. Obaj są zaskoczeni wzajemnym zauroczeniem i początkowo każdy z nich udaje obojętność. Ale w miarę jak mijają kolejne niespokojne letnie tygodnie, ujawniają się ukryte emocje: obsesja i strach, fascynacja i pożądanie, a ich namiętność przybiera na sile. Ten  krótki romans jest dla nich doświadczeniem, które naznacza ich na całe życie.

          Mam ogromny problem z tą książką. Z jednej strony bardzo mi się podobała, głównie ze względu na swoją nietuzinkowość (mimo oklepanej wakacyjnej miłości) i ciekawych bohaterów. Z drugiej zaś nie przypadł mi do gustu styl autora, oraz długie przemyślenia Elio, czyli jednego z głównych bohaterów. Sami widzicie, że ocena tej pozycji będzie bardzo trudna, ale postaram się podać zarówno zalety jak i wady tej książki.

          Elio jest niezwykle mądrym i oczytanym nastolatkiem. Tę historię poznajemy z jego perspektywy- najpierw jako nastolatka, później jako dorosłego, dojrzałego mężczyzny. Uwielbiam narrację pierwszoosobową, jednak ubolewam, że w tym przypadku nie miałam szansy poznać uczuć i myśli Olivera, bo bez wątpienia on również jest bardzo ciekawą postacią.

          Styl autora niestety do najlżejszych nie należy, jest dosyć specyficzny i tak naprawdę trudno mi go opisać. Momentami nudziły mnie długie przemyślenia Elio i brak akcji, oraz napięcia. Nie chce żebyście mnie źle zrozumieli, nie oczekiwałam, że w tej książce znajdę napięcie na poziomie najlepszego thrillera. Nie, nie. Po prostu myślałam, że będzie się tu więcej działo. A okazało się, że znaczna część książki to długie przemyślenia Elio.

          To co jest zdecydowanym plusem tej pozycji, to uczucie między Elio i Oliverem, które nie tyle pojawia się powoli, co bohaterowie powoli "badają teren". Są niepewni co czuje druga osoba i starają się zasygnalizować swoje zainteresowanie- spojrzeniami i aluzjami. W wielu romansach, zwłaszcza tych z wakacyjną miłością w tle, uczucie między bohaterami pojawia się "w 5 minut". Nagle zakochują się od pierwszego wejrzenia, pragną się i od początku są dla siebie wszystkim. Tutaj tego nie ma. Uważam, że dzięki temu oraz przedstawionej miłości między mężczyznami, ta historia jest nietuzinkowa. Autor stworzył ciekawą historię z miłością pełną pożądania i pragnienia. Pojawiły się również sceny erotyczne, które mi nie przeszkadzały. Mało tego uważam, że były one tutaj bardzo potrzebne. Chociaż przyznam szczerze, że jeden moment mnie zniesmaczył..
"Tamte dni, tamte noce" André Aciman

          Muszę wspomnieć również o niesamowitym klimacie książki. Czytając ją zapragnęłam odwiedzić wszystkie piękne miejsca, które pojawiły się w tej pozycji. Zakończenie to było coś na co warto było czekać i przeboleć długie przemyślenia Elio. Nie było ono wzruszające (przynajmniej dla mnie), jednak bez wątpienia łapie za serce. Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. Po przeczytaniu tej książki potrzebowałam chwili na przemyślenie wszystkiego co w niej się wydarzyło.

          Moim zdaniem to jest jedna z tych książek, które warto przeczytać, by wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Jest to pozycja, która część czytelników może zawieść i znudzić, a drugą część  zachwycić. Ja jestem gdzieś pośrodku. Znalazłam zarówno dobre jak i słabe strony tej książki. Nie pochłonęła mnie bez reszty, ale również nie żałuję czasu z nią spędzonego. Dlatego, jeśli opis tej książki chociaż w małym stopniu Was zaintrygował i jesteście ciekawi tej historii- pełnej pożądania, wielkiej miłości i niesamowitej ludzkiej namiętności, to sięgnijcie po nią i przekonajcie się po której stronie staniecie.
A może tak jak ja będziecie gdzieś po środku? ☺

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poradnia K.


📝 WYWIAD Z MAGDALENĄ PIORUŃSKĄ

Hejka, hej! ☺

Przychodzę do Was z postem zapoczątkowującym nowy cykl na blogu, czyli wywiady z autorami. O Magdalenie Pioruńskiej wiele z Was pewnie słyszało, "Twierdza Kimerydu", której jest autorką, do tej pory cieszy się sporą popularnością. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii na temat tej książki to zapraszam tutaj.


Magdalena Pioruńska. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Twórca i redaktor naczelna internetowego magazynu kulturalno- literackiego "Szuflada", prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu, w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu- odpowiadała także za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Obecnie próbuje swoich sił w roli nauczyciela kreatywnego pisania. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy pt. "Opowieści z Zoa". Ponadto jej tekst pojawił się w antologii fantasy "Dziedzictwo Gwiazd". W życiu wyznaje dwie proste zasady: "nikt ani nic poza tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "wolność to stan umysłu".



 Co zainspirowało Cię do napisania "Twierdzy Kimerydu"?


Moje studia kreatywnego pisania w Krakowie, które skończyłam na Uniwersytecie Jagiellońskim. Chciałam poeksperymentować ze stylem i narracją. Poza tym, jak już wiele razy wspomniałam, pisałam również wiersze z dinozaurami w tle i pewnego razu postanowiłam napisać książkę, opartą na zawartych w niej motywach. Bardzo inspirują moje też własne emocje i przemyślenia dotyczące mojego życia i otaczających mnie ludzi. Pamiętam, że byłam mocno wnerwiona, gdy pisałam„Twierdzę”. To widać w narracjach chłopaków. Chciałam też przestać iść na kompromisy sama ze sobą. Chciałam od początku do końca powiedzieć prawdę. A prawda zwykle nie jest szczególnie piękna, nie jest też szczególnie przyjemna. Cieszę się, że wiele osób,którym się wydawało, że w jakimś tam stopniu mnie znają, wzięło tę książkę do ręki i porządnie się zdziwiło. Uważam to za mój osobisty sukces. Chyba pierwszy raz w życiu tak odważnie i głośno udzieliłam sobie głosu i dzięki temu nauczyłam się, że powinnam go szanować. Bo to mój głos i nie będę miała innego. A nie chcę mówić głosem ogółu, nie chcę mówić głosem moich bliskich i rodziny. Wolę już milczeć, jeśli nie mogę mówić.


Chciałabyś by "Twierdza Kimerydu" została kiedyś zekranizowana? Jeśli tak, to kogo widzisz w obsadzie?


Pewnie, to by była bomba. :D Ze znanych aktorów widzę tylko Roberta Downeya Juniora w roli Teobalda. Chciałabym, żeby role dinoboysów zagrali zupełnie nieznani, ale za to mega przystojni, ciemnoskórzy aktorzy. Kręci mnie odkrywanie talentów, wiesz? Podobnie widzę jakąś debiutantkę w roli Anny. No i może Helen Mirren jako Abbę Mollinę, babkę Tyrsa. :D

Twoja książka dopracowana jest pod każdym względem- niesamowity świat, świetnie wykreowani bohaterowie, oryginalne imiona i nieszablonowa fabuła. Widać ogrom pracy jaki włożyłaś w tę historię. W takim razie ile zajęło Ci napisanie"Twierdzy Kimerydu"?

Miesiąc. Po prostu usiadłam i pisałam. Prawie bez przerwy. Wcześniej ponad rok zajęło mi przygotowanie się do pisania, zebranie materiałów, poskładanie całości i wybór sposobu narracji.


Kto jest Twoim ulubionym Twierdzowym bohaterem, a kogo lubisz najmniej?

Oczywiście Taniel Mollina, a najmniej lubię Annę.  Wiele razy to uzasadniałam. To może tym razem powiem, na którą postać i na jaką reakcję czytelników czekam najbardziej w „Twierdzy Tytonu”. Jestem zatem ciekawa, jak spodoba się nowa, wiodąca postać kobieca, pewien maniak fotograf, nowy drapieżnik w stadzie i oczywiście nastoletni Taniel i starsi, mocno ze sobą skonfliktowani Tyrs i Tycjan.



 Jak zareagowali na Twoją książkę uczniowie i współpracownicy?

Nie wiem, raczej pozytywnie. Większość była chyba bardzo zdumiona. Nie lubię obnosić się z moimi artystycznymi planami, dopóki nie staną się rzeczywistością. Dobry plan to dyskretny plan. Trzeba robić swoje bez słuchania opinii innych ludzi. Ludzie uwielbiają się wtrącać i doradzać, równocześnie sami niewiele od siebie wymagają. O wiele łatwiej jest oceniać innych, o wiele trudniej samemu wziąć los w swoje ręce i popracować nad swoimi przekonaniami i ograniczeniami. Trzeba umieć ufać samemu sobie, polegać na swoim talencie, w ten sposób buduje się autentyczny przekaz. Reszta to tylko wydmuszka.



 Jakie jest Twoje ulubione miejsce do pisania?

Dom mojego ojca na wsi, gdzie w wakacje mogę pisać w sadzie przy okrągłym, drewnianym stole. W moim mieszkaniu lubię pisać na kanapie w salonie z netbookiem na kolanach, słuchając muzyki.


Jak myślisz, co czytelnikom spodobało się w "Twierdzy Kimerydu" najbardziej?

Inność, autentyczność, mocny, konkretny przekaz. Tak lubię myśleć o tej książce. W głębi ducha, tak jak Tyrs jestem strasznym narcyzem. :D


 Jaki jest Twój ulubiony autor?

Nie mam ulubionego autora. Ostatnio czytam zaś komiksy batmanowskie i inne uniwersum DC. Kręci mnie pomysł zrobienia komiksu w świecie „Twierdzy Kimerydu”, ale na to już musiałaby się zgodzić Ania Niemczak. Może ją o to zapytasz? ;)


Czy planujesz napisać całą serię "Twierdzy Kimerydu" czy póki co skupiasz się na wydaniu drugiej części i nie myślisz o kolejnych?

Niestety planuję serię. :D Więc przygotuj się na więcej krwiożerczych dinozaurów. :D


 Spotkałaś się z negatywnymi opiniami na temat Twojej twórczości?

Jasne. Głównie dotyczą one budowy świata. Niektórzy narzekają, że jest go za mało, a jest w końcu bardzo interesujący. Zwykle odpowiadam, że w narracji pierwszoosobowej, opartej na emocjach i doświadczeniach bohaterów, ciężko jest się szczegółowo skupić na dokładniejszym przedstawianiu świata. Zależało mi na płynności, energii, koncentracji na psychologii postaci. W tym jestem dobra, to lubię zatem rozwijać. To moja wina, przyznaję – wykorzystałam ten świat tylko na tyle, na ile był mi potrzebny w popychaniu do przodu fabuły. Niektórzy narzekają na imiona: męskie na „T” i kobiece na „A”, ale to jest akurat zarzut, który uważam za dość zabawny. Nie rozumiem, skąd bierze się to przekonanie, że książka musi wszystko ułatwiać czytelnikowi. Nie, wcale nie musi i ja nie lubię tego robić. Wolę, kiedy jest trudno, wolę wysiłek, zamiast lenistwa. Wszystko to oczywiście osobista preferencja. Ja lubię skomplikowane, wielowątkowe historie i takie też czytam i oglądam. Szczerze powiedziawszy w ogóle się nie spodziewałam, że imiona będą stanowić jakiś problem. :D


Koniecznie dajcie znać czy wywiad Wam się podobał i czy czytaliście "Twierdzę Kimerydu". Jeśli tak, to co podobało Wam się w tej książce najbardziej? ☺

Kolejny post z tego cyklu pojawi się w przyszłym tygodniu, a wywiadu udzieli mi... Nic nie zdradzę, to będzie niespodzianka! ☺


Ostatnia prawdziwa love story | Brendan Kiley

(...) sensem życia jest nauczyć się kochać.

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć | J.K. Rowling

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling


Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć

J.K. Rowling

Przełożyli Joanna Lipińska i Andrzej Polkowski
Ilustrowała Olivia Lomenech Gill
Data wydania 08/11/2017
Liczba stron 138
Wydawnictwo Media Rodzina








          "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" są owocem wieloletnich badań i podróży Newta Skamandera. Podróżował on po świecie w poszukiwaniu nowych magicznych zwierząt. Odwiedził dżungle i pustynie na całym świecie. Obserwował zwierzęta w stu krajach, na pięciu kontynentach. Z tej książki dowiemy się czym tak naprawdę są magiczne zwierzęta, gdzie się ukrywają i co się robi gdy mugol zobaczy, to czego widzieć nie powinien. Dzięki tej pozycji poznamy aż osiemdziesiąt jeden magicznych, a raczej fantastycznych stworzeń, oraz ich klasyfikację Ministerstwa Magii.

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling
          Z przyjemnością oznajmiam, że "Magiczne zwierzęta i jak je znaleźć" to najpiękniej wydana książka jaką mam w swojej kolekcji. Ba! To jest najpiękniej wydana książka jaką w życiu widziałam, a trochę przez moje ręce się ich przewinęło. Oczywiście główną rolę odgrywają tu cudowne ilustracje Olivii Lomenech Gill. Jej prace tak mi się spodobały, że koniecznie musiałam zobaczyć inne jej dzieła i jestem pod wrażeniem jej talentu! Jeśli macie ochotę zobaczyć jej prace, to zapraszam tutaj.

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling
          Książka jest ogromnych rozmiarów, ale treści w niej jest bardzo mało. Znajdziemy tu m.in  krótki wstęp, kilka informacji o książce czy krótką historię mugolskiej świadomości. Największą część książki stanowią "Fantastyczne zwierzęta od A do Z", czyli ogromne ilustracje osiemdziesięciu jeden  magicznych stworzeń, krótki opis oraz ich klasyfikację według Ministerstwa Magii.

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling
          Jeśli chodzi o treść to początek, zwłaszcza przedmowa autora spodobała mi się najbardziej. Wyczuwalny jest tam styl J.K. Rowling i właśnie ta przedmowa wprowadza czytelnika do magicznego świata. Opisy zwierząt to raczej "suche" fakty, które jakoś specjalnie nie porywają, ale.. na ratunek przychodzą wtedy wspomniane wcześniej cudowne ilustracje.

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling
          Tę książkę czytałam bardzo długo, ale to tylko dlatego, że ją "podczytywałam". Sięgałam po nią co jakiś czas i czytałam po kilka stron, zachwycając się przy tym cudownymi ilustracjami. Gdybym zdecydowała się przeczytać ją "na raz" to zapewne by mnie po prostu znudziła. Jak wspominałam wcześniej, opisy zwierząt nie są szczególnie porywające, dlatego według mnie najlepiej czytać tę książkę "na raty". Nie chce żebyście pomyśleli, że ta pozycja jest nudna i nie warta uwagi. Absolutnie nie! Po prostu, wyobrażacie sobie przeczytać wielki atlas np. zwierząt "na raz"? Ja nie, dlatego w ten sposób podeszłam do "Fantastycznych zwierząt.." i nie żałuję, bo była to świetna zabawa, a do tej książki będę wracała jeszcze wiele razy, chociażby po to, żeby nacieszyć oko 

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling
          Wiem, że wiele osób narzeka na to, że ta książka mimo wielkich rozmiarów ma bardzo mało treści. Spotkałam się nawet z opiniami, że autorka za bardzo się nie postarała. Nie zgadzam się. Trzeba wziąć pod uwagę, że ten świat, te zwierzęta i wszyscy bohaterowie serii "Harry Potter" są wymyśleni właśnie przez nią! Uważam, że J.K. Rowling włożyła ogrom pracy we wszystkie swoje dzieła. Nie możemy oczekiwać, że każda jej książka będzie na miarę "Harrego Pottera". Ta pozycja jest leksykonem dla mugoli i czarodziejów i jest to zaznaczone już na pierwszych stronach, więc na próżno szukać tu porywającej historii.

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling
          Na koniec muszę wspomnieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Kupując tę książkę zasilamy konto Comic Relief (organizacja, która pomaga najbiedniejszym społecznościom w najuboższych krajach świata) i Lumos (organizacja, która wspiera rodziny, aby umożliwić powrót do nich dzieciom przebywającym w placówkach opiekuńczych). 20% wpływów ze sprzedaży tej książki trafi do Comic Relief, a 80 % do Lumos. Może nie wiecie, więc wspomnę też o tym, że organizację charytatywną Lumos założyła J.K. Rowling.

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling
          To jest chyba pierwszy post na tym blogu z tak wielką ilością zdjęć, ale mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Musiałam się z Wami podzielić małą cząstką tej pięknej książki. Nie umiałam się zdecydować, które ilustracje Wam tu pokazać, bo wszystkie są naprawdę przepiękne.


Czy polecam? Oczywiście, że tak! Zwłaszcza fanom Harrego Pottera.
To jest wręcz pozycja obowiązkowa na półkach miłośników tej serii ☺

"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K. Rowling

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina ❤


instagram