JAK MYŚLICIE, CZYTAM PIERWSZA?

Gdy powstał portal CzytamPierwszy.pl, "wybuchła" również fala krytyki pod jego adresem na bookstagramie. Przede wszystkim ludziom nie spodobała się idea portalu- zbieranie punktów (ISBN), by zdobyć książkę oraz system ich zbierania- osoby z większą ilością obserwujących dostają automatycznie więcej punktów. Jednak największym minusem, według wielu blogerów było i z pewnością jest nadal to że zamieszczając recenzję w portalu, dajemy również założycielom nieodpłatną, wyłączną i bezterminową licencję na korzystanie z utworów.
"Prawa autorskie
  1. Użytkownik udziela eRKR nieodpłatnej, wyłącznej i bezterminowej licencji na korzystanie z utworów jego autorstwa powstałych w trakcie i w związku z korzystaniem z serwisu Czytampierwszy.pl (...)"
Co ja o tym myślę? Dla mnie to nic nowego. Umieszczam recenzje na www.lubimyczytac.pl, a w ich regulaminie jest bardzo podobny zapis. Jednak ile osób go przeczytało? Wiele blogerów "z automatu" wstawia tam recenzję i pewnie wielu z nich pomyślało, że zapis w regulaminie CzytamPierwszy.pl jest "wyzyskiem". 
W takim razie co powiedzą na to (regulamin LubimyCzytać):

"4. Udostępniając treści w Serwisie Użytkownik Zarejestrowany:
  1. (...)
  2. wyraża nieodwołalną zgodę na udostępnianie i zamieszczenie przez Administratora powyższych treści bez ich istotnej modyfikacji, oraz wyraża zgodę na konwersję formatu pliku zamieszczonych danych,
  3. oświadcza, że udziela nieodwołalnej Administratorowi bezterminowej i nieodpłatnej licencji na korzystanie, utrwalanie i zwielokrotnianie zamieszczanych przez Użytkownika Zarejestrowanego treści, ich utrwalanie i zwielokrotnianie dowolną techniką, w celach marketingowych, informacyjnych, statystycznych oraz publikacji w (...) mediach (...),
  4. Recenzent, w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zobowiązany jest do napisania i umieszczania oficjalnej recenzji książki w pierwszej kolejności w Serwisie, (...)".
Dlatego ten zapis w regulaminie CzytamPierwszy.pl mnie nie "ruszył". Od lat umieszczam recenzje na lubimyczytac.pl i zdaje sobie sprawę z tego na co się zgodziłam akceptując regulamin. Dlaczego więc ma mi to przeszkadzać w innym portalu?

Co do systemu zbierania punktów.. CzytamPierwszy.pl miał być portalem dla początkujących blogerów, jednak system przyznawania punktów dawał dużo do życzenia. Zdaje sobie sprawę z tego, że osoby mające np. 6000 obserwatorów na instagramie również kiedyś zaczynali i również dużo czasu i energii poświęcają na prowadzenie profilu. Ale osoba mająca 100 obserwacji na instagramie dostałaby tylko 1 ISBN, a wyżej wspomniana 60 ISBN-ów.. Więc każdy zgodzi się z tym, że raczej nie świadczyło to o tym, że portal jest wręcz stworzony dla początkujących. Gdy portal powstał miałam około 500 obserwatorów na instagramie, wtedy zaczęłam również swoje pierwsze współprace z wydawnictwami. Wtedy o wiele łatwiej było mi nawiązać współpracę z wydawnictwem, niż nazbierać ISBN-y potrzebne do "zakupu" książek.
Jednak załoga CzytamPierwszy.pl wysłuchała użytkowników portalu i zmieniła system punktowy na lepszy. Wprowadzili wartość minimalną punktów, a nie maksymalną. Teraz o wiele łatwiej jest zdobyć ISBN-y, co bardzo mnie cieszy i użytkowników portalu z pewnością również. 

Wiele osób wspominało, że może to wywołać "wyścig szczurów". Nie zgodzę się z tym. Jeśli ktoś ma czas i ochotę to może wstawić recenzję nawet na stronach dziesięciu księgarń internetowych, nic mi do tego. Poza tym to, że ktoś nazbiera dużo punktów nie znaczy, że mi ich zabraknie. 

Dzięki portalowi możemy zdobyć książki od wydawnictw, które są dla nas póki co "nieosiągalne". Z Wydawnictwem SQN niestety nie udało mi się nawiązać współpracy, jednak mimo to mam dostęp do wszystkich ich nowości.

Jestem bardzo zadowolona z CzytamPierwszy.pl i będę z niego chętnie korzystała, zwłaszcza, że ciągle jest ulepszany. Tak naprawdę nigdy wszystkim nie dogodzimy, dlatego ważne jest żeby wszędzie szukać przede wszystkim plusów. Starałam się nie udzielać na temat portalu do póki nie przekonam się na własnej skórze co w trawie piszczy. Jednak myślę, że wystarczająco go przetestowałam, aby zachęcić Was do jego korzystania ☺


Korzystacie z CzytamPierwszy?
Jesteście zadowoleni? A może coś byście zmienili?
Dajcie znać w komentarzach :)

EFEKTY UBOCZNE | MICHAEL PALMER

"-(...) człowiek budzi się rano, ubiera, wychodzi z domu, by podjąć kolejną próbę w bitwie, jaką jest życie. Zależy mu tylko na tym, by się rozwijać i złapać po drodze odrobinę spokoju i zadowolenia. (...) Robimy to co dzień i co dzień uważamy, że wszyscy inni postępują dokładnie tak samo.. próbują złapać odrobinę szczęścia. Wydaje się to jak najbardziej logiczne.
-(...) To, co wydaje się sensowne, rzadko się pokrywa z rzeczywistością. Danie, które opisałaś, byłoby bardzo smaczne, brak mu jednak sosu realności... chciwości, zawiści, dwulicowości, niepewności... nie wspominając o odwiecznym, dobry, zawsze gotowym do akcji szaleństwie. Nieważne, kim jesteś, nieważne, jak bardzo starasz się o swój ogródek, nieważne, jak bardzo próbujesz być grzeczna wobec bliźnich... zawsze pojawi się ktoś, kto będzie próbował podstawić ci nogę."

Efekty uboczne
Michael Palmer
Wydawnictwo Replika
Data wydania 26/09/2017
Liczba stron 384

Kate Bennet, doświadczona patolog, prowadzi szczęśliwe życie. Ma świetną pracę, kochającego męża, jednak to wszystko może się zmienić.. Jej życie wywraca się do góry nogami- dwie pacjentki umierają z powodu tajemniczej choroby, na którą zapada również jej przyjaciółka. Kate nie spocznie do póki nie pozna prawdy, co może być niebezpieczne. Jej małżeństwo, kariera, zdrowie psychiczne oraz życie zawisną na włosku...

          Uwielbiam thrillery medyczne, "Efekty uboczne" to druga książka Palmera jaką przeczytałam ale z pewnością nie ostatnia. Co prawda "Trauma" według mnie była lepsza, ale to nie oznacza, że ta książka nie jest godna polecenia. "Efekty uboczne" to świetnie skonstruowany thriller. Odważna, mądra i twardo stąpająca po ziemi bohaterka, świetna intryga, dużo zagadnień medycznych, które wyjaśnione są w przystępny sposób i lekki styl autora, dzięki czemu książkę czyta się bardzo przyjemnie.

"(...) prawdziwy seksapil nie polega na tym, co mężczyzna może zrobić Z nią, ale DLA niej."

          Czego w takim razie mi tu brakowało? Napięcia, i zaskakujących, nagłych zwrotów akcji. Chociaż napięcie było, ale dopiero pod koniec książki. Prolog, tak naprawdę dużo zdradza, dzięki czemu jestem niemal pewna, że większość czytelników będzie w stanie przewidzieć niektóre wydarzenia, a być może również zakończenie tej historii.

"Nigdy nie podnoś lewej nogi, dopóki prawa nie stoi pewnie."

          Ta pozycja bardzo dobrze ukazuje jak bezwzględni i bezduszni mogą być ludzie, gdy czegoś bardzo pragną, oraz gdy (dosłownie!) idą po trupach do celu... Zwłaszcza, gdy mają mnóstwo pieniędzy i mogą zapewnić sobie wszystko i.. wszystkich. Mając pieniądze, praktycznie bez wysiłku można zniszczyć komuś życie, by tylko dopiąć swego. Smutne.. ale niestety bardzo prawdziwe.

          Podsumowując, jeśli chcecie przeczytać świetny thriller medyczny, z ciekawą fabułą to bez wątpienia będziecie zadowoleni. Jednak, nie nastawiajcie się na niewyobrażalne napięcie. Swoją drogą.. czy wszystkie książki muszą takie być? Według mnie nie.. Gdyby tak było, to przy takiej ilości książek jakie czytam, szybko padłoby mi serce 😂

"(...) najtrudniejszą rzeczą w miłości to pozwalać kochanej osobie na to, by mogła sama decydować o tym, co jest dla niej najlepsze."

Za egzemplarz serdeczne dziękuję Wydawnictwu Replika.

Nauka języka niemieckiego z SuperMemo #3


Czas na kolejne podsumowanie nauki języka niemieckiego z SuperMemo. Minęły już cztery tygodnie, tylko nie bardzo wiem kiedy.. 😂 Czas mi bardzo szybko ucieka, dodatkowo przygotowania do Świąt coraz bardziej mnie pochłaniają. Jednak nauki nie zamierzam odpuścić.


W zeszłym tygodniu dostałam jeszcze jeden kurs a dokładnie Gramatyka. Kein Problem!. Napiszę Wam kilka słów o tym kursie a później przejdę do podsumowania nauki.

Ten kurs powstał w oparciu o komentarze, objaśnienia i ćwiczenia z kursu Niemiecki. Kein Problem!, który obejmuje poziomy A1 do C1. Kurs prezentuje szereg kluczowych zagadnień z zakresu gramatyki niemieckiej. Jednocześnie liczne ćwiczenia o zróżnicowanym poziomie trudności dają uczącemu się okazję do sprawdzenia nowo nabytej wiedzy w praktyce.
Z kursem Gramatyka. Kein Problem:
  • dowiesz się między innymi, czym są i jak się stosuje rodzajniki,
  • nauczysz się, jak w języku niemieckim odmieniać rzeczowniki, przymiotniki i czasowniki,
  • zaprzyjaźnisz się z różnymi rodzajami zaimków,
  • zrozumiesz niemiecką specyfikę czasowników modalnych i to, jak wpływają na inne elementy zdania, w którym się znajdują,
  • odnajdziesz drogę w labiryncie czasów gramatycznych,
  • opanujesz tajniki strony biernej i mowy zależnej,
  • nauczysz się najczęściej używanych czasowników nieregularnych,
  • i wiele innych.
Co prawda mam kurs Niemiecki. Kein Problem!, więc ucząc się z kursem Gramatyka. Kein Problem! powtarzam to co się do tej pory nauczyłam. Jednak dla mnie to wielki plus, bo utrwalam sobie wiedzę. Dodatkowo ten kurs zawiera bardzo dużo ćwiczeń, dzięki czemu na bieżąco możemy sprawdzić czy przyswoiliśmy dane zagadnienie.

Ten kurs ma w sobie wszystko, zaczynając od gramatyki a na słownictwie kończąc. Jak pisałam wcześniej, kiedyś ten kurs przerabiałam. Dalej widzę po nim najmniejsze efekty, ale to dlatego, że wszystko co dotychczas w nim występuje mam już przerobione i przyswojone. Przerabiam go, by powtórzyć sobie rzeczy, które już znam, przygotowując się jednocześnie do poznania nowych.

Ten kurs nie przestaje mnie zadziwiać! Jeśli zależy Ci na szybkim przyswojeniu jak największej ilości słówek to ten kurs sprawdzi się świetnie! Mój zasób słów się bardzo powiększył, oczywiście nauka niektórych słówek idzie mi bardzo opornie, ale nie jest to z pewnością wina kursu.

Czytając niemieckie gazety, czy słuchając radio, wyłapuję dużo słówek, których dotychczas się nauczyłam, jednak ciężko mi jest "skleić" poprawnie wiele zdań. Mam nadzieję, że z biegiem czasu to się zmieni.
Kolejną zaletą kursów jest możliwość dodawania notatek. W notatce możesz dodać np. grafikę z własnym skojarzeniem danego słówka. "Pod ręką" również jest słownik. Wystarczy, że wybierzemy opcję "SŁOWNIK" i otwiera nam się okienko ze słownikiem SuperMemo lub Tłumacza Google.
Kursy można dopasować według swoich upodobań. Można ustawić sobie np. ilość nowych kart na dzień, w kursie Extremes Deutsch można również wyłączyć/ włączyć sobie definicję danego słówka po niemiecku i zdecydować czy chcemy by była ona czytana przez lektora. Tak naprawdę ciągle uczę się obsługi tego programu i odnoszę wrażenie, że nie poznałam jego pełnych możliwości :)
Na początku przeszkadzało mi, że podręczniki są czarno- białe, ale znalazłam na to sposób. Kupiłam piękne pastelowe zakreślacze i poszczególne zagadnienia- słownictwo, dialogi itd zaznaczałam innymi kolorami. Więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)

Muszę się przyznać do małego oszukiwania. Kilka razy nie zrobiłam wszystkich zaplanowanych nowych kart na dany dzień. Po prostu nie miałam kiedy. Lenka czasami pochłania dużo mojego czasu. Jednak staram się nie zaniedbywać powtórek. Bo jeśli w jeden dzień nie zrobię powtórek, to następnego będę musiała zrobić nowe plus zaległe z poprzedniego dnia. 

Powyższe kursy wam podlinkowałam. Jeśli klikniecie w nazwę kursu to od razu przekieruje was na stronę SuperMemo, gdzie będziecie mogli przeczytać więcej na temat powyższych kursów. 
Tutaj macie link do całej oferty SuperMemo, w której znajdziecie również inne języki, między innymi angielski, chiński czy hiszpański. Więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.

Za dwa tygodnie na blogu pojawi się kolejne podsumowanie nauki z SuperMemo.


Za kursy językowe serdecznie dziękuję SuperMemo.

Duże i włochate | Trefl Joker Line

Dzisiaj przychodzę do Was z inną recenzją. Mianowicie recenzją gry. Na blogu pojawi się więcej tego typu postów i mam nadzieję, że przypadną Wam one do gustu. Może znajdziecie pomysł na prezent urodzinowy bądź gwiazdkowy?


DUŻE I WŁOCHATE
Wydawnictwo Trefl Joker Line
Autor Josep M. Allué
Czas gry  ok. 30min
Wiek +8 
Liczba graczy 4-8

"Duże i włochate" to gra imprezowa, w której możemy puścić wodze fantazji. Każdy z graczy może wykazać się niezwykłą pomysłowością.
Włochate i obrzydliwe? Niebezpieczne i ciężkie? Dziwaczne i tchórzliwe? Skojarzeń jest masa, jednak w tej grze liczy się oryginalność i pomysłowość.

CEL GRY
Gra polega na wymyślaniu najtrafniejszych skojarzeń do dwóch haseł wybranych w danej turze.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA
102 karty z przymiotnikami
8 kart graczy
1 żeton sędziego
8 żetonów graczy
1 klepsydra


ROZGRYWKA

1. Każdy z graczy wybiera kartę gracza oraz żeton w tym samym kolorze.
2. Karty z przymiotnikami trzeba ułożyć w stos na środku.
3. W każdej turze kolejni gracze wcielają się w rolę sędziego, przejmując żeton sędziego. W pierwszej turze sędzią zostaje osoba najstarsza.
4. Sędzia wybiera 3 karty z przymiotnikami ze stosu, zapoznaje się z nimi i umieszcza je na środku stołu.
5. Sędzia decyduje, które karty pozostaną w grze.
6. Gracze muszą wymyślić skojarzenia do przymiotników wybranych przez sędziego. Czas na udzielenie odpowiedzi to 60 sekund, które odmierza dołączona klepsydra.
7. Po wymyśleniu odpowiedzi gracze umieszczają swoje żetony na odwróconej karcie. Ostatni gracz nie może udzielać odpowiedzi w danej turze, zamiast tego zbiera żetony wszystkich graczy i w tej rundzie zostaje zgadującym.
8. Gracze podają swoje odpowiedzi- poza zgadującym.
9. Po wysłuchaniu wszystkich odpowiedzi zgadujący w tajemnicy typuje jaką odpowiedź wybierze sędzia (wybiera żeton danego gracza).
10. Sędzie ogłasza jaka odpowiedź jego zdaniem jest najlepsza. Wybrany gracz otrzymuje dwie odkryte karty.
11. Zgadujący odkrywa żeton gracza, który według niego miał zostać wybrany przez sędziego. Jeśli miał rację- zdobywa zakrytą kartę, jednak jeśli się pomyli traci jedną kartę (oczywiście jeśli jakąkolwiek ma)

Istnieje również wariant bez sędziego. W takim wypadku gracz, który w danej turze jest sędzią, dobiera trzy karty i wybiera spośród nich dwie, które będą wykorzystane w danej rundzie. Po podaniu odpowiedzi gracze odliczają do trzech i w tym samym czasie wskazują osobę, której odpowiedź ich zdaniem była najlepsza. W przypadku remisu gracze dostają po jednej karcie. Zgadujący również otrzymuje kartę jeśli wytypuje prawidłowo wybraną odpowiedź.

ZAKOŃCZENIE ROZGRYWKI
Wgrywa osoba, która zgromadzi najwięcej kart.

Zasady są proste. W instrukcji napisane jest również, że można dyskutować na temat udzielonych odpowiedzi. My to pominęliśmy. Jeśli nie zgadzaliśmy się z jakimś skojarzeniem, wtedy dana osoba musiała wytłumaczyć skąd takie skojarzenie.
W tę grę mogą również grać dzieci, jednak dorośli będą wtedy musieli wyeliminować kłopotliwe przymiotniki typu "seksowne". Według mnie minusem jest to, że o ilości zdobytych przez graczy kart decyduje sędzia, bądź w wariancie bez sędzi wszyscy gracze. Chociaż przyznam szczerze, że nie mam pomysłu w jaki sposób można byłoby to zmienić.

PLUSY
+ niska cena
+ proste zasady
+ możliwość grania w większym gronie
+ małe pudełko

MINUSY
- o wyniku danej tury decyduje jeden z graczy

Ogólna ocena 6,5/10

"Duże i włochate" świetnie sprawdzi się na imprezach i luźnych spotkaniach ze znajomymi. Oczywiście, pod warunkiem, że grające w nią osoby mają podobne poczucie humoru.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Trefl.

ZŁOTKO | C.J. SKUSE

"Nawet jeśli zobaczy mnie jakiś przypadkowy świadek, tajony i głęboki seksizm naszego społeczeństwa zadziała na moją korzyść. Trzema umieć wyzyskiwać system. Myślą, że jestem słaba i kobieca? Będę taką udawać. Wykorzystam ich uprzedzenie przeciwko nim. A kiedy odwrócą wzrok, poderżnę im gardła."

"Złotko"
C.J. Skuse
Wydawnictwo Burda Książki
Data wydania 12/09/2017
Liczba stron 446

Rhiannon sprawia wrażenie normalnej kobiety. Mieszka z chłopakiem, pracuje a w wolnym czasie spotyka się z przyjaciółkami. Jednak nic bardziej mylnego. Rhiannon ciągle coś denerwuje. Jest sfrustrowana życiem prywatnym i zawodowym. Tak naprawdę wkurza ją wszystko i wszyscy, którzy nie zachowują się tak, jak ona tego chce. Jej związek, praca i przyjaciółki to jedynie przykrywka, ale cholernie dobra. Nikt nie jest w stanie poznać jej prawdziwej natury, bowiem Rhiannon to świetna aktorka. Wieczorami układa listę osób, które ma ochotę zabić. Na jej liście znajdują się wszyscy- kasjer z Lidla, który zawsze obija jej jabłka i nigdy nie stara się pomóc, czy kierowca, który parę razy zajechał jej drogę. Jednak to nie jest jedyna tajemnica głównej bohaterki...

          Po przeczytaniu tej książki od razu sprawdziłam czy autorka napisała więcej powieści. Niestety nie.. Ubolewam z tego powodu, bo bardzo dobrze bawiłam się czytając "Złotko". Historię poznajemy z punktu widzenia Rhiannon. Bowiem książka napisana jest w formie pamiętnika głównej bohaterki.

          Postaci w tej pozycji było dosyć sporo, jednak główne skrzypce grała zdecydowanie Rhiannon. Wszyscy bohaterowie na tle "Złotka" wypadają dosyć słabo, bo jest ona bez wątpienia bardzo, ale to bardzo charakterystyczną postacią. Rhiannon bez ogródek pisze w pamiętniku to, co myśli i jakie tajemnice kryje.

          Styl autorki jest lekki, a książka napisana jest prostym, przesyconym humorem językiem. Gdybym mogła to z pewnością przeczytałabym tę pozycję za jednym zamachem. Każdy zakończony rozdział, czyli dzień bohaterki, wywoływał u mnie ciekawość. Byłam ciekawa kto następnego dnia wyląduje na liście osób, które Rhiannon z miłą chęcią by zabiła i co jej się przytrafi tym razem.

          Książka aż kipi humorem. Czarnym humorem, który uwielbiam. Praktycznie w każdym rozdziale coś mnie rozśmieszyło, albo chociaż wywołało uśmiech na mojej twarzy. Rhiannon polubiłam od razu, chociaż nie jestem pewna czy chciałabym mieć z nią do czynienia w prawdziwym życiu. Bez wątpienia jest chora psychicznie, ale na swój sposób jest zabawna i nie da się jej nie lubić. Chociaż ostatnie około 100 stron sprawiło, że coraz mniejszym "uczuciem" ją darzyłam. Sprawy zachodziły za daleko, a ja miałam ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć, by wzięła się w garść.

          Lubię efekt zaskoczenia w zakończenia i właśnie taki jest w tej książce. Tego się nie spodziewałam i z miłą chęcią przeczytałabym kontynuację tej książki. Jestem ciekawa dalszych losów Rhiannon.

          Na okładce jest napisane "To jak Bridget Jones z morderczymi skłonnościami Dextera."; ""Złotko" (...) to dziecko Bridget Jones i Dextera Morgana". O ile z porównaniem do Bridget jestem w stanie się zgodzić, to porównanie Rhiannon do Dextera jest trochę na wyrost. Mordercze skłonność, być może łączą obie postaci, ale na tym się to kończy. Dexter jest jedyny w swoim rodzaju i głównej bohaterce bardzo dużo do niego brakuje. Być może moja opinia wynika z tego, że Dexter jest moim ulubionym seryjnym mordercą? Aż mam ochotę obejrzeć cały serial od początku :)

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.

"ŻNIWIARZ. PUSTA NOC" PAULINA HENDEL

"Przecież Polska nie zaistniała ot tak w chwili, kiedy przyjęła chrzest. Na tych samych terenach działo się wiele ciekawych rzeczy, żyli ludzie, którzy wierzyli w starych bogów oraz najróżniejsze demony. Mieli swoje święta, własne tradycję. Chrześcijaństwo, nie mogąc tego wszystkiego wyplewić z umysłów ludzi, zaczęło przejmować niektóre ze starych zwyczajów."

Żniwiarz. Pusta noc
Paulina Hendel
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 10/05/2017
Liczba stron 432

Dwudziestoletnia Magda, na pierwszy rzut oka prowadzi monotonne życie. Swój czas poświęca pracy w księgarni oraz wypełnianiu domowych obowiązków. Jednak mało osób wie, że Magda tropi upiory pochodzące ze słowiańskich wierzeń. Jej wujek Felix jest żniwiarzem, czyli osobą, która porońce, zmory, bezkosty i inne upiory potrafi odesłać tam, skąd przybyli. Felix znika, a Magda bierze sprawy w swoje ręce. Mimo, że nie jest żniwiarzem, posiada dużą wiedzę na temat upiorów i postanawia sama się z nimi rozprawić. 

           Styl autorki jest lekki, nieprzekombinowany. Bardzo przyjemnie czytało mi się tę książkę. Bohaterowie powieści są ciekawi, a pomysł na fabułę nietuzinkowy. Bowiem, w jakiej książce znajdziemy upiory rodem ze słowiańskich wierzeń? Wampiry i wilkołaki już były, jest mnóstwo książek w których grają główne skrzypce. Można powiedzieć, że jest to już "oklepane". Dlatego bezkosty i zmory były miłym zaskoczeniem.



           Magdę i Felixa bardzo polubiłam i kibicowałam im do ostatnich stron. Autorka wykreowała ciekawych bohaterów, a wszystkie upiory opisała w genialny sposób, moja wyobraźnia działała na pełnych obrotach.



           W książce próżno szukać napięcia, czy szybkiej akcji, jednak mimo to, tę pozycję czytało mi się przyjemnie i trudno było mi się od niej oderwać. Jedyny, ale za to ogromny minus, to przewidywalność. Autorka zdecydowanie za dużo podrzuciła czytelnikowi elementów układanki. Bardzo szybko domyśliłam się zakończenia. Miałam nadzieję, że może moje przypuszczenia są zbyt "oczywiste", że może autorka przygotowała "mieszankę wybuchową" na koniec. Niestety tak się nie stało. 



           Jednak mimo bardzo przewidywalnego zakończenia książka jest warta uwagi. Na co dzień nie czytam fantastyki, jednak postanowiłam nie zamykać się tylko w kryminałach i thrillerach i była to dobra decyzja! Z miłą chęcią przeczytam drugą część "Żniwiarza". Dużo osób twierdzi, że "Czerwone słońce" jest o wiele lepsze od pierwszej części, tak więc nie mogę się doczekać!




Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

"SHANTARAM" GREGORY DAVID ROBERTS | CZYTAJPL.PL

"Jedną z przyczyn, dla których pragniemy miłości i tak rozpaczliwie jej szukamy, jest to, że miłość to jedyne lekarstwo na samotność, wstyd i smutek. Są uczucia, które zapadają w serce tak głęboko, że tylko samotność może je znowu wyciągnąć. Są prawdy tak bolesne, że tylko wstyd pomaga z nimi żyć. I są sprawy tak smutne, że w płaczu nad nimi może cię wyręczyć tylko dusza."

5 ULUBIONYCH ZAGRANICZNYCH SERIALI

Postanowiłam rozpocząć na blogu cykl "TOP 5". Już dwa posty się pojawiły- o ulubionych autorach oraz z ulubionymi cytatami Harlana Cobena. Dzisiaj przyszedł czas na ulubione seriale, bo nie samymi książkami człowiek żyje :)

1. CHICAGO FIRE
Żadna praca nie jest bardziej stresująca,
niebezpieczna, czy ekscytująca niż strażaków - członków 
Oddziału Ratunkowego i sanitariuszy z Chicago Firehouse 51. 
Są to odważni mężczyźni i kobiety, którzy stają oko 
w oko z niebezpieczeństwem, reagują, gdy wszyscy inni 
boją się podjąć działanie. Jednak ogromne obowiązki 
w pracy odbijają piętno na ich życiu osobistym. (...).
zdjęcie
"Chicago Fire" to bez wątpienia mój ulubiony serial. Wywołuje u mnie wiele skrajnych emocji. Niejednokrotnie zanosiłam się śmiechem, wzruszałam, złościłam i płakałam. Ten serial tak porusza, że nie jestem w stanie zliczyć ile razy płakałam oglądając go. A musicie wiedzieć jedno- bardzo, bardzo rzadko mi się to zdarza oglądając filmy, seriale czy czytając książki, ale ten serial jest tak emocjonujący, że niejednokrotnie nie umiałam obejrzeć go w spokoju.. Świetni aktorzy (i nie chodzi mi tu tylko o Taylor'a Kinney'a 🙈), niesamowite historie w życiu prywatnym i zawodowym bohaterów i różne, skrajne emocje praktycznie w każdym odcinku sprawiły, że jest to mój ulubiony serial. Aktualnie emitowany jest szósty sezon, każdy sezon ma 22 odcinki ale uwierzcie mi.. ten serial ciągle zaskakuje. Polecam, polecam, polecam :)

2. BREAKING BAD
Głównym bohaterem "Breaking Bad" jest Walter White, nauczyciel chemii mieszkający w Nowym Meksyku wraz z żoną  oraz nastoletnim synem cierpiącym na porażenie mózgowe. Kiedy u Waltera zostaje zdiagnozowany rak w trzecim stadium, lekarze rokują, że pozostały mu dwa lata życia. Dzięki tym prognozom Walter wyzbywa się wszelkich lęków i pragnąc zabezpieczyć swoją rodzinę finansowo decyduje się wkroczyć do niebezpiecznego świata narkotyków i zbrodni. Serial ukazuje jak śmiertelna diagnoza jaką postawiono White'owi, zwyczajnemu mężczyźnie z typowymi, codziennymi problemami zmienia go z łagodnego domatora w trzon narkotykowej branży.
Wow, wow i jeszcze raz wow! Cieszę się, że zaczęłam oglądać ten serial, gdy było wyemitowanych już kilka sezonów. Sezon pierwszy obejrzeliśmy w dwa dni. Każdy odcinek kończył się tak, że aż ciekawość zżerała nas od środka i musieliśmy obejrzeć kolejny odcinek!

3. Dexter
Dexter jest seryjnym mordercą. W dzieciństwie został przygarnięty przez policjanta, Harry'ego, który nauczył go zaspokajać swoje chore pragnienia, będące wynikiem traumatycznych przeżyć. Dexter, posługując się "kodeksem" przybranego ojca, zabija ludzi, którzy sobie (w jego mniemaniu) na to zasłużyli, a jednocześnie swojemu "głodowi" zabijania mówi stanowcze nie! Od czasu śmierci Harry'ego nie ma nikogo, kto znałby mroczną prawdę o Dexterze. Nie wie o tym nawet jego przybrana siostra Deb, pracująca w tym samym oddziale policji Miami. Pewnego dnia w sielankowe życie bohatera wkrada się ktoś, kto wyrywa Dextera z rutyny - morderca z ciężarówki-chłodni. Okalecza swe ofiary w niezwykle oryginalny i wyjątkowy sposób, co imponuje Dexterowi. Okazuje się, że obaj panowie mają ze sobą więcej wspólnego, niż się wydaje..
www.filmweb.pl
Uwielbiam thrillery i kryminały, więc Dextera w tym zestawieniu nie mogło zabraknąć. Niestety serial się skończył, chociaż mam cichą nadzieję, że go wznowią. Brakuje mi Dextera, po prostu go uwielbiam. Dlatego mam w planach obejrzeć ten serial od nowa. Jeśli lubicie trzymające w napięciu seriale, pełne intryg, rozlewu krwi i morderstw, to Dexter przypadnie Wam do gustu.

4. Lucyfer
Lucyfer Morningstar (Tom Ellis) to Władca Piekieł, którego nudzi dotychczasowe życie. Postanawia więc porzucić swoją funkcję i przenieść się do Los Angeles, gdzie zostaje właścicielem luksusowego klubu nocnego. Gdy dochodzi do zabójstwa wschodzącej gwiazdy muzyki pop, postanawia użyć swoich nadprzyrodzonych mocy, aby pomóc schwytać mordercę. Wkrótce rozpoczyna pracę w policji i stara się karać ludzi za zbrodnie.
Nie skończyłam jeszcze pierwszego sezonu Lucyfera i w sumie cieszę się z tego powodu. Ten serial jest tak świetny, że mogłabym oglądać go na okrągło. Zagadki kryminalne są nietuzinkowe, trzymają w napięciu a Lucyfer ciągle rozśmiesza do łez. Uwielbiam jego sposób bycia. Do tej pory seriale fantasy omijałam szerokim łukiem, dlatego cieszę się, że zdecydowałam się obejrzeć Lucyfera. Serial okazał się świetny a "domieszka" fantasy dodaje mu uroku i sprawia, że jest niepowtarzalny.

5. Shameless
Jedną z głównych postaci tego komediodramatu od stacji Showtime jest Frank Gallagher, który jest bardzo nieodpowiedzialną głową rodziny. Bohater jest alkoholikiem i spędza większość czasu, leżąc nieprzytomny w salonie, zamiast zajmować się swoimi pociechami. Dzieciom nie pomaga także matka, która odeszła od rodziny. Cały ciężar za prowadzenie domu i rodziny spada na barki najstarszej córki Fiony. Bohaterka w związku z niedyspozycją rodziców sama zajmuje się wychowywaniem swoich licznych braci i sióstr. To nie jest jednak zadanie łatwe do wykonania.
www.filmweb.pl
Shameless bawi, przeraża i zaskakuje. Tak zwariowanej i różnorodnej rodziny nigdzie nie widziałam. Fiona musi okiełznać, wychować i utrzymać swoje liczne rodzeństwo. Co nie jest łatwe, bo nie może liczyć na swoich rodziców. Rodzeństwo jest w różnym wieku, mają różne potrzeby, różne charaktery i różne pomysły. Ich przygody w większości są tak absurdalne, że aż śmieszne. Nawet nie wiem co mogłabym więcej napisać o tym serialu. Jeśli lubicie komediodramaty i czarny humor, to Shameless powinno Wam się spodobać.

To by było na tyle. Tak prezentuje się moje zestawienie pięciu ulubionych zagranicznych seriali.
Oglądacie seriale? Jakie polecacie? ☺

instagram