Bananagrams, czyli najszybsza gra słowna | Trefl

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją świetnej gry słownej. Jeśli lubicie tego typu gry, to BANANAGRAMS pokochacie od pierwszego.. zagrania! :)

BANANAGRAMS
Wydawnictwo Trefl
Czas gry 10-15 min
Liczba graczy 1-8
Wiek +7
Ocena 9/10


BANANAGRAMS to owoc wyhodowany z pasji,
inteligencji, gry słów i dowcipu.
Mamy nadzieję, że gra sprawi Wam tyle samo
radości, ile nam dało jej stworzenie!

ZAWARTOŚĆ.. MATERIAŁOWEGO BANANA :)
* 144 płytki z literami
* instrukcja

CEL GRY
Ułożyć własną krzyżówkę z dostępnych liter.

PRZYGOTOWANIE DO GRY
1. Płytki należy położyć literami do dołu na środku stołu, tak by były w zasięgu ręki każdego gracza. W ten sposób powstał BANK LITER.
2. Każdy z graczy pobiera z BANKU odpowiednią liczbę płytek startowych.
Gdy graczy jest od 2 do 4 to każdy pobiera 21 płytek, jeśli 5 do 6 to 15 płytek, a jeśli jest 7 do 8 graczy to każdy pobiera po 11 płytek.

ROZGRYWKA
1. Rozpoczyna gracz, który ostatnio jadł banana, lub najmłodszy z uczestników. Wypowiada on głośno i wyraźnie START.
2. Wówczas wszyscy gracze w tym samym czasie odwracają swoje płytki w taki sposób, by litery były dobrze widoczne. Od tej chwili starają się jak najszybciej ułożyć swoje własne krzyżówki z dostępnych liter. Słowa muszą być układane od lewej do prawej (w poziomie) lub od góry do dołu (w pionie). W każdej chwili dozwolone jest przekładanie liter i zmiana słów.
3. Kiedy gracz dołoży do swojej krzyżówki ostatnią z posiadanych liter, a wszystkie jego słowa są dokończone i prawidłowe mówi głośno: DOBIERAMY. Wtedy wszyscy gracze, również ten, który powiedział DOBIERAMY- biorą po jednej płytce z banku.
4. W każdym momencie gry dowolny gracz może powiedzieć WYMIENIAM. Wówczas odkłada on jedną ze swoich płytek do BANKU, literą do dołu. W zamian musi jednak pobrać trzy inne płytki. Wymiana dotyczy tylko gracza, który ją zapowiedział i może być przeprowadzona dowolną ilość razy. 

ZAKOŃCZENIE GRY
Gdy w BANKU pozostanie mniej lub tyle samo liter, co graczy biorących aktualnie udział w rozgrywce, pierwszy z uczestników, który zużyje wszystkie swoje litery do stworzenia krzyżówki, krzyczy BANANY! Zostaje wówczas ogłoszony zwycięzcą i zdobywa tytuł BANANOWEGO KRÓLA!

Pozostali gracze mają prawo skontrolować zwycięską krzyżówkę. Jeśli okaże się, że w krzyżówce występują błędy, czyli błąd w pisowni, skrót  czy nazwę własną, dowolny gracz krzyczy ZGNIŁY BANAN! Gracz, którego krzyżówka nie została zaakceptowana, odpada z gry. Wszystkie jego litery lądują do BANKU i układanie krzyżówek trwa dalej, aż do momentu, w którym kolejny gracz krzyknie BANANY!

WARIANTY ROZGRYWKI

Najlepszy z najlepszych
Jeśli jedna rozgrywka to dla Was za mało, to rozegrajcie np. pięć rund. Osoba, który wygrała największą liczbę rozgrywek, zostaje BANANOWYM KRÓLEM!

Bananowe smoothie- gdy nie macie ochoty na pośpiech
Grajcie tak jak w wariancie podstawowym, z tym, że dzielicie liczbę płytek poprzez graczy tak, by nie zostało nic w BANKU. Czyli nie możecie dobierać ani wymieniać swoich płytek.
Gracz, który zużyje wszystkie swoje płytki do stworzenia krzyżówki, krzyczy BANANY i zostaje BANANOWYM KRÓLEM! Jeśli gra się zablokuje wygrywa gracz, któremu zostało najmniej niewykorzystanych płytek.

Banana café- gdy czekacie na posiłek w restauracji, lub macie mało miejsca na rozgrywkę
Połóżcie banana na stole, pozostawiając płytki wewnątrz opakowania.
Każdy z graczy losowo wyciąga 21 płytek i umieszcza je zakryte przed sobą.
Grajcie jak w wariancie podstawowym, jednak tylko z WYMIANĄ- BEZ DOBIERANIA.
Pierwszy z graczy, który wykorzysta swoje litery krzyczy: BANANY i zostaje BANANOWYM KRÓLEM!

Samotnik- kiedy potrzebujesz chwili dla siebie
Rozłóż wszystkie płytki zakryte na stole.
Pobierz 21 z nich i graj jak zwykle.
Spróbuj pobić swoje rekordy: poprawić najlepszy czas lub zbudować krzyżówkę z jak najmniejszej liczby słów. To doskonały trening przed kolejnymi rozgrywkami z przyjaciółmi.
- - - - - 


          BANANAGRAMS to kolejna gra, która wskoczyła na listę moich ulubionych gier. Niepozorny mały banan ze 144 płytkami z literami potrafi dostarczyć naprawę wiele zabawy. Minusów nie zauważyłam żadnych, za to plusów jest cała masa! Po pierwsze opakowanie, czyli płócienny piórnik w kształcie banana, który zajmuje naprawdę mało miejsca, jednocześnie robiąc wrażenie :) Wiele wariantów gry, które sprawiają, że każda rozgrywka może być naprawdę wyjątkowa i nie ma mowy o nudzie. Dodatkowym atutem jest liczna graczy, bo może jednocześnie grać w nią aż osiem osób. Możliwa jest też gra w pojedynkę, podczas której możemy trenować przed następnymi rozgrywkami z przyjaciółmi. "Wyrzucając" polskie znaki z puli, można ćwiczyć np. język angielski i układać krzyżówki własnie w tym języku.
Kolejnym plusem jest cena. Co prawda cena rynkowa to 89,90 zł, ale można ją kupić już za trochę ponad 50 zł! Moim zdaniem cena jest w pełni adekwatna do jakości wykonania gry i zabawy jaką może dostarczyć.

PLUSY
+ bana..lnie proste zasady
+ możliwość grania w dużym gronie (aż 8 osób!)
+ ciekawe i naprawdę ładne wydanie gry
+ dynamiczna i ciekawa rozgrywka
niska cena
+ wiele wariantów gry
+ ćwiczenie koncentracji
+ opakowanie zajmujące mało miejsca, dzięki czemu można zabrać banana dokądkolwiek się zechce.
+ nie musimy nigdzie zapisywać wyników.

MINUSY
BRAK :)

Ogólna ocena 9/10

Dziękuję Wydawnictwu Trefl za przekazanie gry do recenzji.



33 dni prawdy | Thomas Arnold

(...) bezczynność wobec zła jest najgorszą zbrodnią i najcięższym grzechem.



33 dni prawdy

Thomas Arnold

Wydawnictwo Vectra
Data wydania 09/03/2015
Liczba stron 416
Ocena 9/10


Dona Jonson wróciła do domu i to, co w nim zastała przeraziło ją i obudziło jej demony przeszłości, o których pragnęła zapomnieć. Dwa dni później policja znajduje jej ciało wannie. Wszystko wskazuje na samobójstwo, jednak jak się potem okazuje nic nie jest takie proste jak na początku się wydawało. Dwudziestoletnia fotografia, na której Dona Jonson stoi w zakonnym habicie pośrodku grupki małych dzieci rzuca nowe światło na sprawę. Trop prowadzi do sierocińca, w którym kobieta kiedyś pracowała.
W trakcie trwania śledztwa zaczynają ginąć kolejne osoby i wszystko zaczyna się coraz bardziej komplikować.


         "33 dni prawdy" to trzecia książka Thomasa Arnolda jaką miałam przyjemność przeczytać i.. ubolewam, że zostały mi już tylko dwie jego książki do przeczytania. Recenzję "Horyzontu umysłu" znajdziecie tutaj, a "Efektora", którego miałam przyjemność objąć patronatem medialnym znajdziecie tutaj.

         Jeśli chodzi o "33 dni prawdy" to jestem pod ogromnym wrażeniem, że autorowi udało się stworzyć tak genialną i co najważniejsze zaplanowaną w każdym, nawet najmniejszym szczególe fabułę. Wszystko zaczyna się dosyć niewinnie, poznajemy strzępki różnych historii, które w żaden sposób się ze sobą nie łączą. Oczywiście jak się pewnie domyślacie, one się ze sobą nie łączą tylko do czasu. Książka ma stron 416, a ja niemal do samego końca zastanawiałam się jakim cudem uda się to wszystko połączyć w jedną, spójną całość. Z biegiem czasu, a raczej stron, wszystko zaczęło się zazębiać i nabierać całkiem sensownych "kształtów". Jednak niech Was to nie zmyli! Tak naprawdę do końca w tej książce nic nie jest pewne. Minęło kilka dni odkąd przeczytałam tę książkę i dalej nie potrafię pojąć jakim cudem udało się Thomasowi Arnoldowi stworzyć tak genialną fabułę. I znów jestem wkurzona, że o tym autorze praktycznie w ogóle się nie mówi. To jak on piszę, buduje napięcie, planuje fabułę i tworzy bohaterów zasługuje na to, by jak najwięcej osób usłyszało o nim! I gwarantuję, że jeśli ktoś z Was nie czytał jeszcze żadnej jego książki, a uwielbia thrillery i kryminały, to po przeczytaniu którejkolwiek z nich przepadnie jak kamień w wodę!


         Bohaterów w tej pozycji jest dużo. W pewnym momencie miałam wrażenie, że aż za dużo. Jednak patrząc na to po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że nie może być inaczej. Każda postać, która się tu pojawiła jest bardzo ważna i po prostu trzeba tej pozycji poświęcić nieco więcej uwagi. David Ross jest jedną z moich ulubionych postaci książkowych- odważny, wybuchowy, porywczy. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Oczywiście nie mogę wspomnieć o Adamsie, który bardzo różni się od Rossa, są wręcz przeciwieństwami, ale które świetnie się uzupełniają.

         "33 dni prawdy" będzie nie lada gratką dla wszystkim miłośników pogmatwanych historii. To jest jedna z tych pozycji, którą czyta się z wypiekami na twarzy i z niecierpliwością czeka się na zakończenie, które tak naprawdę jest wielką niewiadomą. Zazwyczaj tuż przed samym zakończeniem mam kilka swoich typów, tu nie miałam żadnego. Grzecznie czekałam, aż autor wyłoży wszystkie karty na stół, bo ja nie miałam pojęcia jakim cudem to wszystko może się ze sobą połączyć. A jak już się połączyło i doczekałam się zakończenia to byłam pod ogromnym wrażeniem. Jednak dziwne było to, że już poznałam zakończenie, a zostało jeszcze kilka kartek.. Pewnie się domyśleliście, że prawdziwe zakończenie dopiero miało spaść niczym grom z jasnego nieba. Dokładnie tak było! Po przeczytaniu ostatnich ośmiu stron moja szczęka była gdzieś w okolicach kostek.. Okej, nie była, ale gwarantuje, że gdyby mogła tak nisko upaść to właśnie tam by się znalazła! Szok, szok, szok. W tym miejscu należy się ukłon w stronę Thomasa Arnolda! :)

          Thomas Arnold szybko wskoczył na listę moich ulubionych autorów, śmiało powiedzieć, że jest na równi z Cobenem! Ci za was, którzy obserwują mnie na instagramie czy facebooku, wiedzą, że Coben to od wielu lat mój ulubiony autor i do tej pory nigdy nie zdarzyło mi się powiedzieć, że ktoś może z nim konkurować, a tu proszę, taka niespodzianka.
Thomas Arnold naprawdę zasługuje na to by jak najwięcej osób poznało jego twórczość. Gwarantuję, że jeśli sięgniecie po jedną jego pozycję to będziecie chcieli więcej i więcej, a każda kolejna jego książka będzie dla Was rewelacyjną przygodą.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Autorowi.



Kto wypuścił bogów? | Maz Evans [PRZEDPREMIEROWO]

"Kto wypuścił bogów?"
Maz Evans

Pamiętnik starego Geppetta | Jarosław Mikołajewski

"Pamiętnik starego Geppetta"
Jarosław Mikołajewski
Wydawnictwo Media Rodzina
Ilustracje Anna Siędziwy
Data wydania 30/10/2017
Liczba stron 40

Współpraca z wydawnictwami


Ostatnio pytałam Was, zarówno na instagramie jak i na facebooku, jakie chcielibyście posty na moim blogu. Nie licząc oczywiście recenzji. Zdecydowanie najwięcej osób chciało post na temat współprac, nieco mniej o życiu w Niemczech, pojawiły się również osoby, które chętnie zobaczyłyby tu.. przepisy! Wszystkie te pozycje wzięłam pod uwagę, a co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Na początek zdecydowałam się napisać post na temat współprac. Mam nadzieję, że Was zaciekawi, a niektórym pomoże rozpocząć współprace z wydawnictwami.

Jak wyglądają moje współprace?
Jakie były początki?
Czy mój zapał minął?

Promyczek | Kim Holden

"Nie robię cyrku z przebaczenia jak niektórzy. Jakby przebaczanie było wielkim, szlachetnym gestem, z którym w parze idzie poczucie wyższości . Nie znoszę tego. Dobrze, czy źle, łatwo przebaczam i nie rozdmuchuję sprawy, ponieważ takie właśnie jest moje serce."


Promyczek

Kim Holden

Tłumecznie Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo FILIA
Data premiery 06/05/2016
Liczba stron 592
Ocena 6/10

Kate Sedgwick wyjeżdża studiować do Minessoty, konkretnie do małego miasteczka Grant. Katie jest pełna życia, bystra, utalentowana muzycznie i mimo wielu przeciwności losu nie traci pogody ducha. To właśnie dlatego jej najlepszy przyjaciel Gus, nazywa ją Promyczkiem.
Kate poznaje w Grant Kellera Banksa, który sprawia, że zaczyna inaczej patrzeć na miłość,
w którą do tej pory nie wierzyła.
Co stanie na drodze do ich szczęścia?
Jakie tajemnice skrywają?

Promyczek cieszy się naprawdę świetnymi opiniami. Głównie przez liczne zachwyty zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę. Dzięki księgarni virtualo.pl w końcu ją przeczytałam. Spodziewałam się rewelacyjnej powieści i nie ukrywam, że ze względu na opinie z jakimi się spotkałam moje oczekiwania względem tej pozycji, wskoczyły na naprawdę wysoki poziom. Niestety za wysoki, bo czuje lekki niedosyt.

Kate jest niepoprawną optymistką, nie potrafi się gniewać, szybko wybacza, zawsze jest chętna do pomocy, nie przechodzi koło cudzej krzywdy obojętnie. Na pierwszym miejscu zawsze stawia innych, jest bardzo odważna i zabawna. Problem z jakim przyszło jej się zmierzyć odkryłam bardzo szybko. Niemal na samym początku autorka zdradziła za dużo i gdy wyszło na jaw co się dzieje, tak naprawdę nie zrobiło to na mnie wrażenia. Kate długo z tym problemem radziła sobie sama, bez wsparcia swoich przyjaciół, bo oni tak naprawdę nic nie wiedzieli. Wątpię, by ktoś w takiej sytuacji poradził sobie całkiem sam, jednocześnie będąc tak pełnym energii. Co tu dużo pisać, po prostu Kate jest za bardzo wyidealizowana.
Za to Keller i Gus są bohaterami, którzy przypadli mi do gustu o wiele bardziej. Przede wszystkim są prawdziwi.
Keller tak jak Kate skrywał tajemnice z którą praktycznie z nikim się nie podzielił. Jednak jego tajemnica była dla mnie zaskoczeniem i bardzo mnie zaciekawiła.


Najbardziej w tej książce irytowały mnie infantylne dialogi, oraz ciągle powtarzające się pewne zwroty. Od początku wywoływało to zgrzyty i jestem pewna, że Promyczka zapamiętam głównie ze względu na irytujące odzywki bohaterów, zwłaszcza Kate.
Plusem tej powieści jest narracja pierwszoosobowa, którą, krótko mówiąc uwielbiam. Dzięki niej tę historię poznajemy z dwóch perspektyw i możemy postawić się na miejscu bohaterów oraz dokładnie poznać ich myśli i uczucia.

Jedno muszę przyznać, historia wymyślona przez Kim Holden naprawdę chwyta za serce i daje do myślenia. Gdyby nie było tych okropnych dialogów, a główna bohaterka nie byłaby tak bardzo wyidealizowana, Promyczek spodobałby mi się bardziej. W recenzjach często spotykałam się ze stwierdzeniem, że zakończenie tej historii jest mocne, wyciska mnóstwo łez i na długo zostaje w pamięci. Niestety na mnie nie zrobiło aż tak piorunującego wrażenia i nie uroniłam ani jednej łzy.

          Czy polecam? Tak, bo historia jest naprawdę ciekawa i przede wszystkim napawa optymizmem. Jednak miejcie na uwadze, że język jakim posługują się bohaterowie nie każdemu może przypaść do gustu. Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po Promyczka, to proszę, niech Wasze oczekiwania nie będą zbyt wysokie, bo możecie się rozczarować i czuć, tak jak ja, duży niedosyt po jej przeczytaniu.

Za udostępnienie ebooka "Promyczek" dziękuję virtualo.pl



instagram