Dopóki biegnę | Terri Blackstock

Odbieranie sobie życia byłoby skrajnie egoistyczne. Zbyt wiele klocków domina, by się przewróciło. Taki czyn wywierałby wpływ na wiele osób, i to nie przez tydzień czy miesiąc, ale przez lata... Dziesiątki lat.
Nie można tak po prostu się wypisać i mieć nadzieję, że w ten sposób wszystko się skończy. Nie skończy się dla nikogo, kto nas kocha. Zostawilibyśmy bliskich goniących za skrawkami nas samych rozrzuconymi przez wściekły wiatr. Zostawiliśmy ich z rozpaczliwymi próbami rozwiązania problemów, z którymi sami nie potrafiliśmy się uporać - i to w trakcie zabliźniania się ich własnych ran. 

Dopóki biegnę

Tarri Blackstock
Cykl: Dopóki biegnę (tom I)
Tłumaczenie Jarosław Mrugała
Wydawnictwo Dreams
Rok wydania 2018
Liczba stron 320
Ocena 5/10

DNA Casey Cox na miejscu zbrodni jest wszędzie. Nie ma sensu wyjaśniać wszystkiego policji – już kiedyś bardzo się na niej zawiodła. Musi uciec, zanim ją złapią… albo stanie się jeszcze coś gorszego. Prawda nie ma tu już żadnego znaczenia.
Ale jaka jest prawda? To pytanie dręczy Dylana Robertsa, naznaczonego zespołem stresu pourazowego i wyniszczonego przez wojnę kombatanta, wynajętego, by znaleźć Casey. Sprowadzenie kobiety może pomóc mu odżyć. Chociaż fakty na miejscu zbrodni wydają się mówić wszystko, to szczegóły zabójstwa są niespójne, a podejrzana nie pasuje do profilu mordercy. Ale czy ten zniekształcony obraz przypadkiem nie sprawił, że Dylan stał się nieobiektywny? Skoro Casey jest niewinna, to dlaczego ucieka?
Przyglądanie się jej przeszłości i obciążającym ją dowodom nasuwa sprzeczne wnioski: albo kobieta jest morderczynią-psychopatką, albo altruistyczną bohaterką…

 ~~~

Ostatnio mam chyba słabość do powieści, w których motywem przewodnim jest "zbieg okoliczności". Jakiś czas temu przeczytałam książkę Bezbronne, która, być może pamiętacie, nie podobała mi się, bo pojawiło się w niej wiele absurdalnych sytuacji i zbiegów okoliczności. Na szczęście pod tym względem Dopóki biegnę nie było aż tak przesadzone. Były momenty, że złapałam się za głowę i powiedziałam serio?. Moim zdaniem, gdyby autorka zrezygnowała z tych, momentami, absurdalnych, zbiegów okoliczności, wyszłoby to zdecydowanie na plus tej pozycji. Niemniej jednak książkę przeczytałam w jeden dzień. Po prostu się przez nią płynie. Terri Blackstock ma bardzo lekki i przyjemny styl pisania, potrafi czytelnika zainteresować, ale niewątpliwie ta pozycja jest bardzo, bardzo, bardzo lekkim kryminałem.

Odniosłam wrażenie, że jeden wątek został tu wepchnięty na siłę, bo gdyby nie on, to z pewnością autorka potrafiłaby tę książkę zgrabnie zakończyć, a tak... Zakończyła ją w takim momencie, że chciałoby się przeczytać kontynuację, żeby dowiedzieć się co było dalej. Z tego co wiem, dwa kolejne tomy zostały już wydane, jednak ja po kontynuację nie sięgnę. Ta historia nie zainteresowała mnie na tyle bym pragnęła poznać ciąg dalszy. Ubolewam też nad tym, że autorka nie rozwinęła jednego poruszonego w tej książce tematu. Mianowicie zespołu stresu pourazowego. Wydaje mi się, że ten wątek został potraktowany po macoszemu, a szkoda. W końcu to jest bardzo ważny temat, o którym niestety mało się mówi, więc dobrze by było przemycić go w beletrystyce. Jeśli jednak ciekawi Was temat PTSD to polecam Traumę Michaela i Daniela Palmera. Świetny thriller z genialnie rozwiniętym wątkiem zespołu stresu pourazowego.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams.


Komentarze

Prześlij komentarz

instagram