KSIĄŻKOWY TAG

Czas na kolejny TAG, zapraszam :)
Znalazłam go na blogu Zagubiona w słowach.





1. Jaki gatunek książek najczęściej wybierasz?
Najczęściej sięgam po kryminały. Jestem wręcz ich miłośniczką. 

2. Która postać książkowa jest najbardziej podobna do Ciebie lub którą chciałabyś być?
Gdybym mogła to chciałabym być Panią Różą z "Oskara i Pani Róży".
Chętnie poznałabym Oskarka i przeżyła z nim jego ostatnie "lata"..

3. Jaką książkę dałabyś koniecznie swojemu dziecku do przeczytania?

Zdecydowanie "Dynastia Miziołków". Jest przepełniona humorem i czytanie jej to czysta przyjemność.

4. Wolisz książki w wersji papierowej, e-booki czy audiobooki?
Zdecydowanie książki w wersji papierowej, lubie mieć książkę w ręce. Uwielbiam patrzeć na moją biblioteczkę. E-booki to nie to samo :) Chociaż zdarzało mi się kilka przeczytać.

5. Jaka książka zrobiła na Tobie największe wrażenie?
"Oskar i Pani Róża". To bardzo poruszająca książka, którą powinien przeczytać każdy. Bez wyjątku.

6. Jaka książka nie zrobiła na Tobie dobrego wrażenia?  
"Obietnica mroku" Maxime Chattama. Skuszona pozytywnymi opiniami na temat tej książki, sięgnęłam po nią i niestety się rozczarowałam. Więcej możecie przeczytać w recenzji, którą napisałam- "Obietnica mroku".

7. Czytasz jedną książkę od początku do końca czy zaczynasz kilka książek na raz?

Zdecydowanie wolę czytać jedną książkę "od deski do deski". 

8. Częściej czytasz wypożyczone książki czy raczej preferujesz własny zakup?

Może to głupie ale nienawidzę książek pożyczonych, czy to z biblioteki czy od znajomych, rodziny. Lubię przeczytać książkę i odłożyć ją na moją biblioteczkę. 

9. Jaką jedną książkę powinien przeczytać każdy, niezależnie od swoich zainteresowań?

Po raz kolejny wymienię "Oskar i Pani Róża" :)

10. Czy oceniasz książkę po okładce?
Nie. Chociaż czasami zdarzy mi się zamówić książkę ze względu na jej piękną okładkę, jednak nigdy się nie zawiodłam.

11. Czy ulegasz promocjom cenowym na książki? Jeżeli tak to jaka była największa ilość książek, którą kupiłaś w promocji?
Oczywiście. Na przecenach lubię kupować książki autorów, których do tej pory nie czytałam. Największa ilość książek jaką kupiłam na promocji to 15.

12. O jakiej książce marzysz, choć póki co nie możesz jej mieć?
"Prawnik z Lincoln" nigdzie nie ma tej książki :(

13. Ile książek liczy Twoja biblioteczka i jak przechowujesz swoje zbiory? 

Książki trzymam w biblioteczce, która jest w sypialni. Mam dokładnie 132 książki. 

14. Co najpierw: książka czy ekranizacja? 

Książka. Książki są zawsze lepsze od ekranizacji. 

15. Co teraz czytasz? 

Aktualnie czytam "Przebudzenie Lukrecji" Laury Adori





Tym razem nie nominuje konkretnych osób do zabawy ale zachęcam wszystkich do zrobienia tego TAGu na swoim blogu :)

"ILLUMINAE" JAY KRISTOFF, AMIE KAUFMAN

          Przyznam szczerze, że "Illuminae" kupiłam tylko ze względu na formę wydania, która z resztą jest cudowna! Książki i filmy z gatunku science-fiction nigdy mnie za bardzo nie interesowały. Zapewne gdyby ta książka została wydana w "tradycyjny" sposób, nigdy nie dowiedziałabym się jaka jest cudowna.

          Tutaj możecie przeczytać o akcji "wspólnego wydania" książki wraz z Wydawnictwem Otwartym. Cieszę się, że dołożyłam małą cegiełkę i udało się wydać "Illuminae". I to w jakim stylu!



"Wszystkie gwiazdy galaktyki powinny leżeć u twoich stóp, a we włosach powinnaś mieć tysiąc diamentów. Zasługujesz na kogoś, kto ucieknie z tobą tak daleko i tak szybko, jak tylko zechcesz. Trzymając cię za rękę i nie gasząc twojego entuzjazmu."


ILLUMINAE
ILLUMINAE Folder_01 
Jay Kristoff, Amie Kaufman
Wydawnictwo Moondrive
Rok wydania 2017
Liczba stron 579





          Gdy Kady Grant zrywa ze swoim chłopakiem Ezrą Masonem, nie wie, że kilka godzin później dojdzie do inwazji na ich planetę, podczas której BeiTech pozbawia tysiące ludzi domu.
Trzy statki kosmiczne: Hypatia, Alexander i Copernicus ewakuują tych którym udało się przeżyć. Jednak ściga ich wrogo nastawiony pancernik Lincoln, którego zadaniem jest uciszyć wszystkich świadków ataku na planetę.
Na pokładzie Copernicusa rozprzestrzenia się śmiertelny wirus a AIDAN- system sztucznej inteligencji transportowca wojskowego Alexandra staje się największym wrogiem ocalałych.
Kady odkrywa przerażającą prawdę, o wydarzeniach, które dzieją się na jej oczach a jedyną osobą, która może pomóc w powstrzymaniu zagłady jest jej były chłopak Ezra.

"(...) im człowiek więcej traci, tym boleśniej sobie uświadamia, jak niewiele mu zostało."



          W "Illuminae" nie ma tradycyjnej formy narracji. Całą historię poznajemy poprzez protokoły, e-maile, profile psychologiczne, akta, notatki, opisy nagrań z kamer czy raporty. Z jednej strony byłam zachwycona takim wydaniem książki, z drugiej bałam się, że nie będę mogła się skupić i odnaleźć w natłoku dokumentów. Na szczęście obawy się nie potwierdziły! Czytając "Illuminae" czułam się jakbym była w samym środku wydarzeń, mało tego- ta historia tak mi się spodobała, że nie chciałam jej skończyć. Ostatnie 100 stron czytałam bardzo oszczędnie, byleby tylko przedłużyć tę podróż.


"Kiedy w milczeniu znosimy tyranię, umiera w nas człowiek"





         Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony. Głównych bohaterów nie da się nie lubić. Szczególnie moje uznanie zdobyła Kady. Po prostu ją uwielbiam! Zawzięta, mądra, sprytna i momentami bezczelna ale przede wszystkim gotowa poświęcić swoje życie by uratować tysiące istnień. Kady i Ezrze kibicowałam do samego końca. 

"Będę.
  póki nie zgaśnie ostatnia gwiazda w galaktyce
  będę"




          W "Illuminae" nie brakuje emocji, licznych zwrotów akcji i humoru, czarnego humoru, który uwielbiam. Momentami leje się krew i na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo. Czytając tę książkę kilkakrotnie pękło mi serce i kolejne strony czytałam z niedowierzaniem. 
Co? Jak? Dlaczego?!


"W czasach powszechnego fałszu mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym."



          Podsumowując- polecam! Jeżeli zastanawialiście się czy kupić "Illuminae" podczas akcji Wydawnictwa Otwartego i finalnie tego nie zrobiliście to żałujcie, bo naprawdę jest czego.
Teraz można ją kupić na moondrive shop za 49,90 zł i muszę przyznać, że zdecydowanie jest warta swojej ceny. Tak więc jeśli nie macie jeszcze swojego egzemplarza "Illuminae" to nic straconego.


          Z niecierpliwością czekam na drugą część "Gemina".


(...) Prawdziwa miłość nie wie, co "moje" i "twoje"; prawdziwa miłość moje chce uczynić twoim. Prawdziwa miłość nie wie, że "twoje nie jest moim". Daje obojgu siłę i trwa nieprzerwanie, bowiem w miłości dwoje jednym się stanie.

"PŁYTKIE NACIĘCIE" KARIN SLAUGHTER

Postanowiłam w końcu przeczytać książki, które stanowczo za długo czekały na swoją kolej. Tym sposobem przeczytałam świetny thriller medyczny "Horyzont umysłu", "Hannibala" czy książkę której tytuł świetnie opisuje jej treść - "Jestem nudziarą". Kilka dni temu sięgnęłam również po "Płytkie nacięcie" Karin Slaughter. To jest pierwsza książka tej autorki jaką przeczytałam i z pewnością nie ostatnia, chociaż szybko po jej tytuły nie sięgnę. Po "Płytkim nacięciu" muszę odpocząć. Stanowczo za dużo kryminałów ostatnio czytałam. Ta książka przelała czarę goryczy. 


 Kobiety potrafią znęcać się nad dziećmi dużo bardziej sadystycznie niż mężczyźni. Moim zdaniem, bierze się to stąd, iż są przekonane, że wszystko ujdzie im na sucho. Bo nikt nie uwierzy, że potrafią skrzywdzić dziecko.

KARIN SLAUGHTER
"PŁYTKIE NACIĘCIE"
Wydawnictwo W.A.B.
Data wydania 2013
Liczba stron 446



WYRZĄDZONE ZŁO POWRACA
ZE ZDWOJONĄ SIŁĄ
Coś strasznego zaczyna się dziać w tym bezpiecznym dotąd miasteczku, a ofiarami potwornego zła stają się najbardziej bezbronni. Poćwiartowane zwłoki niemowlęcia w toalecie, trzynastolatka próbująca zabić rówieśnika, zdumiewające wyniki sekcji zwłok. Wkrótce niezwykle trudne dochodzenie komplikuje się jeszcze bardziej.
 
Całe ciało dziewczyny, a zwłaszcza jej przedramiona i nogi, było pokryte dziesiątkami drobnych nacięć. Nacięcia były w różnych stadiach gojenia, jednak niektóre musiały pochodzić zaledwie sprzed paru dni. 
-opis z książki


Śledztwo prowadzi Jeffrey Tolliver oraz Lena Adams. Lena ma za sobą bardzo traumatyczne przeżycia, po których nie potrafi stanąć na nogi. Momentami strasznie mnie irytowała. Sama nie wie czego chce, odrzuca pomoc, która bez wątpienia jest jej potrzebna. Patrząc na to co przeżyła nie ma się też czemu dziwić. Jednak Lena jest policjantką i wróciła do służby po bardzo ciężkich przeżyciach, więc powinna być w 100% "sprawna" zarówno fizycznie jak i psychicznie. 
Dużą rolę w śledztwie odgrywa lekarka Sara Linton, która jest byłą żoną Tollivera. To ona znalazła zwłoki nowo narodzonego dziecka w toalecie publicznej oraz zrobiła sekcje zwłok Jenny Weaver- dziewczynki, którą Jeffrey zastrzelił gdy ta chciała zabić swojego rówieśnika.

"Płytkie nacięcie" zaintrygowało mnie od pierwszej strony. Przyznam szczerze, że nie takiej fabuły się spodziewałam. Książka mnie wciągnęła od razu, ale nie umiałam przez nią szybko przebrnąć. Potrzebowałam "odpoczynku" by przetrawić wszystko co przeczytałam, z rozdziału na rozdział było mi coraz trudniej czytać, ponieważ informacje jakie zaczęły wychodzić na jaw były coraz bardziej obrzydliwe, straszne i przygnębiające. W książce jest poruszony bardzo trudny temat jakim jest wykorzystywanie bezbronnych dzieci. Targają mną straszne emocje gdy oglądam lub czytam jak dzieciom dzieje się krzywda. Nieważne czy jest to fikcja w książce lub filmie czy prawda w wiadomościach lub gazetach. Zawsze łamie mi się serce a moje wnerwienie osiąga apogeum. Chociaż "wnerwienie" w tym przypadku jest zbyt delikatnym słowem. Autorka świetnie przedstawiła co dzieje się z psychiką dzieci, które są wykorzystywane, jak bardzo rzutuje to na ich późniejsze życie oraz jak trudno jest im funkcjonować w normalnym życiu.
Zakończenie było.. zaskakujące. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam.
Tej książki na pewno długo nie zapomnę.


Czytając "Płytkie nacięcie" ogarniał mnie smutek a im bliżej końca tym było gorzej. Z pewnością nie jest to pozycja dla ludzi o słabych nerwach. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, niejednokrotnie otwierał mi się nóż w kieszeni czytając tę książkę..
Czy polecam? Oczywiście! Jednak tylko miłośnikom kryminałów.
Jest to naprawdę świetny thriller psychologiczny niestety nie dla wszystkich.

Po tej lekturze zdecydowanie potrzebuje czegoś lekkiego.

Jeżeli wszystkie książki Karin Slaughter są tak samo dobre to czuję, że będzie to jedna z moich ulubionych autorek. 


(...) nie mogła pojąć zwyczaju wysyłania kwiatów do domu pogrzebowego, póki nie dotarło do niej, że kwiaty są pociechą dla żywych, bo pozwalają im utwierdzić się w przekonaniu, że na świecie wciąż trwa życie i oni też mają po co żyć.

COFFEE BOOK TAG

Ten TAG znalazłam na blogu Książki, recenzje, czytelnicy. Bardzo mi się spodobał (chyba głównie dlatego, że kawę i książki wręcz kocham) i postanowiłam zacząć go na moim blogu.
Miłego czytania :)




1. Czarna
Książka, w którą nie mogłaś się wkręcić.
Maxime Chattam "Obietnica Mroku", opinie na temat tej książki w większej części były pochlebne. Lubię dobre kryminały a właśnie tak opisywana była ta książka. Niestety zawiodłam się, recenzję możecie przeczytać tutaj- "Obietnica mroku".

2. Miętowa mocca
Książka, która staje się bardziej popularna w okresie świątecznym.
Szczerze? Nie mam pojęcia. Z pewnością "Opowieść wigilijna" jednak ja osobiście w okresie świątecznym lubię wracać do "Oskara i Pani Róży"
"(...) życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne.
Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić.
W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."

3. Gorąca czekolada
Moja ulubiona książka z dzieciństwa.
"Kubuś Puchatek" Alana Alexandra Milne.

"Przyjacielu, jeśli będzie ci dane żyć sto lat, to ja chciałbym żyć sto lat minus jeden dzień,
abym nie musiał żyć ani jednego dnia bez ciebie."

4. Podwójne esspresso
Książka, która trzymała Cię na krawędzi fotela od początku do końca.
Dużo było takich książek, ale postanowiłam wybrać jedną z ostatnio czytanych. Jest to "Horyzont umysłu" Thomasa Arnolda, recenzję możecie przeczytać tutaj- "Horyzont umysłu".

5. Starbucks
Książka, którą widzisz wszędzie.
Myślę, że jest to "Zapisane w wodzie" Pauli Hawkins. Napisałam recenzję tej książki, którą możecie przeczytać tutaj- "Zapisane w wodzie".

6. Hipsterska kawiarnia
Książka napisana przez niezależnego autora.
Jedyna autorka, która przychodzi mi do głowy to oczywiście Nicole Sochacki- Wójcicka.
Wydała "#instaserial o miłości" i "#instaserial o ślubie".
Niestety nie miałam okazji przeczytać jeszcze żadnej z tych książek ale wkrótce nadrobię zaległości.


7. Przypadkiem dostałam bezkofeinową
Książka po której spodziewałaś się więcej.
"Już mnie nie oszukasz" Harlana Cobena. Oczekiwałam od niej więcej z własnej głupoty. Ogłuszona pozytywnymi opiniami jaka ta książka jest wspaniała a zakończenie wgniata w fotel, oczekiwałam bardzo dużo. Książka jest świetna, typowo Cobenowska ale troszkę się rozczarowałam.
Napisałam recenzję tej książki, więc zapraszam do przeczytania- "Już mnie nie oszukasz".

"Ludzie mówią, że nie da się pogrzebać przeszłości. Zapewne mają rację, a tak naprawdę oznacza to,
że po każdym tragicznym wydarzeniu pozostają fale i echa, już na zawsze."

8. Idealne połączenie
Książka lub seria, która była zarówno słodka jak i gorzka ale ostatecznie przypadła Ci do gustu.
"Gwiazd naszych wina" Johna Greena. Wielka miłość i ciężka choroba. Moim zdaniem jest to zdecydowanie połączenie słodko- gorzkie. 

"Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem marzeń"





Horyzont umysłu | Thomas Arnold

Bo po co przesuwać horyzont umysłu,
jeżeli może zostać tam, gdzie jest?

Jestem bardzo miło zaskoczona tą książką. Dostałam ją od mamy w prezencie i przyznać muszę, że dosyć długo czekała na przeczytanie. Żałuję, że tak późno po nią sięgnęłam. Jest to thriller medyczny. Bardzo dobry thriller medyczny, a na dodatek polskiego autora. Praktycznie w ogóle nie czytam książek polskich autorów, ale  po tej pozycji na pewno się to zmieni.

Horyzont umysłu

Thomas Arnold

Wydawnictwo Vectra
Liczna stron 416
Ocena 10/10

Culberthowie po poważnym wypadku samochodowym trafiają do szpitala. Mężczyzna nie doznał większych urazów. Jednak jego żona Alice następnego dnia zaczyna się dziwnie zachowywać. Twierdzi, że potrąciła człowieka. Jednak świadkowie wypadku są przekonani, że na pewno to było zwierzę. Z resztą policja nie znalazła na samochodzie śladów krwi człowieka. Detektyw David Ross z wydziału zabójstw w Cleveland szybko dowiedział się, że Alice leczyła się psychiatrycznie po traumatycznym wypadku sprzed trzech lat. 
Dwa dni później w tym samym obszarze w którym doszło do wypadku małżeństwa, chłopiec znajduje ciało młodej kobiety. 
Mąż Alice ucieka, coraz więcej osób powiązanych ze sprawą znika.
Ross stara się rozwiązać tę zagadkę, która coraz bardziej staje się pogmatwana.


          Nawet nie wiem od czego zacząć. Emocje po prostu buzują we mnie po przeczytaniu "Horyzontu umysłu"! Ta pozycja wciąga od pierwszej strony, jest nieprzewidywalna i zaskakująca. Pojawia się bardzo dużo wątków, które na koniec zgrabnie łączą się w jedną całość. Żadna postać w książce nie pojawiła się przez przypadek, każda w większym lub mniejszym stopniu jest powiązana ze sprawą. Przyznam szczerze, że niejednokrotnie miałam mętlik w głowie czytając tę książkę. Myliła mi się fikcja z rzeczywistością. Gdy myślałam już, że dany wątek rozwiązałam bez najmniejszego problemu, pojawiał się zwrot akcji powalający moją teorię na łeb, na szyję. W tej książce nic nie da się przewidzieć! Wątki medyczne są świetnie opisane, widać, że autor zna się na rzeczy.

          Dużym plusem są też świetnie wykreowani bohaterowie, poznajemy życie prywatne policjantów, które nie zawsze jest kolorowe. Detektyw Ross jest specyficzną postacią. Jest arogancki, momentami cyniczny ale zdobył moje uznanie. Uwielbiam jego czarny humor i niezmiernie się cieszę, że występuje też w innych książkach tego autora. Miłym zaskoczeniem było to, że w "Horyzoncie umysłu" nie występują polskie imiona, nazwiska czy miejscowości, które w książkach mnie drażnią.

Jestem naprawdę miło zaskoczona i trochę mi wstyd z jakim nastawieniem podchodziłam do tej książki (z całego serca przepraszam za to autora). Myślałam, że będą to (mówiąc kolokwialnie) flaki z olejem, a akcji to ja w tej książce na pewno nie znajdę. Przeczytałam może z pięć książek polskich autorów, które za bardzo mi się nie podobały. Może dlatego tak podeszłam do tej pozycji. Finalnie jestem zachwycona, Thomas Arnold śmiało może rywalizować z Tess Gerritsen czy Robinem Cookiem, którzy moim zdaniem są mistrzami thrillera medycznego.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po tę pozycję bo naprawdę jest tego warta!


"JESTEM NUDZIARĄ" MONIKA SZWAJA

Ta książka kurzyła się dobre kilka lat na mojej półce i niestety muszę przyznać, że słusznie. Zdecydowanie moimi ulubionymi gatunkami są kryminał, thriller i sensacja, ale nie pogardzę książkami innych gatunków. Chciałam "odpocząć" od kryminałów i przeczytać coś lekkiego, w mojej biblioteczce to była jedyna pozycja. 

MONIKA SZWAJA
"JESTEM NUDZIARĄ"

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Liczba stron 320


Książka napisana jest w formie pamiętnika głównej bohaterki- Agaty. Jej dotychczasowe nudne życie zmienia się w dniu, w którym musi znaleźć sobie nową pracę. Do tej pory pracowała na uczelni ale bardzo szybko znalazła nową posadę i została nauczycielką języka polskiego w liceum.
Agata była pewna, że nauczanie młodzieży to będzie najgorsze doświadczenie w jej życiu  w końcu nienawidzi dzieci. Ku jej zdziwieniu znalazła wspólny język z uczniami a praca stała się dla niej czystą przyjemnością. Agata małymi krokami zmienia swoją nudną, czarną garderobę. Zaczyna się malować, czego do tej pory nie robiła. Również jej kontakty damsko-męskie nabierają rumieńców.
Zaczęła się spotykać z niezwykle temperamentnym Sławeczkiem oraz Kamilem- tatą jednego z jej uczniów.


Sięgając po tę książkę byłam pełna nadziei. Opis wydawał się całkiem ciekawy jednak szybko się rozczarowałam. Przez pierwsze sto stron walczyłam ze sobą, żeby jej nie odłożyć i sięgnąć po inną książkę. Potem troszkę się rozkręciła ale uwierzcie na słowo, w fotel to ona mnie nie wcisnęła. Po prostu w życiu głównej bohaterki więcej się działo przez co była nieco ciekawsza niż jej początek.

Nie czytam dużo książek polskich autorów głównie ze względu na występujące w nich polskie imiona, nazwiska i miejscowości (mam nadzieję, że nie tylko ja tak mam:)). A w tej książce było ich bardzo dużo- Agatka, Sławeczek, Zdzicha, Basia.. Te zdrobnienia (które w książce występowały prawie na każdym kroku) strasznie mnie irytowały.
Książka napisana jest dość infantylnym językiem, którego ja osobiście bardzo nie lubię.
Na tylnej okładce jest napisane "(...) Zapraszamy do świata kobiecej literatury, pełnego ciepła, humoru i wzruszeń."
Nie wiem gdzie w tej książce był humor (dialogi były tak dziecinne, że wywoływały jedynie irytacje) czy wzruszające momenty.




Osobiście nie polecam. Nie czytałam innych książek tej autorki. Być może trafiłam na jedną ze słabszych pozycji tej autorki, ale nie mam zamiaru przekonać się czy tak właśnie było.



Dawca | Tess Gerritsen

Problem polega na tym, że zło nie zniknie (...). Nawet gdy zasłonimy oczy i uszy, nadal będzie istniało.

"POPPINTROKOWIE. OPOWIADANIA Z MAGIĄ I DRESZCZEM" JOANNA OLECH

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją innej książki niż dotychczas, mianowicie.. .. z książką dla dzieci.
Mam młodszego brata, który jest małym molem książkowym. Na jego koncie jest już przeczytana cała seria "Magicznego drzewa", "Mikołajka", wszystkie lektury i dwie książki Joanny Olech (jak na jedenastoletnie dziecko myślę, że to dobry wynik). To właśnie ta kobieta jest "winowajczynią" tego posta. Pierwszą książka jaką Adaś (mój brat) przeczytał Joanny Olech była "Dynastia Miziołków".
Zaśmiewał się przy niej do rozpuku. Muszę przyznać, że gdy czytał mi niektóre fragmenty książki, również miałam niezły ubaw. Postanowiłam, że przy każdym zamawianiu swoich książek, będę kupowała Adasiowi jedną Joanny Olech. Tym oto sposobem w jego ręce trafiły "POPPINTROKOWIE. Opowiadania z magią i dreszczem", które bardzo mu się podobały. Bardzo zachwalał tę książkę i zachęcił mnie do przeczytania jej. Gdy dowiedział się, że założyłam bloga poprosił, żebym napisała recenzję tej książki a ja uznałam to za dobry pomysł. W końcu na pewno dużo z Was ma dzieci lub młodsze rodzeństwo, kuzynostwo. 



"POPPINTROKOWIE. Opowiadania z magią i dreszczem"
Joanna Olech
Wydawnictwo Literatura
Liczba stron 242

Zbiór opowiadań skutecznie obrzydzający nocne spacerki po cmentarzu i wyśmiewanie się z niby bezbronnych staruszków. Po jego przeczytaniu będziecie się BAĆ przejrzeć w zwykłej bombce czy zamachnąć na brzęczącą muchę! A nuż w ten sposób uruchomicie machinę magicznych wydarzeń, tak jak bohaterowie tej książki. Nie czytajcie, jeśli jesteście bojkami i nie macie co najmniej dziewięciu lat. 
opis z książki


Ta książka nie jest tak przepełniona humorem jak "Dynastia Miziołków" tej samej autorki. Jednak jest równie świetna. Sześć opowiadań, które możemy przeczytać w tej książce dają naprawdę dzieciom dużo do myślenia. Pojawiają się tu problemy typowych dzieci/nastolatków: miłość, strach, brak samoakceptacji, brak szacunku do starszych ludzi czy znęcanie się nad innymi dziećmi. Joanna Olech pokazuje jak może czuć się osoba prześladowana oraz (z przymrużeniem oka) co może stać się z "chojrakami" dręczącymi słabszych lub wyśmiewających starszych ludzi. Bohaterami opowiadań są niby zwykłe dzieci, nastolatki.. ale przygody jakie im się przytrafiają do zwyczajnych na pewno nie należą! Są ciut dziwne, ociupinkę niecodzienne, troszkę mroczne, odrobinkę straszne i bardzo magiczne!

Nie mogę nie wspomnieć o pięknym wydaniu tej książki! Twarda oprawa (co w książkach dla dzieci jest szczególnie ważne), piękne ilustracje Anny Wilebut i cudowna, wpisująca się w atmosferę książki szata graficzna dodają jej niesamowitego uroku. Wszystkie ilustrację są utrzymane w czerwieni, bieli, szarości i czerni.

Z Adasiem bardzo polecamy tę książką wszystkim dzieciom, które nie są "mięczakami i tchórzami" :) Mój brat chciał dodać małą cegiełkę od siebie i zbudował przepiękny domek z klocków LEGO, który jest idealnym dodatkiem do zdjęć książki. 

PS Bubuś (ciągle mój brat :)) wiem, że to czytasz bo bardzo na tę recenzję czekałeś- dziękuję za zbudowanie ślicznego domku, pożyczenie książki na potrzeby tego wpisu oraz za pomysł na napisanie tej recenzji💖 

instagram